Translate

wtorek, 23 sierpnia 2016

pizza inaczej

postanowialam zrobic dziecku radosc i skladniki pizzowe podalam w innej formie

PRZEPIS
 CIASTO:400g maki, 3 lyzki oliwy z oliwek, 2 lyzeczki soli,1 lyzeczka cukru,230 ml wody,2 lyzeczki suchych drozdzy
z tej porcji wychodzi okolo 14 krozkow, dla nas zawsze za malo dlatego robie z podwujnej porcji.

SOS: ketchup, kilka lyzek oliwy z oliwek, sol,pieprz(albo jesli nie mam czasu sam ketchup)

ser zolty, szynka, mozna cebule, oliwki, pieczarki co kto lubi do pizzy

WYKONANIE: wszystkie skladniki ciasta na pizze wrzucam do maszyny do pieczenia chleba, ktora goraco kazdemu polecam, jesli nie masz maszyny do pieczenia chleba wszystkie skladniki ciasta polacz w misce, nastepnie wyrob  gladkie ciasto, odsaw do wyrosniecia, powinno podwoic objetosc. 

Nastepnie ciasto rozciagnij na grubosc okolo centymetra posmaruj sosem(albo ketchupem) szynke rozloz, zetrzyj ser zolty, mozna dodac ulubione skaldniki(cebula,pieczarki, oliwki) . Zwin jak rolade i pokroj krazki o grubosci ok 3cm, uloz na blaszce, wierzch posyp startym serem.

Piecz ok 15 minut w 200 C Po ulozeniu krazkow na blaszce  nie czekam az krazki  wyrosna, daje im czas na wyrastanie w piekarniku,zanim osiagnie temperature pieczenia. Dlatego czas pieczenia moze sie wydluzyc, zalezy jak szybko rozgrzeje sie piekarnik.



 te na ostatnim zdjeciu sa z kurczakiem zamiast szynki, rowniez pyszne 

piątek, 12 sierpnia 2016

prawda o Islandii

Prawda jest jak dupa , racja jest jak ... poglady sa jak dupa...wszystko jest jak dupa...
Wczoraj ,,wypislam sie,, z grupy facebukowej pt,,polacy na Islandii. Czare goryczy przelala niepotrzebna dyskusja z dziewczeciem , ktore ,,zjechalo,,do Polski z Islandii z powodu zlej pogody.
Pewna kobieta ,co jest w tej grupie normalne i czeste pytane zapytala jak sie zyje na Islandii, poniewaz jej narzczony niedlugo jedzie i ona sie martwi. Jak to zwykle w tych wypadkach kto chce pisze pare slow. jedni chwala inni mniej, jeszce inni wcale. Jedna pani rozpisala sie o tym jaka to jest szczesliwa , w jakiej to jest euforii, poniewaz jej ,,islandzka przygoda ,, wlasnie dobiegla konca. Ktos zapytal co sie stalo i otrzymal dlugi wywod na temat islandzkiej pogody,ze koszmarna ,ze depresyjna i ,ze skandynaowie masowo popelniaja samobojstwa z powodu tej beznadziejnej pogody...Jak to zwykle w tej grupie, ktos kilka wpisow nizej zwrocil sie do tej osoby z pytaniem : czym ta Islandia tak dopiekla. Wyjasnilam zlosliwie, ze panience dupcia zmarzla i dlatego stad zwiala.  Chyba podswiadomie czulam lepszy sort,i nie mylilam sie, nie czekalam dlugo na riposte. Panienka wyzwala mnie od chamow i zapytuje filozoficznie jak to jest,ze  osoby chwalace  Islandie sa nietolerancyjne i uzurpuja sobie prawo do glosu w sprawie JAK SIE ZYJE NA ISLANDII. Zarzuca mi,ze pisze o Islandii w samych superlatywach i to po jednym zdaniu,ze jej dupcia tu marzla.Tylko wybitny interpretator moglby sie tu doszukac pochwaly Islandii.
 Szanuje odmienne opinie, moge dyskutowac z kims kto ma cos do powiedzenia, ale szlak mnie trafia na takie bzdury. Tu sa prawdziwe problemy! Jest mobbing w pracy, jest nietolerancja, jest niewolnictwo,ludzie placa za znalezienie  dla nich pracy, sa wykorzystywani na rozne sposoby, sa rodzice martwiacy sie o swoje pociechy po tej islandzkiej edukacji, sa problemy z dostaniem sie do lekarza i to nawet tego pierwszego kontaktu nie mowiac o specjaliscie... a to bidactwo..zimno,wieje..nie mogla na spacerki chodzic..ciemno...OJ SMUTEK...zimno..cimno... A gdzie PRAWDZIWE ZYCIE? Z jednej strony zazdroszcze! Chcialabym miec tylko takie dylematy! Przeciez za islandzkie wyplaty stac na wycieczke do cieplego kraju. Mozna poleciec w dowolne cieple miejsce i moczyc to zmarzniete pupsko w cieplym morzu.Mozna ale po co? Lepiej odkladac kazdy grosz ,,na Polske,, Poleciec na dwa miesiace wakacji i udawac przed wioska bogacza z za granicy...Oczywiscie nie mowie,ze w przypadku tej osoby tak jest, ale znam takie przypadki. Ludzie nie widza nic poza czubkiem wlasnego nosa, nie widza problemow... Ja wiem jaki tu klimat, ostatniej zimy naprawde sie balam, kiedy utknelismy kilka mertow od domu i kompletnie nie wiedzialam w ktora strone isc a obok bylo moje dziecko! Jednak  wystarczy wejsc do domku , poczuc cieplo, poczuc bezpieczenstwo,stan kiedy czlowieka stac na  zaplacenie rachunkow i fajne wakacje...

Ktos wczesniej w tej grupie powiedzial,ze problemy zaczynaja sie nie kiedy nie rozumiemy jezyka ale kiedy juz zaczynamy go rozumiec.
Kto tu probuje mieszkac i zyc ten na pewno spotkal sie z niejedna sytuacja : czegos potrzebujesz nie rozumieja ale kiedy Islandczyk czegos chce nie tylko rozumie,  potrafi nawet zagadac po polsku!
A one tam podziwiaja uroki nieskalanej przemyslem natury, badz placza ,ze dupka im marznie bo nie umieja zradzic tak prostej sprawie .
Niczego nie generalizuje! Spotykamy sie tu ze skrajnosciami , normalne, jak wszedzie sa dobrzy i zli.Mamy zawsze wybor, mozemy wyjechac,zostac, godzic sie z ponizaniem , walczyc...

Moge tez zdecydowac kiedy odpuscic i opuscic grupe, w ktorej zajeli miejsce ludzie ,z ktorymi dyskusja jest bezcelowa.

Co chce uslyszec ktos pytajacy o zycie tutaj? Mieszkam tu od dziesieciu lat, powiem
 to co mowilam zanim tu przyjechalismy: trzeba sprobowac! Jesli sie nie powiedzie, nie bedziemy zalowali,ze moglismy , mielismy szanse a nie skorzystalismy, A jesli sie powiedzie to tylko sie cieszyc!

piątek, 5 sierpnia 2016

jak ja tęsknię za kielbasą czyli glód na Islandii

Tytuł napisałam przewrotnie. Jasne, że nie tęsknię za kiełbasą , jeśli mam na nią ochotę to kupuję i jem.  Wśród " mądrych obrazków" na facebooku pojawił się taki z polskimi potrawami i komentarzem rodaka na emigracji: "niedługo najem się tego do syta". Pomyślałam sobie, że  jednak lepiej nam tu w Islandii niż im tam w Anglii, my najadamy się tego do syta i na dowód zrobiłam ruskie pierogi. Akurat miałam ser z polskiego sklepu. Za kilka dni będąc na fali buntu wyjęłam z lodówki ,,zimujący, ,tam zakwas, dokarmiłam mąka i ciepłą wodą żeby za kilka dni upiec razowy chlebek na zakwasie , ugotować żurek a resztę wstawić znowu do lodówki. Niech czeka aż przyjdzie kiedyś apetyt na żur. Patrzę na buraki czerwone i chyba jutro będzie barszczyk czerwony z  młodymi ziemniaczkami ,posypanymi koperkiem z własnego ogrodu.(kończę post dzisiaj, wiec prezentuje zdjęcie barszczyku )
Może to zbyt szumnie powiedziane ,,z ogrodu,, ale mam inspekt i kawałek pola . Uprawiam warzywa ,zioła, truskawki ,poziomki. nie na skale przemysłowa, tak dla siebie. Wystarczy żeby namrozić koperku, natki pietruszki na całą zimę. Wstawiam na facebooka zdjęcia z  kopytkami, pierogami , bułeczkami,
naleśnikami i innym jedzeniem. Nie dlatego, że obiad jest wielkim  wydarzeniem  w moim życiu ale po to żeby ludzie wiedzieli, że my tu za granica gotujemy ,,po polsku,,  i jemy do syta. Odbywa się to przy pomocy innych produktów, nie chcę oceniać czy lepszych czy gorszych. Na początku nie mogłam przyzwyczaić się do smaku masła , śmietanki ale to do pierwszego urlopu. Okazało się w Polsce ,ze te islandzkie już mi  zasmakowały bardziej i to za nimi tęskniłam będąc na wakacjach. Mogę zrozumieć ,że człowiek tęskni  za  człowiekiem :przyjaciółmi, rodziną, mogę zrozumieć ,że tęskni do miejsc, w których był szczęśliwy,  ale na wszystkie świętości nie za  zupą! Ugotuj sobie, kup , na całym świecie są sklepy z polskimi produktami jeśli nie potrafisz zaakceptować lokalnych. Nie wypisuj bzdur ,że tęsknisz za  szyneczką, chlebkiem.  Nie tęsknij za kaszanką ale za altanką i ludźmi ,z którymi tą kaszankę jadłeś...Ja wiem, nie będę nikomu mówić za kim i za czym ma tęsknić. Chodzi o to żeby ludzie nie zaczęli nam paczek żywnościowych wysyłać . Tu głoduje tylko ten kto tak chce.
Kiedy  przyjechałam do Islandii znajomi uważali za wielki obciach jedzenie ryby, ponieważ była za darmo. Prosiłam o każdą ilość bo nie wstydziłam się tego, że my lubiliśmy zawsze rybki. Przynosili nam chętnie i ciągle udawali ,że sami ryby nie jedzą. Ja robiłam na różne sposoby również  w occie taka usmażona, Jakie było moje zdziwienie kiedy przepis, który dałam jednej koleżance wrócił do mnie z całkiem innej strony jako świetny sposób na rybkę. Teraz mam dostęp do świeżej  ryby, jednak jemy ją najwyżej raz w tygodniu a czasami rzadziej. Nie dlatego, że się ,,przejadła,, ale dlatego, że jest na świecie tyle przepisów do zrobienia. Lubimy eksperymentować w kuchni, nie jemy ciągle ryby i najadamy się zawsze do syta pomimo, że jesteśmy tylko  biednymi wygnańcami , uchodźcami, emigrantami . Niech to będzie puenta mojego dzisiejszego wpisu.

Chętnie dzielę się przepisami  ale tu dam tylko kilka zdjęć:

urodziny męża

urodziny starszego synka, tort karmelowy


urodziny młodszego synka
oponki

z własnej uprawy

może nie do końca polskie danie, ale pizza zawsze dobra

makrelka suszy się przed wędzeniem

czwartek, 4 sierpnia 2016

niewolnictwo na Islandii czyli ,,okazja czyni zlodzieja,,

Napisalam wczoraj o cenach chlebka na Islandii, jakas pani zapytala jak ksztaltuja sie zarobki. Chcialam poszukac stronki ze stawkami w fabryce rybnej a trafilam na  http://www.archiwum.moja-ostroleka.pl/skrzynka-skarg-ostrzegam-przed-niewolnicza-praca-w-islandii,1441446722,2.html
Czlowiek opisal swoje doswiadczenia z pobytu tutaj. I przeczytalam komentarze pod tesktem.

Musze dolozyc swoje trzy grosze na ten temat. Wprawdzie nie jestem z Bolungarviku ale moge powiedziec,ze cwaniakow nie brakuje rowniez w innych miejscach .,,Okazja czyni zlodzieja,, co nazywam okazja? Wyobrazmy sobie sytuacje:przyjezdza z Polski czlowiek do obcego kraju, nie wie nic na temat stosunkow miedzyludzkich nie zna jezyka. Musi zdac sie na kogos zorientowanego.
 I tu pole do popisu dla cwaniaczkow. Bierze niby po opieke a tak naprawde czlowiek staje sie zwyklym niewolnikiem.W naszej fabryce brygadzista byl Islandczyk a poganiaczem niewolnikow Litwin. Juz oczywiscie wszystko jasne o czym mowie i jak w tamtym artykule narazam sie wszystkim sympatykom Litwina. Litwin jako jedyny znal jezyk islandzki(nauczyl sie cpajac z islandczykami ale to wiem tylko z plotek) zna rowniez jezyk polski, poniewaz ma kobiete z Polski. Posredniczyl w kazdej , najdrobniejszej sprawie miedzy nami a Islandzkim Brygadzista .Szybko zrozumial jaki jest wazny To jego kazdy pytal co ma robic, to jego kazdy prosil o zalatwienie czegokolwiek. Tlumaczyl rowniez w druga strone. To jego brygadzista prosil o przekazanie nam zadan. I zaczal Litwin decydowac kto ma zostac na nadgodziny, kto ma stac i lac wode a kto isc do ciezszych robot. Oczywiscie taka sytuacja wielu odpowiadala. Wdzieczni za pomoc przescigali sie w dogadzaniu Litwinowi, zeby zdobyc nadgodzinke. Kto sie buntowal stawal sie wrogiem. Nie dalismy sie upic ani wmowic szefowi,ze jestesmy leniwi jak w Bolungarviku, Dopoki nie zmienil sie Brygadzista dalo sie tam wytrzymac, chociaz bunt kosztowal sporo nerwow. I doszlo do tego,ze dobry Brygadzista wylecial z roboty jak z procy tuz przed swietami. Do tej pory trwaja spekulacje  dlaczego Islandczyk , ktory jeszcze wieczorem planowal wysylki, rano nie pojawil sie w pracy a wlasciciel poklepal Litwina po ramieniu i powiedzial,ze Brygadzista juz skonczyl prace.Nowym  Brygadzista zostal szef SZUJA znany czytelnikom mojego bloga z wpisu o kupnie domu. Litwin dostal calkiem wolna reke. To,ze spal pijany w stolowce albo pralni nikogo nie dzwilo i nikomu nie przeszkadzalo, ale to co wyrabial na hali doprowadzilo do tego,ze moj maz znalazl inna prace. Uzgodnil z szuja,ze odejdzie od nastepnego dnia. Tlumaczyla nam Polka,zeby nie bylo watpliwosci, zeby Szuja nie mogl powiedziec,ze zle zrozumielismy.Szuja zgodzil sie na odejscie meza a my nie wiedzielismy,ze wypowiedzenie wymaga formy pisemnej. Szuja nie zaplacil za 2 tygodnie i ponad 60 nadgodzin.Przekrecil to co powiedzial tlumaczacej Polce,oznajmil,ze KLAMALA. Taka byla cena za bunt przeciwko niewolnictwu. O innych ,,kosztach,, pisalam w poscie o kupnie domu.Wspomne tylko,ze podniosl nam czynsz z 45na 90 tys koron, ze kumpel szuji utrudnial kupno domu  a inny kumpel ze zwiazkow nie podjal sie interwencji w sprawie utraconej wyplaty(jasno nam powiedzal,ze nie pomoze bo tamten to jego przyjaciel). Wlasnie ze wzgledu na to,ze wynajmowalismy dom od firmy musialam tam jeszcze zostac i znosic wszystko. Nowy Brygadzista  szef szuja nie chcial sluchac i szelmostwach Litwina, powiedzial,ze jestem tu do pracy i mam pracowac.

To bylo 5 lat temu....dzisiaj dziekuje za to wszystko , dzieki temu jestesmy w calkiem innym miejscu. Litwin wylecial z tamtej fabryki po tym jak policja zabrala mu prawo jazdy za jazde pod wplywem.
Trwalo to troche i tylko szczescie,ze nie rozjechal nikogo. Nabral pokory do zycia i nawet pogodzilismy sie. Z szuja zatanczylam na ostatniej imprezie i widac bylo,ze byl wsciekly(wyszedl po tym tancu a nie spojrzal mi w oczy nawet  przez sekunde) a my potrafimy sie z tego smiac teraz po 5 latach.
Brak komunikacji za granica jest okropna pulapka. Takie sytuacje ,gdzie w mniejszym czy wiekszym stopniu stajemy sie niewolnikami cwaniaczkow beda mialy miejsce ciagle. Jak widac po komentarzach pod listem pana z Bolungarviku sa osoby, ktore godza sie z tym, podoba im sie sytuacja uprzywilejowanych z powodu tego,ze siedza w tylku pana i wladcy. My sie zbuntowalismy i oplacilo sie! W firmie, ktora nie uszanowala Islandczyka Brygadzisty nie ma co szukac! Jesli Jego po latach pracy pozbyli sie w tak podejrzanych okolicznosciach to kim my jestesmy dla nich? Mniej warci niz ryba, ktora  przerabiamy.Szuja czasami przyjezdza do naszej nowej pracy po odpady i my z daleka krzyczymy dzien dobry, on  odburkuje ze spuszczona glowa...

 Moge tylko poradzic,zeby sie nie bac walczyc o swoje. Trzeba uczyc sie niezaleznosci ,zeby nie dopuscic do siebie  cwaniakow, nie dac sie wykorzystywac. Przede wszystkim nauczyc sie jezyka kraju , do ktorego sie wybieramy albo angielskiego, w ktorym mozna sie porozumiec. Chyba,ze lizusostwo ktos ma we krwi i mu odpowiada taka sytuacja.

środa, 3 sierpnia 2016

cena chleba naszego powszedniego na Islandii

Na poczatek rachunek, z ktorego jasno wynika, ze cena chlebka mocno zalezy od sklepu. Po lewej rachunek z Bonusa, to siec tanich sklepow na Islandii.Taka Biedronka. Po prawej rachunek z pobliskiego marketu. Musze uzupelnic,ze w Bonusie chlebek jest o wadze 1 kg, natomiast ,,u nas,, sprzedaja chlebki 600 gramowe.  Najblizszy Bonus mamy w Stykkisholmur, ok 60 kilometrow. Jestem zla na te roznice w cenach, bo dotycza one oczywiscie nie tylko chlebka ale wszystkich produktow. Jezdzimy na wieksze zakupy do Bonusa a na miejscu tylko uzupelniamy biezace potrzeby. Rozszyfruje rachunek po prawej: surmjolk 1l jak nasza maslanka 247 kr czyli 7,90 (przelicznik z dzisiaj) samlokubraud 490kr chleb kanapkowy 600g 15,70 zl, Nymjolk 1,5 l, 249kr to mleko 3,9%tluszczu(takie najbardziej lubimy) 7,98 zl, kupilismy 4 kartony, nastepnie syrdur rjomi 10% 268kr to smietana 10% tluszczu 8,59, 180 ml jest w pudeleczku, kupilismy 2sztuki, i polski akcent ZWYCZAJNA( tak, tak , nawet tu na wsi mamy polskie produkty) 404 gr 820 kr za 404 gramy 26,27 zl za kilogram zwyczajnej 65 zl , przedostatnia pozycja ogorek 240 kr czyli 7,69 zl i na koniec reklamowka za 20 kr zaledwie 0,65 PLN. Caly rachunek to 3333 korony czyli 107,78 PLN . Nie zale sie na drozyzne ale na te roznice w cenach! W Bonusie zaplacilabym o wiele mniej , ale jezdzimy tam raz na dwa , trzy tygodnie, nabialu i pieczywa nie nakupisz na zapas. Dodatkowo meczy mnie fakt,ze w naszej gminie tak mocno dbaja o interesy wlasciciela sklepu,ze za nic nie mozna uzyskac zgody na otwarcie Bonusa. Od kiedy tu przyjechalismy (10 lat) slysze,ze juz sa negocjacje, juz bedzie zgoda i ciagle nic! Jezdzimy wiec i przezywamy te chwile wstydu przy kasie w Bonusie z dwoma pelnymi wozkami jakbysmy sie szykowali na wojne.

