Translate

sobota, 9 grudnia 2017

Tort Kit Kat


Dekoracja nie jest moim pomysłem, tort powstał na zamówienie a  zdjęcie takiej dekoracji widziałam nie raz szukając inspiracji. Nie wiem jaki smak miał ten oglądany wcześniej w internecie , ja proponuję moją wersję: 




TORT KIT KET średnica tortownicy 26 cm



   
   biszkopt:   5 jaj, szklanka cukru ,szklanka mąki, łyżeczka proszku do pieczenia, 1/4 szklanki gorącej wody, 2 łyżki kakao

 żółtka z cukrem i gorącą wodą ucieram na najwyższych obrotach miksera aż podwoją objętość, w tym czasie ubijam pianę z białek ręcznym robotem, mąkę przesiewam z proszkiem i kakaem, dodaje stopniowo, mieszając szpatułką. Tortownicę o średnicy 26cm wykładam papierem do pieczenia. Piekę 40 minut ,180 C z termoobiegiem (do suchego patyczka)


krem: 500ml śmietanki kremówki, 250 g mascarpone, 3 łyżki cukru pudru, 1 śmietanfix
wszystkie składniki miksuję ręcznym robotem na puszysty krem.

Tu gdzie mieszkam mascarpone jest twarde jak masło więc muszę je wcześniej wyjąć z lodówki, i stopniowo dodawać śmietankę, ale jeśli Wasz serek nie jest zbyt twardy można od razu wszystko razem miksować. Robię to ręcznym robotem żeby mieć lepszą kontrolę nad konsystencją kremu.

poncz: 1/2 szklanki herbaty, kieliszek alkoholu(jeśli tort dla dorosłych)

dodatkowo: słoik dżemu, ok 12 małych paczek Kit Ketów i paczka M&M

   Każdy krążek nasączam ponczem, smaruję dżemem a krem rozkładam za pomocą szprycy, żeby warstwy były równe

Boki smaruję kremem żeby batoniki miały do czego się przykleić, podstawkę wykładam papierem do pieczenia, który usuwam na koniec










Na koniec zawiązuję kokardkę żeby było jeszcze  piękniej, a w tle nasza choinka . Chociaż to dopiero początek grudnia mamy  ubieraną już  choinkę. W Islandii 6 stycznia nikną wszystkie dekoracje ubieramy drzewko tak wcześnie żeby zdążyć się nim nacieszyć.

niedziela, 26 listopada 2017

dlaczego BONUS??




Mieszkam w miasteczku w rozumieniu Islandzkim. Podkreślam to,  ponieważ tu wszystkie miejscowości nazywane są miastami a wieś to tam, gdzie jest gospodarstwo składające się z jednego albo kilku zabudowań. W moim miasteczku jest tylko sklep na stacji benzynowej, taki awaryjny jak zabraknie nagle mleka, ze względu na ceny "rozbójnickie", takie dla turystów. Na zakupy spożywcze jeździmy do Stykkisholmur jakieś 60 kilometrów od domu. Te zakupy to koszmar, ładujemy zapasy jak na wojnę, czasami na dwa wózki, żeby nie jechać znowu wcześniej niż za dwa tygodnie.  Pisałam kiedyś o cenie chleba TU a dzisiaj mam inny przykład. Zabrakło w domu cebuli, w Olafsviku jest Verslun, całkiem spory market. Tam odkupujemy jeśli czegoś zabraknie a  wyprawa  do BONUSA  dopiero za kilka dni. Kupiliśmy dwie cebulki za 71 isk (358 gram) . To nie ważne,że 2, 50 zł ale , że w BONUSIE kilogram kosztuje 79 iks! Ja nie rozumiem ich kalkulacji! Dlaczego taka różnica? Często nie chce mi się jechać na trzygodzinną wyprawę po produkty, ale wkurza mnie taka spekulacja. W tym roku akurat od wakacji robimy zakupy w Reykjaviku, przy okazji odwiedzin w Landspitali. W stolicy są Costco, Bonus , Korona, Kostur duży wybór i całkiem inne produkty.
Po Bonusie w Stykkisholmur możemy już chodzić z zamkniętymi oczami i wrzucać do koszyka z pamięci, więc kiedy tylko to jest możliwe wybieramy inne markety. Marzy mi się robienie zakupów z jedną siatą...

nowa praca na Islandii czyli nie rezygnujcie z marzeń

Muszę w końcu opowiedzieć co słychać w życiu zawodowym, bo słychać dużo. Od 18 września do pracy mam jakieś 18 kroków, wychodzę za trzy minuty dziewiąta i jeszcze nigdy się nie spóźniłam.

Na przedszkole w Hellissandur patrzyłam codziennie, ponieważ jest dokładnie przez płot z moim ogrodem. Podanie o pracę nosiłam już nawet nie pamiętam ile razy, aż w końcu zrozumiałam ,że mnie tam nie chcą. Zaakceptowałam  pracę z rybą i tak chciałam doczekać emerytury zwłaszcza,że po strajku rybaków TU w naszej fabryce zapanowała naprawdę dobra atmosfera. Patrzyłam na nasze przedszkole i już nie reagowałam na ogłoszenia o pracę, może ciut obrażona? Tyle razy odmówili pewnie mnie nie chcą... I wtedy do naszej fabryki wróciło "nieszczęście" , naczelna plotkara naszej gminy wróciła ze zwolnienia lekarskiego. Wróciła w czwartek a następną środę mieliśmy wolną. Listonosz podrzucił pocztę ,zajrzałam więc do naszej lokalnej gazetki a tam ogłoszenie o pracę w przedszkolu! Jak to ? Przecież nie chcę...nie chcę...a może? Przecież mam dyplom uznany przez tutejsze ministerstwo, to mój zawód, marzenie. Myślałam,że pewnie znowu mnie nie zechcą, ale jak nie spróbować w sytuacji kiedy w fabryce katastrofa wisi na włosku? Zaniosłam podanie o pracę, zaniosłam CV to ,które pisałam do szkoły rybnej(opowiem o tym niedługo), nawet nie poprawiałam uzasadnienia na końcu dokumentu więc było troszkę nieadekwatne.  W piątek  niespodziewanie zadzwoniła do mnie Pani Dyrektor z przedszkola i zaprosiła na rozmowę. Pojechałam tak jak stałam, ciut z zapachem rybki na sobie. Już kiedyś  prawie dostałam  pracę w przedszkolu, już rozmawiałyśmy o obowiązkach a potem przyszedł email z wiadomością,że jednak nie.
Teraz pierwsze zdanie było MASZ PRACĘ. Ale jak to? Roześmiałam się i pytam czy dobrze rozumiem? No dobrze, mam zacząć od poniedziałku. Pani Dyrektor pokazała mi całe przedszkole , zapoznała ze wszystkimi pracownicami. Mała trudność polegała na tym,że obowiązuje mnie 3 miesięczne wypowiedzenie. Takie jest islandzkie prawo, po 6 latach w fabryce na mocy "cyrografu" na koniec mam odpracować trzy miesiące. Trudna rozmowa z Szefem pokazała ,że nie zmarnowałam tam  sześciu lat, że warto było pracować dla tego człowieka. Nie zawiodłam się na nim. Uzgodnił z Panią Dyrektor przedszkola,że popracuję jeszcze dwa tygodnie, żeby znalazł kogoś na moje miejsce i mogę nie tylko iść ale i wrócić jak umowa w przedszkolu się skończy.
Co jeszcze mogę dodać w tym temacie? Pracuję z grupką 3 latków , staram się więcej słuchać , mniej mówić. Zdaję sobie sprawę,że mój zasób słów różni się od tego dotychczas najczęściej używanego.  Jest w tej grupce jedno dziecko Polskie, w innych grupach jest ich więcej. Mam umowę do końca lipca a o przedłużeniu jej zdecyduje sytuacja po wakacjach. Nawet jeśli będę musiała wrócić do fabryki to wrócę bogatsza o niesamowite doświadczenie. Pracę z dziećmi trudno mi nazywać pracą, to prawdziwa przyjemność. Nigdy nie trzeba rezygnować z marzeń, trzeba próbować i wierzyć ,że kiedyś się uda. Nawet jeśli to będzie tylko na chwilkę.

nasza pierwsza wspólna praca, pająk z gazet



halloween :)

jesienne drzewka



a to już Bożonarodzeniowy klimat



łapki moich pociech

a ten bałwan ma wyjmowaną "twarz" , powstał z kartonu po telewizorze , mnóstwo zabawy z malowaniem tła a potem naklejaniem płatków

Piernik długo dojrzewający






PIERNIK DOJRZEWAJĄCY 
Na Islandii jest taka tradycja: w pierwszy weekend grudnia albo ostatni listopada idziemy do szkoły, kupujemy bryłkę ciasta piernikowego , przygotowujemy za pomocą przyniesionych foremek ciasteczka , Komitet Rodzicielski zabiera je do upieczenia. Gotowe ciasteczka dowolnie zdobimy i zabieramy do domu. Liczy się oczywiście nastrój świąteczny całej zabawy.  Okazja do spotkania ze znajomymi , wypicia kawy i degustacji świeżo upieczonych ciasteczek(chociaż są jeszcze twarde). 
W tle muzyka świąteczna , gwar rozmów, śmiech dzieciaków. Jednak tych pierniczków nigdy dość, dlatego postanowiłam przygotować długo dojrzewające ciasto piernikowe, w internecie jest dużo przepisów, po przeczytaniu wielu opisów i opinii na forach  wybrałam  przepis ze strony "moje wypieki".

SKŁADNIKI: 500 g miodu, 1 szklanka cukru, 250 g masła, 1 kg mąki pszennej, 3 jajka, 3 łyżeczki sody,130 ml mleka, 1/2 łyżeczki soli, 2 torebki przyprawy do piernika (po 40 g)

Miód, cukier , masło podgrzewać stopniowo , do zagotowania. Wystudzić. Sodę rozpuścić w mleku. Mąkę , jajka, sól, przyprawę dodać do wystudzonej masy, wyrobić ciasto. Ciasto przełożyć do szklanego lub kamionkowego naczynia, przykryć ściereczką odstawić w zimne miejsce np do lodówki na 5-6 tygodni, minimum dwa tygodnie. Piec 5-7 dni przed świętami. 

PIECZENIE: ciasto podzielić na trzy części, piec trzy placki w blaszce o wymiarach 39 x 26 cm. Piec w temperaturze 170C przez 15 - 20 minut można z termoobiegiem.
 Ciasto przełożyć  powidłami śliwkowymi (600 g ) polać polewą czekoladową lub lukrem. Gotowy piernik przekroić na trzy mniejsze, przechowywać zawinięty w ściereczkę, można upiec małe pierniczki, polukrować dowolnie i przechowywać w metalowym pudełku.




   na zdjęciu ciasto dojrzewające od dwóch tygodni a w misce zrobione przed chwilką , świeżo zrobione  ma luźną, lepką konsystencję i jaśniejszy kolor, dojrzałe wystarczy podsypać mąką, jest plastyczne, łatwe w obróbce

  Po dwóch tygodniach leżakowania upiekliśmy  na próbę troszkę pierniczków, ładnie rosną i są pyszne.

Kilka dni wcześniej przygotowuję   z lukru królewskiego cukrowe ozdoby, zostawiam na noc do wyschnięcia a potem w szkole układam na pierniczkach



foremki dokupuję systematycznie, jak tylko zobaczę coś nowego musi być moje :)

sobota, 21 października 2017

Międzynarodowy Festiwal w Rif 2017

W naszej okolicy niewiele się dzieje. Jednak raz w roku mamy możliwość zaznaczenia naszej obecności na obcej ziemi. Międzynarodowy Festiwal jest okazją do zaprezentowania nasze kultury.  Rok temu dostarczyłam tylko ciasta ale w tym roku wzięłam udział w imprezie. Ciasta upiekły inne panie,  była karpatka, stefanka  i sernik. Ja zajęłam się pieczywem.  Przygotowania zaczęłam już kilka dni wcześniej od nastawienia zakwasu na chlebek, w piątek przygotowałam cebulkę  na cebularze lubelskie a w sobotę już od 6.00 zajęłam się ciastami. Pierwsze były ciasta na bułeczki, następne ciasta chlebowe, w tym czasie "bułeczkowe" zaczęły opuszczać miskę! Musiałam więc szybko zająć się kajzerkami i walentynkowymi sercami z lubczykiem. Moje serca różniły się nieco składem od tych "chełmińskich" ale na pewno były nimi inspirowane. Lubczyk świeży z własnej uprawy nadał bułeczkom niepowtarzalnego smaku. Chlebek z ziarnami upiekłam z przepisu od mojej Polskiej Przyjaciółki, sprawdzone przepisy są najlepsze. Ostatni chlebek wyjęłam z piekarnika parę minut po 13.00 . Na Polskim stoisku pojawiło się wiele potraw , które pełnię smaku dostarczały w komplecie z chlebkiem : galareta z nóżek, deska wędlin, metka, bigos.
W tym roku nasz festiwal zaszczycił Islandzki Prezydent, świadczy to  na pewno o popularności tej imprezy. Wśród gości nie zabrakło turystów, którzy chętnie próbowali naszych dań.
Dużym powodzeniem   cieszył się Cebularz lubelski, chociaż mak Islandczykom kojarzy się z piaskiem. Wiedzą już ,że Polacy jedzą taki "piasek" chociażby z  makowca, który mieli okazję degustować rok temu. Właśnie po to jest ten festiwal, jest doskonałą  okazją do tego abyśmy mogli zaprezentować nasze potrawy , talenty muzyczne i cokolwiek innego. Mam nadzieję,że festiwal rozwinie się , że będzie więcej osób , którym będzie zależało na pokazaniu naszego pięknego kraju i jego kultury.



w pierwszym słoiczku nowiutki zakwas w następnym już pięknie "bąblekuje"









 ziarnisty chlebek wyrasta w keksówkach





cebulka do cebularzy


 przygotowałam degustacyjne porcje, cebularze , które pamiętam ze szkolnego sklepiku były nieco większe (tak ze trzy razy większe)



chleb razowy na zakwasie 




                                                      chrupiąca skórka powstaje w 250 C




tak "wychodzi" ciasto z miski 

                                               lubczykowe serducha, porcje degustacyjne
                                                       a to już zdjęcia z Polskiego stołu






                                                chlebki rosły w koszyczkach i miskach
                                                             jeszcze w piekarniku

tak mięciutki cebularz wygląda w środku

  pamiętam,że do szkolnego sklepiku dostarczano cebularze w skrzynkach, od razu pomyślałam o takiej prezentacji





                                                               lubczykowe serduszka

 Lubczyk pięknie rośnie w islandzkim klimacie, ten jeszcze młodziutki dopiero na wiosnę trafi do ogrodu, czyli gdzieś w czerwcu , do tego momentu będzie rósł w doniczkach.