Translate

piątek, 29 maja 2015

Plastikowe łabędzie
Przyjechaliśmy tu w 2006 roku. Był sierpień i już noc i dzień były właściwie tak jak w Polsce.  Pełni entuzjazmu, ciekawi nowego życia. Dojeżdżaliśmy do roboty busem ,rozwozili nas również na przerwę obiadową. Codziennie kilka raz mijaliśmy niewielki zalew, bajorko zaraz za miasteczkiem. Wiosną na tym bajorku pojawiła się para łabędzi. Miło było obserwować jak parka pływa sobie szczęśliwa, wolna taka, piękna . Chcieliśmy wybrać się na spacer i pokarmić łabądki ale ciągle coś stało na drodze, a to zmęczenie pracą a to obowiązki domowe a to pogoda. Kiedyś jechaliśmy tym busem do roboty i jedna z pań powiedziała:" wiecie co? poszłam z wnuczką nakarmić te łabędzie a one są PLASTIKOWE!". Oczywiście wszyscy się śmiali,że poszła durna karmić sztuczne ptaki.
 Dla mnie te sztuczne ptaki stały się symbolem naszej emigracji. Kiedy się patrzyło na Islandię z daleka,na ludzi, którzy przyjeżdżali na wakacje do Polski, na turystów zachwyconych krajobrazem , publikujących swoje wrażenia w internecie to tak jak na początku na parkę łabędzi, ale kiedy przyjrzeć się tej emigracji z bliska to tak jak na te plastikowe dziwaki. Niby piękne ale już nakarmić tego nie można. Rzeczywistość bardzo rozminęła się z wyobrażeniami o niej.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz