GÓRA LODOWA
Biszkopt: 5 jaj,1 szklanka mąki, 1 szklanka cukru, łyżeczka proszku do pieczenia, 2 łyżki kakao
Do nasączenia: 1/2 szklanki herbaty , kieliszek alkoholu(daję pomarańczowy likier albo migdałowy)
Krem 1 : 1 opakowanie kremu do karpatki, 500 ml mleka, 150 g masła
( lub inny budyniowy krem, jeśli mam zbędne żółtka np. zostają po bezie, robię krem z żółtek, 1 op budyniu śmietankowego, 2łyzki mąki pszennej, 3/4 szklanki cukru, 500 ml mleka, 250 gram masła)
Krem 2 : 250 g masła, 1 szklanka cukru, 1/2 szklanki wody,2 szklanki mleka w proszku + 2 łyżki mleka w proszku, 2 łyżki kakao,
Paczka okrągłych biszkoptów.
złożenie: 1/2 biszkoptu, 1/2 kremu budyniowego, `1/2 biszkoptu, 1/2 kremu budyniowego, , biszkopty pokroić na połówki i ułożyć pionowo, zalać kremami z mleka w proszku.
wykonanie kremu z mleka w proszku: Masło zagotować z wodą i cukrem, przestudzić, wmiksować mleko w proszku, podzielić na dwie części do jednej dodać kakao do drugiej dwie łyżki mleka w proszku. Wykładać łyżką pomiędzy biszkopcikami , odstawić na kilka godzin żeby masa stężała.
Nakładanie tej masy wymaga cierpliwości, ścieka z ciasta zanim stężeje, dlatego podparłam biszkopty miskami :) Na zdjęciach ciasto jest w dwóch porcjach , ponieważ 1/2 jest na zamówienie.
Translate
sobota, 9 września 2017
niedziela, 13 sierpnia 2017
kolejka, kultura Islandia
Jakiś czas temu przeczytałam, że na Islandii ludzie nie stoją w kolejkach tylko rzucają się do kasy na hurra a sprzedawcy tylko pokrzykują "uspokójcie się" . Strasznie mnie wkurza głupie gadanie i szerzenie nieprawdy o Islandii, wyciąganie wniosków z jednej sytuacji i stawianie się w roli eksperta do spraw islandzkich po tygodniowych odwiedzinach na wyspie (jeszcze może na hulajnodze dookoła wyspy albo tym podobne "projekty" czytaj tu) . Dlatego opowiem jak to jest z tymi kolejkami.
Ludzie stoją grzecznie w kolejkach i to nie tylko w sklepach. Dzieci do autobusu ustawiają się jedno za drugim i w każdej innej sytuacji kolejkowej wszyscy ustawiają się i raczej ktoś cię przepuści niż wciśnie się bez kolejki. Sprzedawcy krzyczą "naesti" czyli następny np. w Elko gdzie do kilku kas ustawia się jedna kolejka i rozdziela się dopiero na końcu. Kasjer po zakończeniu obsługi woła "następny" i dzięki temu wszystko idzie sprawnie i szybko.
W większych sklepach ustawione są automaty gdzie można pobrać numerek i mieć kontrolę nad postępami kolejki. Zupełnie jak w Polsce w ZUS czy w PKO BP w Opolu Lubelskim.
To mi się podoba na Isalndii.
Piekarnia w Borgarnes, ten słupek na środku "podaje" numerki .Często w drodze do Reykjaviku zatrzymujemy się tam na posiłek, polecam kanapki (poniżej 1000isk) i duży wybór ciastek, dodatkowa atrakcja przesympatyczna Polka za ladą , można zamówić w ojczystym języku, bezcenne . Bardzo ładne miejsce z okien widok na zatokę.
Piekarnia w Borgarnes cennik kawy (ok 500 isk =17 zł)
na zdjęciu automat do podawania numerków i wyświetlacz numerków w ELKO ( taki Media Markt: agd, rtv) , tu dodatkowo można wybrać czy przychodzisz odebrać towar zakupiony w sklepie, czy ten kupiony przez internet czy też przychodzisz z reklamacją
tu pobieramy numer
tu robimy sobie kawkę żeby czekanie nam się nie dłużyło, często w sklepach częstują kawą
Ludzie stoją grzecznie w kolejkach i to nie tylko w sklepach. Dzieci do autobusu ustawiają się jedno za drugim i w każdej innej sytuacji kolejkowej wszyscy ustawiają się i raczej ktoś cię przepuści niż wciśnie się bez kolejki. Sprzedawcy krzyczą "naesti" czyli następny np. w Elko gdzie do kilku kas ustawia się jedna kolejka i rozdziela się dopiero na końcu. Kasjer po zakończeniu obsługi woła "następny" i dzięki temu wszystko idzie sprawnie i szybko.
W większych sklepach ustawione są automaty gdzie można pobrać numerek i mieć kontrolę nad postępami kolejki. Zupełnie jak w Polsce w ZUS czy w PKO BP w Opolu Lubelskim.
To mi się podoba na Isalndii.
Piekarnia w Borgarnes, ten słupek na środku "podaje" numerki .Często w drodze do Reykjaviku zatrzymujemy się tam na posiłek, polecam kanapki (poniżej 1000isk) i duży wybór ciastek, dodatkowa atrakcja przesympatyczna Polka za ladą , można zamówić w ojczystym języku, bezcenne . Bardzo ładne miejsce z okien widok na zatokę.
Piekarnia w Borgarnes cennik kawy (ok 500 isk =17 zł)
na zdjęciu automat do podawania numerków i wyświetlacz numerków w ELKO ( taki Media Markt: agd, rtv) , tu dodatkowo można wybrać czy przychodzisz odebrać towar zakupiony w sklepie, czy ten kupiony przez internet czy też przychodzisz z reklamacją
tak się "stoi" w kolejce w ELKO https://elko.is/
I jeszcze jeden przykład kolejki, to z Ikei ale z magazynu gdzie odbiera się towar o dużych gabarytach
informacja o tym, że należy pobrać numertu pobieramy numer
tu robimy sobie kawkę żeby czekanie nam się nie dłużyło, często w sklepach częstują kawą
a tu wyświetla się numerek, dzięki czemu wiemy czy warto robić kawkę czy też jesteśmy następni w kolejce
lotnisko Katowice, obiad
Powroty z wakacji są trudne i ciężkie. Wiadomo człowiek żyje beztrosko a tu terminy gonią i pora wracać. Nasza podróż zaczęła się o 6.30 autem na dworzec, autokar o 6.50 zawiózł nas do Dęblina(komunikacja zastępcza z powodu remontu) gdzie wsiedliśmy do pociągu do Katowic.
W Katowicach wystarczy przejść parę kroków i wsiąść do autobusu na lotnisko. Po godzinie jazdy, około pierwszej byliśmy już na lotnisku. Odlot do Reykjaviku dopiero 18.50 więc dość czasu na spokojny , śląski , smaczny posiłek. Obeszliśmy lotnisko i wybraliśmy miejsce ładne i z milutką Panią za ladą . Nasz ostatni wakacyjny obiadek. Nie było rolady ani innych fajnych dań. W końcu to nie restauracja ale lotniskowy bar, więc żurek, makaron z sosem grzybowym, pierogi z mięsem i frytki. I po kolei: żurek to kisiel z mąki z ziemniakami i kilkoma skwarkami z kiełbasy, obrzydliwy w smaku, makaron świeżo ugotowany ale ten sos chyba z torebki , pierogi mięsa nie widziały a to co było w środku trudno określić, jedynie do frytek nie można mieć zastrzeżeń.
Jestem okropnie rozczarowana, nasza podróż byłaby o wiele przyjemniejsza gdyby udało się zjeść przyzwoity posiłek w jej połowie. W samolocie podają jedzenie jeszcze bardziej podłe więc na następną podróż(już nie wizzerem tu wyjaśniam dlaczego i nie do Katowic) . Po tak okropnym posiłku postanowiliśmy iść na piwo, tego nie uda się zepsuć, a jednak! 13.90 za 300ml to potrafi odstraszyć! Głodni ale trzeźwi wracaliśmy do domu ze wspaniałych polskich wakacji.
najgorszy żurek w moim życiu
pierogi z "nibymięsem"
tu nie jadam nigdy więcej! zabiorę do walizki bułkę z biedry i zjem z apetytem :)
W Katowicach wystarczy przejść parę kroków i wsiąść do autobusu na lotnisko. Po godzinie jazdy, około pierwszej byliśmy już na lotnisku. Odlot do Reykjaviku dopiero 18.50 więc dość czasu na spokojny , śląski , smaczny posiłek. Obeszliśmy lotnisko i wybraliśmy miejsce ładne i z milutką Panią za ladą . Nasz ostatni wakacyjny obiadek. Nie było rolady ani innych fajnych dań. W końcu to nie restauracja ale lotniskowy bar, więc żurek, makaron z sosem grzybowym, pierogi z mięsem i frytki. I po kolei: żurek to kisiel z mąki z ziemniakami i kilkoma skwarkami z kiełbasy, obrzydliwy w smaku, makaron świeżo ugotowany ale ten sos chyba z torebki , pierogi mięsa nie widziały a to co było w środku trudno określić, jedynie do frytek nie można mieć zastrzeżeń.
Jestem okropnie rozczarowana, nasza podróż byłaby o wiele przyjemniejsza gdyby udało się zjeść przyzwoity posiłek w jej połowie. W samolocie podają jedzenie jeszcze bardziej podłe więc na następną podróż(już nie wizzerem tu wyjaśniam dlaczego i nie do Katowic) . Po tak okropnym posiłku postanowiliśmy iść na piwo, tego nie uda się zepsuć, a jednak! 13.90 za 300ml to potrafi odstraszyć! Głodni ale trzeźwi wracaliśmy do domu ze wspaniałych polskich wakacji.
najgorszy żurek w moim życiu
pierogi z "nibymięsem"
tu nie jadam nigdy więcej! zabiorę do walizki bułkę z biedry i zjem z apetytem :)
Ile kosztuje pizza i hamburger w Islandii? HRAUN Olafsvik
Wybraliśmy się na wycieczkę wokół lodowca. Plan był taki, że w miejscowości Arnarstapa spróbujemy Islandzkiej tradycyjnej zupki. Okazało się, że nie było zupy mięsnej a tylko zupa warzywna i kosztowała 2000 ISK za miseczkę. Po dzisiejszym kursie to 74 złote! Wprawdzie od lat już nie przeliczam każdej rzeczy na złotówki ale w tym wypadku nawet w koronach 2 tysiące za miskę zupy to gruba przesada. Objechaliśmy więc półwysep do końca i zatrzymaliśmy się w HRAUN tu nazywany przez Polaków ,,drewniakiem,,. Nazwa tego miejsca zmienia się z każdym właścicielem. Jest to restauracja pięknie położona nad rzeczką w Olafsviku z widokiem na port.
No i od kilku tygodni pracuje tam nasz Syn. Gdyby nie to, poszlibyśmy na obiad na drugą stronę ulicy gdzie mieści się restauracja prowadzona przez naszych Rodaków.
Nasz Syn jest Kucharzem od pizzy, zamówiliśmy więc pizzę i hamburgery. Pizza jest z pieca na cienkim cieście i z dodatkami jakie chcesz. Daliśmy Kucharzowi wolna rękę wiec na Margaricie znalazły się dodatkowo trzy składniki. Koszt pizzy 1790 isk plus 3x400 isk za dodatkowe smakołyki 1200isk czyli pyszna pizza kosztuje 2990isk = 110 pln. Za nieco mniej można zjeść Buffalo Borgari. Hamburger z wołowinką, kurczakiem z pikantnym sosem i dodatkowo porcja frytek w koszyczku. Dla mnie za duży na jeden posiłek. Kosztuje 2790isk = 103 pln . Cztery hamburgery i pizza kosztowały 14150isl = 525 złotych po dzisiejszym kursie. Proszę o komentarze dużo toto czy mało za obiadek ? W Hraun codziennie jest pełno turystów. Pracuje tam oprócz naszego Syna jeszcze troje cudzoziemców, łatwiej zamówić posiłek po angielsku niż po islandzku. Uczcie się wiec angielskiego i na pizzę do Olafsviku przyjeżdżajcie.