Islandczycy moga byc przykladem dbania o wlasnych producentow. Ponizej zdjecia z cenami z Bonusa wlasnie. Jardarber to truskawka. Na pierwszym zdjeciu miejscowy produkt 3490 kr za kilogram 111,81 PLN  Kto mi uwierzy? Kto nie wierzy niech jeszcze raz spojrzy na zdjecie. Na drugim zdjeciu truskawy z Holandii, przybyly z daleka, pewnie samolotem , zaplacono clo i czort wie jakie jeszcze oplaty i kosztuja 1518 kr =48,63 PLN oczywiscie za kilogram, nie za 10 kilo.Pomimo wszystko importowane sa o polowe tansze od miejscowych.
 Ja wiem jak trudno wychodowac cokolwiek na Islandii , ale mam kawalek ogrodu i tam piekne krzewy truskawek, rosna tu, dojrzewaja nawet na dworze , nie w szklarniach. Co wiec uzasadnia taka cene?



Na koniec dowod,ze truskawki mam wlasnej uprawy
 Tak wyglada moja plantacja w ,,slonecznym,,
 A to w inspekcie , na dworze


 I jeszcze jedno zdjecie tych ,,domowych,,
Wyspecjalizowalam sie w wypieku buleczek , a najlepszy chlebek robi moj syn. Mamy piekarnik do chleba i jest mocno u nas wykorzystywany. Pieczywo wlasnej roboty moze nie polezy dlugo ale jest pyszne i zawsze dostepne. Mam tez zakwas, dokarmiany regularnie, na pieczywko razowe.Trzeba sobie jakos radzic na obczyznie.
Zaczelam od chleba a skonczylam na moich ukochanych roslinach. Bo takie jest moje tu zycie zarobic na chlebek i na realizacje hobby.

poniedziałek, 18 lipca 2016

letnie zmiany na islandzkiej poczcie

Do nowej kuchni pasuja nowe gniazdka,kupilam wiec na allegro i poprosilam moja mame o przyslanie ich na wyspe cudow. Paczuszka 1985gr Moja mama umie wykorzystac miejsce. Przyszlo toto  w kopercie 11 czerwca. Dwunastego  czerwca wyslalam jak zwykle email na znany adres i czekam sobie spokojnie. Jeszcze nie bylo blatu wiec i z gniazdkami nie bylo cisnienia.
 Czternastego juz cisnienie skoczylo ciut wiec wyslalam piec emaili ! A co moze ktos zobaczy piec ! Jednak do 18 czerwca nic. Dzwonie wiec dzisiaj rano i pytam jaki jest problem? W koncu to tylko list ponizej 2 kg i ponizej 13500 ISK wartosci wiec jaki problem? Nie dzwonilam od razu poniewaz jakos watpie w moje zdolnosci jezykowe. Niepotrzebnie jednak. Moja znajomosc ,,TALANIA,, jest na tyle wystarczajaca zeby ustalic ,ze teraz nie wysylamy emaili na poprzedni adres ale nalezy  zalogowac sie na ich stronie i tam dopelnic formalnosci. Nie da sie tego telefonicznie ! Musza miec zgode na otwarcie paczuszki i rachunek przyslany za posrednictwem ich strony.

Nie dziwie sie,ze zatrzymuja moje ciezsze paczki. To w koncu ich clo do zgarniecia ale po co czepilo sie tej do 2 kg? sami pisza na swojej stronie,ze ponizej 2 kg i ponizej  wartosci 13500ISK nie podlega ocleniu. Dziesiec lat tu zyje i nie przestaje zadawac takich durnych pytan, dziesiec lat tu zyje i jeszcze taka bzdurka potrafi mnie wkurzyc. Po prostu nie lubie komplikowania prostych spraw. Utrudniania zakupow, wysylania kasy do Polski. Dlaczego nie moge przelac ciezko zarobionych pieniedzy na wlasne konto w dowolnym kraju(zeby juz nie powiedziec w Polsce)? Dlaczego nie moge kupic gniazdek po 120zl(3700ISK) i przyslac ich sobie ? Pewnie , ze kupilabym gniazdka w Islandii gdyby te , ktore mi sie spodobaly nie kosztowaly 37000ISK.


poniedziałek, 11 lipca 2016

okulista na Islandii

Okulary nosze od liceum. Po emigracji na Islandie pierwszy raz zrobilam w Polsce, zalowalam strasznie. Od razu po zalozeniu na nos czulam,ze sa zle zrobione. Pan z optyka jednak stwierdzil,ze sa dobre i obiecal naprawic za darmo gdyby bylo cos nie tak. ,,Cos nie tak ,, nastapilo dosc szybko i dosc daleko od partacza.  Oczywiscie moglam poczekac do wakacji ale nie po to przeciez wyjechalam za granice zeby mi sie pogorszylo,zebym chodzila w okularach z wypadajacym szklem.

Chcialam zerejestrowac sie do okulisty w naszej przychodni. Okazalo sie,ze okulista tu ,,bywa,,  Nalezy pilnowac ogloszen w prasie , na drzwiach sklepow i sluchac  znajomych. Moja niecierpliwosc pogonila nas do stolicy gdzie czeka sie na okuliste w miare krotko. Samo badanie musze powiedziec zaskoczylo mnie. Po raz pierwszy widzialam taki sprzet i po raz pierwszy okreslono w lewym oku cylinder. I rowniez po raz pierwszy uslyszalam,ze mam jednoczesnie plus i minus! Czyli najlepiej byloby kupic okulary progresywne.Bylismy w Kringlanie.Wtedy tez starszy syn dostal szkla minus jeden.

 Z recepta poszlismy zamowic okularki. Wybor oprawek naprawde duzy. Ceny od 15000 isk. Wybralam po promocyjnej cenie  25000isk oprawki Karla Lagerfelda. I trudna decyzja co do szkiel. Roznica w cenie zwyklych i progresywnych to ,,tylko,, 20000isk. Zdecydowalam sie na wersje drozsza z fotochromem. Calkowity koszt 97000isk to ponad 3tysiece zlotych.Okularki przyslano na adres domowy z rachunkiem, ktory upowaznia do zwrotu z naszych zwiazkow zawodowych 20000isk. Doplata jest stala i nie zalezy od wartosci zakupu.

To bylo trzy lata temu w tym roku wybralismy sie na badanie cala rodzina.  Rowniez maz, ktory nasluchal sie w pracy jak to mezczyzna po czterdziestce zaczyna,, sie sypac ,, i od tamtej pory mial ,,problemy,,ze wzrokiem. Okazalo sie,ze  jednak nie potrzebuje okularow Teraz mam na pismie,ze nic mu nie jest , nie ma juz prawa narzekac,ze czegos nie widzi.
Nie trafilismy do tego samego gabinetu co ostatnio. Lekarz byl starszy niz Islandia (gdyby syn nie tlumaczyl nie poradzilibysmy sobie)  i sprzet mial z tamtej epoki ale zaufalam mu i slusznie. Nowe okulary sa doskonale dobrane i kosztowaly tylko 10000 wiecej niz 3 lata temu, chociaz oprawki wybralam drozsze. Po prostu jest promocja na szkla progresywne 45% i na wykonanie 50% . Koszt wizyty u okulisty 6790isk (220pln)od osoby .Oczywiscie jestesmy ubezpieczeni i to nie byla prywatna wizyta. Koszt okularow syna 48000isk zwykle szkla, moje 107000isk progresywne z fotochromem.Okulary syna przyslano po 3 dniach, na moje czekalam 2 tygodnie.Zlozylam juz wniosek o doplate w zwiazkach. Bardzo latwy, z podstawowym islandzkim bez problemow mozna wypelnic.
Kosztow dojazdu do Reykjaviku oczywiscie nie licze. Jeszcze nigdy nie dostalam zwrotu, chociaz znajomi opowiadaja,ze dostaja zwrot. Ja zlozylam raz ,kiedy musialam jechac na specjalistyczne przeswietlenie do Domus Medica. Odmowiono mi zwrotu poniewaz nalezy sie on tylko dzieciom i emerytom.
 I tylko radosc ,ze nie trzeba kupowac trzecich okularow. Ktos w  tej rodzinie patrzy na swiat bez wspomagania.