Translate

sobota, 5 marca 2022

wypadek drogowy w Islandii

 Wybraliśmy się do Reykjaviku  18 lutego. Śniegu u nas na wsi było po pachy miejscami po szyje ale przecież stolice ktoś odśnieża? Zamówiliśmy nocleg żeby dziecko mogło spędzić czas z  przyjaciółmi a my zrobić spokojnie zakupy jak to w stolicy ile się do auta zmieści.  

Od pierwszych opadów śniegu było obserwowanie prognoz pogody i biadolenie , ze się nie da przejechać. Nawet kilka razy proponowałam przełożenie wyjazdu ale przyjaciel syna dzień wcześniej miał urodziny wiec okazja do spotkania doskonała, mąż wizyta w ambasadzie w sprawie paszportu (data ważności tego teraz będzie najbardziej pilnowanym tematem w tym domu tu opowiadam jak pojechaliśmy na wakacje z nieważnym paszportem , ale to wina tego ze reguł covidu pilnowaliśmy zamiast daty w paszporcie , no bo przecież winny musi być a to na pewno nie my), a ja wizyta u okulisty tu o niej opowiadam.  Mieszkanie związkowe zamówione od dawna. W tej sytuacji wyjazd "nieprzekładalny"  jakoś pojedziemy. W przeddzień wyjazdu okazało się, ze przyjaciel syna ma pozytywny domowy test a jego młodszy brat potwierdzony covid wiec ze spotkania nici. Dostarczyliśmy tylko chłopakowi tort niespodziankę i podstawiliśmy pod drzwi, takie czasy. Okulista i ambasada przebiegły sprawnie i zakupy tez w miarę. Naładowaliśmy  auto prawie pod sufit i czatowaliśmy na "okno pogodowe" żeby wracać do domu w przyjaznych warunkach. Parkowanie pod sklepami to prawdziwa tragedia, zasypane parkingi śniegiem , kierowcy fatalni. Nie mam pojęcia jak udało się cały piątek i pól soboty nie przywalić w nikogo ani nikt w nas. Pogoda zapowiadała się ładna wiec mieliśmy jeszcze niedziele na jakieś zakupki dlatego w sobotę już o 17.00 postanowiliśmy jechać do mieszkania , odpocząć obejrzeć jakiś film i rano dokończyć zakupki  i spokojnie wracać do domku. jedziemy sobie już w boczna uliczkę na osiedle, śniegu cala kupa ale ruch mały . Z przeciwka jedzie sobie tesla , na spowalniaczu i przejściu dla pieszych zjechała troszkę na nasz pas bo wąska tam ale to nic bo tylko dwa auta na ulicy. Zatrzymaliśmy się żeby sobie spokojnie przejechali , no to przejechali my ruszamy, kola lekko boksują i nagle PACH ! albo BACH ! Może to było LUP! w każdym razie myślę sobie rurę wydechowa urwaliśmy! patrzę na męża on na mnie i do tylu i rzuca wyraz powszechnie uważany za obelżywy, Nie od razy zrozumiałam co tu zaszło ale jak wysiedliśmy z auta i zobaczyłam za nami potworne auto z rurami na przodzie i wystraszone czupiradło z telefonikiem w ręku wszystko stało się jasne. Pani z obłędem w oczach pyta :po co się zatrzymaliście? Żeby przepuścić tesle! A ona , ze "Nie!, było dość miejsca trzeba było jechać!" O królowo tak rozmawiać nie będziemy! Walnęłaś w tył i pyskujesz? Dzwon po lögreglan oni ci wszystko wytłumaczą. Przyjechali po godzinie ale tylko tyle mogę mieć zastrzeżeń do nich. Zapytali kto dzwonił, rzucili okiem i już zajęli się sprawca. Nawet narysowali  jej na kartce bo cos tam jeszcze próbowała dyskutować. Zgłoszenie wysłaliśmy przez Internet , nasza firma ubezpieczeniowa odpisała natychmiast , firma sprawcy za chwilkę tez odpowiedziała i dala listę warsztatów do wyboru. Wybraniec zaprosił na przegląd strat ale jak usłyszał ze my ze wsi (250 km od stolicy) to zgodził się na przeslanie zdjęć. Teraz czekamy aż pan zamówi części i będziemy naprawiać tył. Tak skończył się zimowy wyjazd do stolicy Islandii. Cale szczęście ,ze da się tym autem jeździć, nawet nie wyobrażam siebie co byłoby gdybyśmy musieli szukać auta zastępczego , przeładowywać te wszystkie klamoty, już nawet nie mowie, ze przecież mogła nas skrzywdzić, dziecko siedziało z tylu... 

Zjechała z ronda na osiedlowa uliczkę, widziała nas bo w tym kraju nie ma drzew ani krzaków, jechała pomału bo osiedle , spowalniacz , przejście dla pieszych ,bo śnieg na ulicy, zwężone przejazdy a i tak walnęła w samochód, który  właśnie pomalutku ruszał... jak to zrobiła? Gapiła się w telefonik?              Nawet najostrożniej jeżdżąc nie unikniesz wypadku...

5 marca cdn...

20 czerwca odebraliśmy auto z naprawy , oczywiście jeszcze nie koniec przygody bo lampa nie przyszła. Mechanik da znać jak przyjdzie i będziemy mogli podjechać przy okazji i nam wymienia. Cały koszt naprawy pokryła firma ubezpieczeniowa. Nie pokryła kosztów paliwa na dojazd do warsztatu, nie pokryła utraty zarobków z powodu dni wolnych na dostarczenie i odebranie auta ze stolicy. Podwójna strata była na własne życzenie bo oczywiście jeździliśmy razem.  

Jeszcze dodam , ze koszt naprawy był prawie taki jak cena rynkowa naszego auta. Dlatego mechanik prosił o zdjęcie liczników, oceniali na podstawie przebiegu stan auta i rozważali czy  je w ogóle naprawiać. Auto ma 7 lat i trochę ponad 100 tys. przejechane, a koszt naprawy widocznej na zdjęciu był prawie taki jak koszt auta...Islandia. W czasie naprawy, która trwała tydzień jeździliśmy nissanem oczywiście na koszt vis.

19.02
  


20.06



Okulista na Islandii

 Zdecydowalam sie na badanie okulistyczne tym razem w Islandii. Wiadomo, ze bedzie kosztowalo a teraz opowiem ile. Wizyta 9814isk czyli po dzisiejszym korzystnym dla nas kursie 328 zlotych i okularki 137000isk( bo byla promocja) czyli 4579 zlotych . Wlasciwie to tu moglabym skonczyc ta historie bo najwazniejsze podalam  ale moze nie najciekawsze. Okularki nosze od maturalnej klasy , w Polsce nigdy nie bylo mnie stac na porzadne badanie i oprawki z gornej polki. Zawsze szukalam najtanszej opcji. Od kiedy mieszkam w Islandii dwa razy skusilam sie na "oszczednosc" w Lublinie i w Gdansku. Z tych lubelskich okularkow wypadaly szkla jak sie schylalam a w Gdansku kupilam dwie pary, progresywne i przeiwsloneczne. Zdecydowalam sie na dwie sztuki bo na cala szybe byla promocja : "dodajemy drugie szkal gratis" . Zdziwilam sie bardzo jak w kopercie byly faktycznie drugie szkla do kazdej pary. Tylko po co ? Sama szkiel i tak nie wymienie a slozyc mi te   same tez  nie beda nie wiadomo ile lat. Myslalam raczej, ze za ta druga zakupiona pare nie bede placic.  Zeby jednak to bylo w tych "Gdanskich " najgorsze! Najgorsze bylo to, ze te przeciwslonecznie okazaly sie nieprogresywne czyli byly tylko minus, nie mialy tej czesci plus na dole, a te drugie nie mialy fotochromu, czyli nie reagowaly na sloneczko. Oczywiscie moglam na sloncu zakladac te przeciwsloneczne ale kazdy kto nosi progresywne wie , ze oczy nie od razu przestawiaja sie na patrzenie przez plus na dole minus na gorze. Jak to sie moglo stac? Zamawialam w ojczystym jezyku! Nie szukalam oszczednosci bo w przeliczeniu na korony to naprawde kosztowaly nieduzo, dlaczego wiec mila pani w Gdansku tak zawalila to zamowienie? Gdyby bylo blizej oczywiscie pojechalabym tam z reklamacja ale na taka odleglosc nie bede sie fatygowac.  W tych okolicznosciach nic dziwnego ,ze postanowilam znowu zrobic okularki w Islandii. Wizyte zamowialam w stolicy, wiekszosc specjalistow przyjmuje w Reykjaviku. Umawiasz sie na konkretna godzine i czekasz najwyzej kilka minut. Wymagana byla maseczka chociaz juz przepisy zostawiaja ludziom decyzje co do jej noszenia. Podczas wizyty pan okulista poprosil prawie natychmiast o jej zdjecia, niby zebow nie badal ale w oczy tez trudno  zagladac jak przyslania je dziwna szmatka. Badanie kilka minut i nowa recepta. Okazalo sie , ze lewe oko mi sie "naprawilo" o prawie dioptrie a plusy pogorszyly z 2 na 2,25 . Planowalam  poogladac okularki w wielu punktach ale trafilam w szpony pierwszego z brzegu optyka . Pan przyjechal tu z Austrii wiec latwiej bylo sie nam po islandzku dogadac. Nie wiem na czym to polega , moze na gramatyce ale z cudzoziemcem latwiej rozmawiac po islandzku niz z islandczykiem . Moze dlatego skusialam sie na zakup u tego pana , a moze dlatego ,ze jak w Gdansku dostalam drugie szkla gratis? Tym razem jednak te szka sa w oprawkach. Mam dwie pary okularkow. obie progresywne, jedne z fotochromem a drugie z nakladka przeciwsloneczna na taki magnesik, super leciutkie nawet z ta nakladka. Obie pary maja dwa lata gwarancjii , pan wyginal je w rozne strony zeby udowodnic jakie sa niezniszczalne, ale najwazniejsze , ze pasuja i widze przez nie naprawde swiatnie. Szkla sa jakies super premium dzieki temu nie mam takiego przeskoku z plus do minus , nie szukam glowa tego punktu przejscia ( ludzie z wada jak moja wiedza o czym mowie) . Na koniec wroce do kosztow, jesli wydalam na okularki ponad 50000isk to moge dostac dofinansowanie ze zwiazkow zawodowych. (te z Polski byly za tanie i chociaz rachunki sa uwzgledniane to liczy sie kwota minimalna wydana) Dofinansowanie wynosi 30000isk -1000zlotych i przysluguje raz na dwa lata. Zwykle nosze okularki dluzej niz dwa lata , z tymi z Gdanska wytrzymalam prawie trzy. Wniosek wypelnilam dzisiaj ,przez internet, wiec jeszcze nie moge powiedziec jak szybko zwiazki zareaguja (uzupelnie to).  Jeszcze jedno juz naprawde na koniec , nie wydalam calej wypalty ani nie pol, wiec spokojnie raz na te kilka lat moge kupic okularki takie jak naprawde chce , jakich potrzebuje. Gdybym chciala moglam caly dzien chodzic i przymierzac, jest naprawde duzy wybor. 18 lutego zamowine 28 byly do odbioru, poprosilam o wysylke dlatego dopiero 4 marca listonosz przyniosl do domku. 

ps. Dziewiatego marca, trzy dni po wyslaniu wniosku,  dostalam dofinansowanie ze zwiazkow 20500 isk.  Czyli caly koszt okularow to 117000isk.


(zamazalam kennitala(taki islandzki pesel) , moje urodziny sa tajne a od daty urodzin ten numer sie zaczyna )