No i od kilku tygodni pracuje tam nasz Syn. Gdyby nie to, poszlibyśmy na obiad na drugą stronę ulicy gdzie mieści się restauracja prowadzona przez naszych Rodaków.
Nasz Syn jest Kucharzem od pizzy, zamówiliśmy więc pizzę i hamburgery. Pizza jest z pieca na cienkim cieście i z dodatkami jakie chcesz. Daliśmy Kucharzowi wolna rękę wiec na Margaricie znalazły się dodatkowo trzy składniki. Koszt pizzy 1790 isk plus 3x400 isk za dodatkowe smakołyki 1200isk czyli pyszna pizza kosztuje 2990isk = 110 pln. Za nieco mniej można zjeść Buffalo Borgari. Hamburger z wołowinką, kurczakiem z pikantnym sosem i dodatkowo porcja frytek w koszyczku. Dla mnie za duży na jeden posiłek. Kosztuje 2790isk = 103 pln . Cztery hamburgery i pizza kosztowały 14150isl = 525 złotych po dzisiejszym kursie. Proszę o komentarze dużo toto czy mało za obiadek ? W Hraun codziennie jest pełno turystów. Pracuje tam oprócz naszego Syna jeszcze troje cudzoziemców, łatwiej zamówić posiłek po angielsku niż po islandzku. Uczcie się wiec angielskiego i na pizzę do Olafsviku przyjeżdżajcie.
(zdjęcie ze strony Restauracji, zapomniałam , pewnie z głodu zrobić zdjęcia naszemu zamówieniu )
poniedziałek, 7 sierpnia 2017
okulary Islandia
W ubiegłym roku kupiłam nowe okulary, potrzebuję progresywnych czyli na dole + na górze -. Taki wynalazek jeszcze z fotochromem i antyrefleksem ,( "okularnicy" wiedzą o czym mówię)
w Kringlanie z uwzględnieniem wszystkich letnich promocji kosztował 107.000 ISK. Związki zawodowe dopłacają do okularków 25.000isk ale i tak uważam, że to zbyt dużo na coś co jest mi niezbędne do życia. Rzecz jasna te okularki nie nadają się na co dzień do pracy. Zbyt piękne, zbyt drogie.
Kupione 3 lata wcześniej za prawie tę samą cenę akurat po zakupie nowych zyskały status "roboczych".W pracy szkła szybko się niszczą dlatego zaczęłam rozglądać się za nowymi okularkami.
Od maja na Islandię wkroczyło COSTCO i właśnie w tym sklepiku można zamówić okularki. Oprawki są w różnych cenach 9900 , 12900 , 15900 są Ray Bany, są Nike i Sofia Loren i takie bez firmy.
Zwykłe bez żadnych udogodnień, wyłącznie do pracy kupiłam za jedyne 21000ISK ! Jeśli związki zechcą dofinansować to będą okularki do pracy za darmo, tak powinno właśnie być, to nie biżuteria ale konieczność. Niestety z COSTCO nie wysyłają na adres domowy ale znajdzie się okazja żeby odebrać jak już będą gotowe. I jeszcze jedna zaleta COSTCO: pracuje tam Polska dziewczyna. Dużo pracowników nie mówi po islandzku, można porozumieć się po angielsku ale wiadomo, że w ojczystym najlepiej.
w Kringlanie z uwzględnieniem wszystkich letnich promocji kosztował 107.000 ISK. Związki zawodowe dopłacają do okularków 25.000isk ale i tak uważam, że to zbyt dużo na coś co jest mi niezbędne do życia. Rzecz jasna te okularki nie nadają się na co dzień do pracy. Zbyt piękne, zbyt drogie.
Kupione 3 lata wcześniej za prawie tę samą cenę akurat po zakupie nowych zyskały status "roboczych".W pracy szkła szybko się niszczą dlatego zaczęłam rozglądać się za nowymi okularkami.
Od maja na Islandię wkroczyło COSTCO i właśnie w tym sklepiku można zamówić okularki. Oprawki są w różnych cenach 9900 , 12900 , 15900 są Ray Bany, są Nike i Sofia Loren i takie bez firmy.
Zwykłe bez żadnych udogodnień, wyłącznie do pracy kupiłam za jedyne 21000ISK ! Jeśli związki zechcą dofinansować to będą okularki do pracy za darmo, tak powinno właśnie być, to nie biżuteria ale konieczność. Niestety z COSTCO nie wysyłają na adres domowy ale znajdzie się okazja żeby odebrać jak już będą gotowe. I jeszcze jedna zaleta COSTCO: pracuje tam Polska dziewczyna. Dużo pracowników nie mówi po islandzku, można porozumieć się po angielsku ale wiadomo, że w ojczystym najlepiej.
sobota, 29 lipca 2017
Góra Czantoria
W tym roku drugi raz zdobywaliśmy Czantorię. Nasz starszy syn był na kolonii w Wiśle i wtedy byliśmy tam razem, teraz tylko we troje. Pierwszy odcinek pokonaliśmy wyciągiem, następnie spacerek na wieżę widokową na samej granicy z Czechami. Pani sprzedająca zdjęcia poleciła nam knedliczki po Czeskiej stronie, oczywiście skorzystaliśmy. Wystarczy iść dalej szlakiem za wieżą widokową i po chwili już widać czeskie schronisko. 
Na miejscu zamówiliśmy kilka dań: knedliki z gulaszem , były jeszcze z jagodami.
zupka czosnkowa, taka sobie
wnętrze klimatyczne
zapiekany ser z frytami, bardzo smaczny
droga między Czeską a Polską stroną
langosz, zamówiliśmy ze wszystkimi dodatkami , placek z serami , nic nadzwyczajnego
i pierożki z buncem , dość smaczne
Z całego zestawu najlepsze były oczywiście knedliki z mięskiem. Polecam wyprawę na Czantorię, jazda wyciągiem , wspaniały spacer , niezapomniane widoki, samaczne i niedrogie czeskie jedzenie.
Na miejscu zamówiliśmy kilka dań: knedliki z gulaszem , były jeszcze z jagodami.
zupka czosnkowa, taka sobie
wnętrze klimatyczne
zapiekany ser z frytami, bardzo smaczny
droga między Czeską a Polską stroną
langosz, zamówiliśmy ze wszystkimi dodatkami , placek z serami , nic nadzwyczajnego
i pierożki z buncem , dość smaczne
Z całego zestawu najlepsze były oczywiście knedliki z mięskiem. Polecam wyprawę na Czantorię, jazda wyciągiem , wspaniały spacer , niezapomniane widoki, samaczne i niedrogie czeskie jedzenie.
wakacje emigranta
"Tylko krowa nie zmienia poglądów" mówi przysłowie i prawdę mówi. Ja właśnie zmieniam zdanie, zmieniam podejście i pewnie będzie mi łatwiej czekać na emeryturę. Zaczynam doceniać uroki życia na emigracji.
Na Islandii przysługuje nam 6 tygodni urlopu ale jeśli tylko pracodawca wyrazi zgodę można urlop przedłużyć. Wiele osób wyjeżdża na 6 -8 tygodni. Jeśli jest przestój w fabryce nie mamy wpływu na termin urlopu ale wszystko jest kwestią dogadania się z pracodawcą. Nie słyszałam ,żeby komuś odmówiono urlopu, wręcz przeciwnie. Islandczycy wiedzą jaki ważny jest odpoczynek.
Żadna ze spotkanych w Polsce w wakacje osób nie bierze urlopu w takim wymiarze i takim terminie jakby chciała. Nawet osoby prowadzące własną działalność gospodarczą. Pamiętam dobrze problemy z urlopem w mojej bibliotece , w której pracowałam 18 lat. Najczęściej urlop wpisywano kiedy człowiek chorował, "bo będą zwalniać tych co chodzą na chorobowe". Jedna z presji wywieranych na pracownika :nie choruj, nie odpoczywaj , nie myśl..
Inna rzecz, że nie było planowania zagranicznych podróży a my bądź co bądź jadąc do Polski jedziemy na zagraniczne wakacje. Już cały proces przygotowania do podróży daje nam tyle radości co sam urlop. Noclegi, rezerwacje biletów, decyzja co ? kiedy? z kim? Powiem, że trzy tygodnie to jednak za mało.
Mimo 11 lat na emigracji ciągle mamy do Kogo tam jechać, ciągle mamy wspaniałych Przyjaciół. Przez te trzy tygodnie wcale nie odpoczęliśmy, zbieraliśmy wrażenia na kolejny rok spokojnego i raczej monotonnego życia na Islandii. Tu rytm wyznaczają nie pory roku ale :wakacje, Boże Narodzenie, Wielkanoc i znowu wakacje. Po szalonym pędzie wakacyjnym doceniam spokój Islandii.
Zaczęliśmy powrót do pracy od wolnego poniedziałku, czwartek również mieliśmy wolny a w inne dni kończyliśmy ok 14.00. W tej sytuacji nie mogę powiedzieć, że ciężko wracać. Miło też spotkać znajomych , jedni już są po urlopach inni czekają na swoje szczęśliwe dni.
Niedługo będzie szósta rocznica mojej pracy w tym zakładzie. Nigdy nie było tak dobrze jak jest teraz, mam nadzieję, że to się nie zmieni.
Na Islandii przysługuje nam 6 tygodni urlopu ale jeśli tylko pracodawca wyrazi zgodę można urlop przedłużyć. Wiele osób wyjeżdża na 6 -8 tygodni. Jeśli jest przestój w fabryce nie mamy wpływu na termin urlopu ale wszystko jest kwestią dogadania się z pracodawcą. Nie słyszałam ,żeby komuś odmówiono urlopu, wręcz przeciwnie. Islandczycy wiedzą jaki ważny jest odpoczynek.
Żadna ze spotkanych w Polsce w wakacje osób nie bierze urlopu w takim wymiarze i takim terminie jakby chciała. Nawet osoby prowadzące własną działalność gospodarczą. Pamiętam dobrze problemy z urlopem w mojej bibliotece , w której pracowałam 18 lat. Najczęściej urlop wpisywano kiedy człowiek chorował, "bo będą zwalniać tych co chodzą na chorobowe". Jedna z presji wywieranych na pracownika :nie choruj, nie odpoczywaj , nie myśl..
Inna rzecz, że nie było planowania zagranicznych podróży a my bądź co bądź jadąc do Polski jedziemy na zagraniczne wakacje. Już cały proces przygotowania do podróży daje nam tyle radości co sam urlop. Noclegi, rezerwacje biletów, decyzja co ? kiedy? z kim? Powiem, że trzy tygodnie to jednak za mało.
Mimo 11 lat na emigracji ciągle mamy do Kogo tam jechać, ciągle mamy wspaniałych Przyjaciół. Przez te trzy tygodnie wcale nie odpoczęliśmy, zbieraliśmy wrażenia na kolejny rok spokojnego i raczej monotonnego życia na Islandii. Tu rytm wyznaczają nie pory roku ale :wakacje, Boże Narodzenie, Wielkanoc i znowu wakacje. Po szalonym pędzie wakacyjnym doceniam spokój Islandii.
Zaczęliśmy powrót do pracy od wolnego poniedziałku, czwartek również mieliśmy wolny a w inne dni kończyliśmy ok 14.00. W tej sytuacji nie mogę powiedzieć, że ciężko wracać. Miło też spotkać znajomych , jedni już są po urlopach inni czekają na swoje szczęśliwe dni.
Niedługo będzie szósta rocznica mojej pracy w tym zakładzie. Nigdy nie było tak dobrze jak jest teraz, mam nadzieję, że to się nie zmieni.
Subskrybuj:
Posty (Atom)