Translate

sobota, 23 maja 2020

mowa dziecka

Przeczytałam o rozwoju mowy u dzieci i przypomniała mi się historia z naszym gadułą. Gadał często i dużo. Szczególnie zbierało go na opowiadanie ciekawych historii np. w kolejce do kasy albo innych nieodpowiednich momentach. Nic dziwnego ,ze zaczęliśmy używać niepedagogicznego "zamknij się". Kiedyś pojechaliśmy na narty, jedyny komplet  desek z butami pasował akurat na mnie, panowie używali sprzętu z wypożyczalni. Zaczęło sypać śniegiem więc postanowiliśmy wracać , ja udałam się do auta a panowie oddać sprzęt. Nie mogłam poradzić sobie z bagażnikiem więc oparłam "deski" o tył samochodu i wsiadłam do środka pewna ,że panowie spakują wszystko. Spakowali, wsiedliśmy i pojechali do związkowego mieszkania w Reykjaviku gdzie spędzaliśmy weekend. W niedzielę zbieramy się do domu, panowie noszą rzeczy do auta a ja sprzątam mieszkanie. Mamy te mieszkania taniej  niż hotel ale trzeba je oddać tak jakby tam nas w ogóle nie było. Mój ślubny miał troszkę kłopot z zapakowaniem wszystkiego do auta  (pobyt w Reykjaviku to okazja od rozrywki i zakupów), wypakował wszystko z auta i składał  od nowa jak puzzle i co widzi ? buty są , ale gdzie narty? z takim pytaniem przychodzi do mnie, a ja skąd mam to wiedzieć? czy ja je pakowałam do auta na stoku? Wtedy wyszło na jaw ,że nikt ich nie spakował. Kiedy podeszli do auta i chcieli włożyć do bagażnika nadmiar ubrań to te oparte przeze mnie deski przeszkadzały, oparli je wiec z boku auta, zapakowali co mieli do zapakowania , zamknęli bagażnik i w drogę. To była Zafira , więc dość wysokie autko, nie było widać ale było słychać ! gaduła powiedział,że one tam są! że narty są obok auta ale z przyzwyczajenia ktoś rzucił zamknij się i on ten jeden raz w życiu posłuchał! Zamknął się , a narty zostały na parkingu. To Islandia i na pewno nikt sobie ich nie przywłaszczył i gdybyśmy tam pojechali jeszcze raz w tym roku to one tam na nas czekały, ale nie pojechaliśmy tam już. Morał z tego słuchaj gaduły , bo może mieć coś ciekawego w końcu do powiedzenia.

 Kiedy człowiek zostaje rodzicem po raz pierwszy niewiele wie o rozwoju dziecka i często wpada w pułapkę porównywania rozwoju swojego dziecka z innymi. Pamiętam opowieści koleżanki z pracy o wnusi jej siostry, Dziewczynka śpiewała po angielsku a mój syn w tym czasie wydobywał z siebie kilka sylab zrozumiałych tylko dla nas ( różnica tygodnia między dziećmi) zestresowana tłumaczyłam sobie to tym ,że dziewczynki szybciej się rozwijają i jeszcze ten mój syn nie jest do końca stracony a po kilku miesiącach z dziewczynką było wstyd na ulicę wyjść bo klęła jak szewc a mój synek wprowadzał w szok znajomych. Kiedyś  odwiedził nas kolega ze szkoły, nasz 3 letni szkrab usiadł obok niego i zagadnął " co tam Jasiu słychać u Ciebie?" . Kolega pamięta to do dziś.
Morał nie porównuj osiągnięć swojego dziecka , na wszystko przyjdzie czas. (Chociaż oczywiście trzeba obserwować  żeby nie przegapić jakichś problemów).

 I jeszcze jedno na temat rozwoju mowy dziecka. Młodszy zaczął przedszkole w Polsce . Była tam możliwość nauki języka angielskiego, dla chętnych i odpłatnie. Zapytałam na zebraniu o warunki tej nauki i naraziłam się kilku mamusiom, zaczęły piszczeć"niech się najpierw po polsku naucza' .
   Mam wiadomość dla tych wszystkich którzy mają jakiekolwiek wątpliwości kiedy i jak wprowadzić dziecku obcy język. Pracuję z dziećmi   w wieku od roku do 6 lat i wiem jedno jak najszybciej. Nasze dzieci mają komfort bo pracują panie które mówią  w języku ojczystym i w języku miłościwie na Islandii panującym islandzkim. Dzieci uczą się języka w sposób naturalny im wcześniej zaczną tym łatwiej to przychodzi. Z oczywistych powodów nie mogę sypać przykładami, a jest ich tyle ile dzieci polskich czyli całkiem sporo. Moje dziecko zaczynało w wieku 3 lat i nie było ani jednej polskiej pani,  nauczył się żyć po cichu w przedszkolu. Rozumiał ale ponad pół roku nie mówił ani słowa, pewnie dlatego nadrabiał w domu i został naszym gadułą .