Translate

sobota, 30 maja 2015

opieka medyczna cd
Zadzwonił, nie krył niezadowolenia, obejrzał palec ,zabandażował i kazał przyjechać na prześwietlenie w poniedziałek.
Przypomniało mi się prześwietlenie palca naszego starszego syna. Sytuacja była podobna po godzinach pracy przychodni dzieciak przyszedł z bólem kciuka. Starszy nie panikował bez powodu a w dodatku miał już złamany obojczyk(w Polsce) i nadgarstek ( już w Islandii). Dlatego sprawę natychmiast potraktowaliśmy poważnie. Przyjęły nas dwie lekarki. Mieliśmy wątpliwości co do ich kompetencji ponieważ wyglądały bardzo młodo, ale to przecież nie przeszkoda. Najpierw poinformowały nas,że aparat nie działa i trzeba jechać do Akranesu (jakieś 200 kilometrów) ale potem zaczęły uruchamiać maszynę. Jedna usiadła przy komputerze a druga pochylając się nad nią oglądała zdjęcie na monitorze. O co mi chodzi? Właściwie o nic, na zdjęciu nie było co oglądać , palec nie był złamany ale za to pani doktor dała niezły pokaz! Ta schylająca się była w mini i w rajstopkach a mój mąż do tej pory utrzymuje,że nie było tam żadnych majtek! 
Nie spotkaliśmy więcej pięknych lekarek, zresztą prawie każda wizyta jest u innego lekarza. Zmieniają się częściej niż my potrzebujemy opieki. Może tu na prowincję trafiają za karę i przy pierwszej okazji uciekają do stolicy?

opieka medyczna(wybaczcie brak polskich znakow, pisze na laptopie w spadku po dziecku a tu mam klawiature z islandzkimi literkami)

mialam pisac o strajku, ale pojawil sie pilniejszy temat. Wczoraj nasz syn oberwal pilka na biosku w maly palec. Zawsze troszke panikuje wiec nie popedzilismy od razu do przychodni zwlaszcza,ze stalo sie to juz po godzinach pracy. Liczylismy na to,ze bol do rana minie. Jednak palec spuchl i zsinial. Zadzwonilismy na 112(przychodnia w soboty nie pracuje) i zglosilismy sprawe. W takiej sytuacji dyzurny 112 kontaktuje z lekarzem. Po chwili juz rozmawialismy z lekarzem, ktory dosc ostrym tonem zapytal czy nie mozemy poczekac do jutra. Nie wiem co to zmienia dla niego jutro przeciez niedziela ale wiem co zmienia dla dziecka z bolacym(moze zlamanym) palcem. Nie, nie mozemy poczekac do jutra, dziecko cierpi! Lekarz powiedzial,ze zadzwoni i sie rozlaczyl.czekamy...

To nic nowego. W maszym miasteczku dostac sie do lekarza graniczy z cudem.
Jakis czas temu zachorowala coreczka znajomych. Malenka ma 2 latka zwracala i goraczkowala. Z wielka laska lekarz zgodzil sie ja zbadac i odeslal do stolicy! 250 kilometrow. Zapakowali mala do auta,wiadro podstawili pod buzke i jechali najszybciej jak sie da. W szpitali w Reykjaviku zostala przyjeta a lekarka ogromnie sie zdziwila dlaczego dziecko w takim stanie odeslano, skoro mozna bylo udzielic jej pomocy na miejscu i wcale nie wymagala spacjalistycznego leczania.

A te wizyty na telefon!
W styczniu zaobserwowalam u siebie czerwone palce u stop. Dodatkowo piekly i swedzialy. Grzybica! Matko, zarazilam sie, cale dnie w gumowcach, czesto mokrych. Ratunku! Dzwonimy do kekarza. Opisujemy sytuacje i dostajemy antybiotyk.Lekarz wysyla recepte do apteki i mozesz wykupic ja podajac swoj numer ewidencyjny. W trakcie leczenia obserwuje moje gumowce i widze wyraznie,ze one mnie obcieraja! Takie dziwnie wyprofilowane obcieraja moje male palce i dodatkowo cisna w podbiciu. Poprosilam o nowe buciory a antybiotyk zuzylam do konca chociaz bez potrzeby...profilaktycznie,co jak co ale grzybica mi nie grozi ;)
Jesli potrzebne jest zwolnienie lakarskie to rowniez mozesz zalatwic telefonicznie i lekarz wypisuje z wsteczna data. Wystarczy powiedziec,ze nie byles w pracy juz  np od wczoraj i nie pojdziesz do konca tygodnia. Nawet nie musisz jechac po to zwolnienie, bo lekarz przefaksuje do twojego zkladu.

jeszcze nie dzwinil, czelamy...   




piątek, 29 maja 2015

Plastikowe łabędzie
Przyjechaliśmy tu w 2006 roku. Był sierpień i już noc i dzień były właściwie tak jak w Polsce.  Pełni entuzjazmu, ciekawi nowego życia. Dojeżdżaliśmy do roboty busem ,rozwozili nas również na przerwę obiadową. Codziennie kilka raz mijaliśmy niewielki zalew, bajorko zaraz za miasteczkiem. Wiosną na tym bajorku pojawiła się para łabędzi. Miło było obserwować jak parka pływa sobie szczęśliwa, wolna taka, piękna . Chcieliśmy wybrać się na spacer i pokarmić łabądki ale ciągle coś stało na drodze, a to zmęczenie pracą a to obowiązki domowe a to pogoda. Kiedyś jechaliśmy tym busem do roboty i jedna z pań powiedziała:" wiecie co? poszłam z wnuczką nakarmić te łabędzie a one są PLASTIKOWE!". Oczywiście wszyscy się śmiali,że poszła durna karmić sztuczne ptaki.
 Dla mnie te sztuczne ptaki stały się symbolem naszej emigracji. Kiedy się patrzyło na Islandię z daleka,na ludzi, którzy przyjeżdżali na wakacje do Polski, na turystów zachwyconych krajobrazem , publikujących swoje wrażenia w internecie to tak jak na początku na parkę łabędzi, ale kiedy przyjrzeć się tej emigracji z bliska to tak jak na te plastikowe dziwaki. Niby piękne ale już nakarmić tego nie można. Rzeczywistość bardzo rozminęła się z wyobrażeniami o niej.

Witam!
Od dawna chcialam podzielic sie ze wszystkimi moimi wrazeniami z zycia na emigracji. Chce pisac o codziennych zmaganiach w obcym kraju, poniewaz z dzisiejsza wiedza raczej nie  zdecydowalibysmy sie na wyjazd z Ojczyzny. (chociaz po ostatnich wyborach prezydenckich moge zmienic zdanie).  Pisze raczej, dlatego,ze nasze zycie pod wieloma wzgledami wyglada lepiej niz w Polsce, jednak cena jest ogromna. Coz nie wszystko mozna miec, sami sie przekonacie jesli bedziecie chcieli czytac moje posty.Na pierwszy raz wystarczy, z pewnoscia sie rozkrece, naucze sie korzystac z bloga i bede aktywnie dzialac :)