Translate

sobota, 22 sierpnia 2015

kupuję auto na Islandii

 Nasze trójmiasto to Hellissandur za 3 kilometry Rif i za 6  od Rifu Olafsvik. życie nasze krąży między tymi miasteczkami: apteka w OLAFSVIKU , bank i monopolowy w Olafsviku, basen i poczta w Olafsviku, praca w Rifie a mieszkamy w Hellissandur. Bez auta nie ma o czym mówić a najlepiej żeby były dwa. Najtrudniejszym momentem, jeśli nie masz pieniędzy na nowe auto(a my to robotnicy z fabryki, nie ..dyrektory,, więc nie mamy na nowe)jest znalezienie czegoś odpowiedniego.  Poszukiwania zaczęliśmy od bilasolur.is na karteczkach wypisaliśmy interesujące oferty i panowie pojechali 250 kilometrów do stolicy sprawdzić na żywo, to co w internecie wyglądało kusząco. Jednym słowem to co zobaczyli to była masakra. Szczytem była yaris z dziurą w dachu, zalepioną taśmą i tłumaczenie właściciela,ze powstał pęcherzyk a on go zdrapał i tak drapał dalej aż "dodrapał się" na wylot...przyjechali z niczym. Wieczorem spojrzałam na facebooka i tam zaledwie godzinkę wcześniej wystawiono auto dokładnie takie jak chciałam i to w Olafsviku. Pojechaliśmy oglądnąć , spodobało się ,zaproponowaliśmy więc swoją cenę. Islandczycy tak się dziwnie targują. Wystawiają towar i cenę a potem jakby to była licytacja, chcą więcej.

 Tak kiedyś chcieliśmy odkupić stół. Cena była 35 tysięcy, pojechaliśmy obejrzeć(po uzgodnieniu telefonicznym) a kobieta pyta ile dasz? bo jest ktoś kto daje 35 , ja napalona jak arab na kurs pilotażu mowie 40,właścicielka przytaknęła a mój mąż już pobiegł sprawdzać czy uda się zabrać stół do zafiry. Tymczasem właścicielka zadzwoniła gdzieś i powiada ,ze mam dać więcej bo już ma tu 40 , podziękowałam i wyszliśmy. Jeszcze nie wyjechaliśmy z Olafsviku dzwoniła,ze możemy zabrać za 35. Jednak już byłam tak zdezorientowana tą licytacją,ze zaproponowaliśmy 25 i pojechaliśmy do domu (a stół kopiliśmy gdzie indziej i ładniejszy)

Właściciel autka powiedział,ze da nam odpowiedz na drugi dzień wieczorem, ponieważ ktoś jeszcze jest zainteresowany. Na drugi dzień nie czekał do wieczora, dal odpowiedz po południu. Wieczorem podpisaliśmy umowę i to koniec.  Były już Właściciel wyśle tą umowę do biura w Reykjaviku , my dostaniemy dowód rejestracyjny pocztą na adres domowy. Firma ubezpieczeniowa, którą podaliśmy przy podpisaniu umowy dopisze nam ubezpieczenie zakupionego autka do pakietu ubezpieczeń (dom od pożaru, rodzinne, auto). Nigdzie nie musimy już chodzić ,załatwiać niczego, żadnych urzędów skarbowych, wymiany tablic, żadnego chodzenia po ubezpieczycielach, wydziałach komunikacji czy gdzie tam jeszcze trzeba ganiać w Polsce zamiast cieszyć się nabytkiem.

A i jeszcze przy rozliczaniu podatku nasze nowe autko już będzie na gotowym dokumencie, wpisane i wzięte pod uwagę. Łatwe ?Łatwe jak nasze życie na Islandii...

4 komentarze:

  1. Bardzo ciekawie napisane. Jestem pod wielkim wrażaniem.

    OdpowiedzUsuń
  2. Naprawdę świetnie napisane. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo fajny wpis. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetnie napisane. Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń