Translate

niedziela, 19 września 2021

rabarbar na Islandii

 Tytuł mylący, bo raczej o kulturę niż o roślinę mi chodzi. To wpis raczej z serii " co mnie dziwi na Islandii" . 

 Mamy najładniejszy we wsi rabarbar. Nieliczne rośliny radzą sobie w tym klimacie, najgorzej radzą sobie te , których nikt nie posadził  ale rabarbar rośnie bardzo ładnie. My dostaliśmy sadzonki od kolegi, który wynajmował dom po nas w Olafsviku. Koleżanki z pracy nie uprawiają rabarbaru ale dżemik lubią a ja chętnie się dzielę. Jedna z nich umówiła się ze mną i przyszła narwać sobie rabarbaru na przetwory. Wyszłam z nią do ogrodu żeby pokazać gdzie może ciąć. Zabrali się z mężem za pracę , chwilkę rozmawiałyśmy , patrzę a jej mąż odcina liście i pakuje je w oddzielną reklamówkę, którą przynieśli ze sobą. Pytam co będzie z tym robić a ona ,że nic , że to śmieci! Przynieśli torbę na śmieci! Ja na pewno nie pomyślałabym o tym , pewnie zabrałabym te liście ze sobą i wywaliła dopiero w domu .Wskazałam kompostownik ale dziwić się nie przestałam. Dlatego wkurza mnie jak czytam jacy to z Islandczyków brudasy. I od razu pamiętam kolegę , z którym nikt nie chciał pracować z powodu zapaszku a fabryka rybna do perfumerii nie należy, zwłaszcza tamta, w której suszyliśmy resztki z ryb (Klumba Olafsvik). W tym kraju jest naprawdę czysto, nie widać petów na ulicach ani innych śmieci. Może natura pomaga pozamiatać, skoro wiatr przestawia kontenery to co to dla niego zamieść papiery do oceanu? Naprawdę widzę jak schylają się po śmietki nie mówiąc już o zabieraniu własnych np.  po pikniku. Zapach stajni , ryby to nie brud, to zapach pieniędzy i nie ma co kręcić noskiem , bo niedomyty człowiek śmierdzi tak samo bez względu na pochodzenie .


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz