Translate

niedziela, 7 lutego 2021

islandzka kultura jazdy

Dużo się słyszy o kulturze na islandzkich drogach.  W miasteczku,(według tutejszej definicji, w Polsce mała wieś jest większa) w którym mieszkamy wypadki drogowe zdarzają się niezwykle rzadko a jeśli już to najczęściej dotyczą turystów. Niestety ludzie na wakacjach nie są zbyt ostrożni i nie zawsze biorą pod uwagę warunki na drodze. W 2015 roku tragicznie skończyła się podróż poślubna pary z Chin tu ,tu . Chociaż droga była prosta a pogoda ładna.  Wypadek miał miejsce na łagodnym łuku i przy ograniczeniu prędkości do 50 km.
W ubiegłym tygodniu jechałam do przychodni do Olafsviku, po 6 kilometrach mijałam miejsce zderzenia dwóch aut.  Jest tam skrzyżowanie ze znakiem STOP od strony Rifu. Ludzie chodzili wokół , auta stały  na poboczu. Nie mogłam już nic tam zrobić więc pojechałam dalej. Na ostatniej prostej moim oczom ukazał się wcale nie tak rzadki widok. Na moim pasie stało autko "pod prąd" i dwie osoby oddawały się spokojnie konwersacji. Czasem autko podjeżdża do pieszego po drugiej stronie ulicy, czasem zatrzymują się dwa autka, opuszczają szybkę i spokojnie sobie rozmawiają. Jeśli droga jest dość szeroka inni uczestnicy ruchu spokojnie omijają parkę a jeśli nie, ustawiają się w"korku" i czekają aż sprawa zostanie omówiona. Ja miałam miejsce więc ominęłam przeszkodę. Jadąc z dozwoloną prędkością 35 km/ h miałam czas na zrobienie pamiątkowego zdjęcia.



 W przychodni czekałam 40 minut na umówioną wizytę jak się okazało z powodu tego wypadku.
A następnie skierowałam się do apteki. Tu kolejna sytuacja, mężczyzna z przeciwnego kierunku ruchu podwiózł panią i wysadził na ulicy. Musiałam się zatrzymać , ponieważ nie skorzystał z parkingu przed apteką ale spokojnie wycofał na swój pas i pojechał prosto.

Kolejny przykład dotyczy już innej sytuacji. Nie mogłam się powstrzymać, ponieważ  to zawsze "blondynki"  są wyśmiewane przy okazji tankowania auta. Na stacji Costco paliwo jest tańsze o ok 40 koron( 164isk za litr = 5,60zł) dlatego zawsze jest tam kolejka. Jest 12 stanowisk , idzie więc dość sprawnie. Kierowcy podjeżdżają zgodnie z położeniem wlewu paliwa w swoim autku. Pan na zdjęciu być może nie był w swoim autku albo zapomniał gdzie ma wlew. Na szczęście udało się naciągnąć przewód.

Na ulicy raczej ktoś poczeka, przepuści ale nigdy nie "zatrąbi". Nie czuć stresu , zdenerwowania , pośpiechu, mandaty są dość wysokie wiec chociaż kusi, raczej niewielu śmiałków przekracza prędkość. czuję się bezpiecznie na drodze. Wyjeżdżając do stolicy ustawiamy gps dla żartu, są na nim takie informacje jak np za 113 km skręć w prawo. Nawigacja przydaje się oczywiście W Reykjaviku ale poza miastem mamy proste drogi. I bezpieczne jeśli jeszcze jeden ważny czynnik będziemy brali pod uwagę.Oczywiście pogodę. Zdarzyło się, że mój mąż zatrzymał się 20 metrów od domu w niewielkiej zaspie, zadzwonił, że tam jest. Zabrałam chłopców i łopatę i pospieszyłam ratować małżonka. Walczyliśmy chwil parę z naturą i postanowiliśmy zostawić samochód i wrócić do domu.   Synek zabrał ze sobą narciarskie gogle wiec widział drogę ale ja ?! Dziecko we mgle! Nie widziałam nic i nie mogłam sobie poradzić , błądziłam z wyciągniętymi rękami i słuchałam jak dziecko podpowiada mi drogę. Sąsiad akurat podjechał swoim autem ,zostawił je na na parkingu i szedł pieszo do domu, doprowadził mnie do płotu domu obok , ja po tym plocie szłam dopóki nie trafiłam na szparę gdzie powinna być furtka, tu zaczęłam znowu błądzić , wziął mnie za ramiona i doprowadził jeszcze te kilka kroków do naszego płotu. Tu już się nie zgubiłam  i wtedy zrozumiałam jak to jest ,że ktoś zamarza kilka metrów od domu. Z naturą nie ma żartów ale jazda po tutejszych drogach to już jest naprawdę wesoła.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz