Translate

niedziela, 12 sierpnia 2018

docenić emigrację

Od dawna wiedzieliśmy ,że rodzina wyjeżdża do Polski . Dzisiaj był ostatni dzień w przedszkolu pięcioletniej dziewczynki, która przyjechała tu jako  roczne dziecko. Cały jej świat to Islandia. Spakowałyśmy w kilka worków wszystkie prace dziecka, wszystkie zdjęcia , ubranka... Mama przyszła po nią wcześniej żeby mieć czas na pożegnanie... Nie płakałam dużo przy nich, łzy zaczęły się kilka minut później  w drodze do domu . Nie wiem czy bardziej z żalu z powodu pożegnania czy bardziej nad naszym emigranckim losem...

W poniedziałek ( dzisiaj jest piątek) był pierwszy dzień ciepła w tym roku. Chociaż to już czerwiec wyjątkowo w tym roku zimno i paskudnie było cały czas do tej pory. Pierwszy dzień tego ciepła skutkuje tym ,że nasiąknięte wilgocią ziemia i kamienie zaczynają parować, wytwarzają mgłę i zasłaniają słońce, kiedy słońce znika za mgłą robi się znowu zimno. Na podwórko wychodzimy niezależnie od pogody, nie wiem co musiałoby się stać,żeby tutejsze przedszkolaki nie wyszły o wyznaczonej porze na podwórko. Wystarczy,że mają odpowiednie do pogody ubranko. Mgła w żaden sposób nie przeszkadza, ale zdecydowałam się założyć  ten sam kombinezon, który noszę od września i przez całą zimę. Nie ja jedna, niektóre  Islandzkie Panie również założyły ten wielosezonowy ciuch. To taki nieprzemakalny , ocieplany kombinezon. Podeszła do mnie jedna z koleżanek, tej było ciepło więc wyszła w zwykłej kurtce i zapytała czy mi zimno.  Wietrzyłam podstęp od razu ale dałam się wciągnąć jak po maśle.  Odpowiedziałam,że owszem zimno.
 I usłyszałam pytanie TO DLACZEGO TU JESTEŚ ? JEDŹ DO POLSKI.  Mówię,że nie pojadę bo TU mam dom. Dalej drążyła, że skoro mi tu źle to niech się zbieram jak inni i  wskazała dziecko zaczynające swój ostatni tydzień w tym przedszkolu. Tłumaczę,że nie jest to tak łatwe , bo  zbyt długo dawałam szansę jej krajowi , teraz moje dzieci muszą dokończyć szkoły średnie. - Dlaczego TU przyjechałam? - nie dawała za wygraną. Zapytałam  czy to źle szukać lepszego życia? Wiele osób szuka lepszego świata a potem okazuje się ,że nowe miejsce nie spełnia oczekiwań. JAK CI SIĘ NIE PODOBA TO JEDŹ  mówi moja koleżanka a ja na to czy kiedykolwiek słyszała żebym narzekała?  Zapytała czy mi jest zimno, odpowiedziałam,że owszem zimno tak samo jak i innym paniom , które tego dnia również wybrały zimowy kombinezon.Obiektywnie 5 stopni w cieniu to zimno, niezależnie od tego czy akurat jest styczeń czy czerwiec.  Pyta mnie dalej czy zamierzam wrócić do Polski. Oczywiście ,że mam taki zamiar. Myślę po Polsku więc powinnam żyć w Polsce. Takie jest moje zdanie , chociaż szanuję zdanie tych , którzy są tu szczęśliwi, dla których emigracja jest spełnieniem marzeń. Znam ludzi, którzy mówią,że przyjechali tu turystycznie ,zachwycili się i przyjechali z cała rodziną. Dla takich ludzi jest emigracja, oni mogą realizować swoje plany nie obciążeni tęsknotą i marzeniami o połączeniu niemożliwego.  Koleżanka wysłuchała moich argumentów i złagodniała. Opowiedziała o swojej kuzynce, która po 16 latach życia w Szwecji wróciła do Islandii i o jeszcze jakichś znajomych w podobnej sytuacji.  Czyli i oni mają ludzi poszukujących lepszego życia, co oczywiście nie było odkryciem w tym momencie.  Problem w tym,że emigracja jest dla tych , którzy jej chcą , a nie dla takich jak my , którzy odliczają lata do emerytury, żeby wrócić do siebie. Tylko,że teraz już cząstka tego "siebie " zostanie w tym zimnym kraju.  Mamy dom, jakiś samochód (od nowości, w Polsce nawet nigdy nie weszłam do salonu z nowymi autami) i ten komfort ,że możemy kupić to czego potrzebujemy. Nie chwalę się , nie o to chodzi. To nic nadzwyczajnego mieć gdzie mieszkać i co do garnka włożyć. Ciężko na to pracujemy. Tylko,że w Polsce musieliśmy decydować które rachunki pierwsze zapłacić a teraz zastanawiam się gdzie pojechać na wakacje. I to dlatego tu jesteśmy pomimo tęsknoty.
Zawsze będzie ktoś komu nie podoba się nasza obecność w jego kraju, zawsze będzie na tyle bezczelny żeby zadawać wprost , bez ogródek takie pytania.

 Na koniec jeszcze krótko : mój mąż malował pokój, dlatego nie wisi jeszcze firanka w oknie. a ponieważ jest polarny dzień to pomimo godziny 23.09 doskonale widać przez okno. Widać coś  co ludzie chcą oglądać za absurdalne pieniądze i co roku przyjeżdża coraz więcej osób żeby sobie popatrzeć . Snaefellsjokull lodowiec, od którego nazwę nosi nasza gmina i cały półwysep.  Zobacz, mówi mój ślubny,  zobacz  co mamy za oknem i tego nie doceniamy...