Teraz jako bezrobotna mam duzo czasu. Niestety duzo mysle i przeleje to na posta(chcialam napisac na papier ale lubie byc dokladna). Czepie sie ludzi,ktorzy przyjezdzaja do Islandii a potem opowiadaja o tym przezyciu. Nie chodzi mi o wyprawy skutkujace napisaniem przewodnika, bloga, ktore pokazuja ten surowy kraj oczyma tyrysty. Zamieszczaja zdjecia miejsc , do ktorych nam i wielu innym mieszkajacym tu Polakom nie udalo sie dotrzec. Takie wyprawy jak najbardziej popieram.
Niedawno obejrzalam wywiad z pania, ktora ,,przejechala Islandie na hulajnodze,, Nawet nie o nia mi chodzi ale to dlaczego tv traci czas na takie slabe wywiady? Brakowalo w tym wywiadzie jakichkolwiek informacji o trasie, o warunkach .Dowiedzielismy sie,ze bagaz wiozl za nia pan, ktorego rola bylo motywowac pania. Motywowal ja w ten sposob ,ze obiecywal jedzonko jak dotra do nastepnego postoju. Moze nawet na tym rowerku targal kija z marchewka? Ja wiem , zlosliwosc prze zemnie przemawia, ale chodzi mi o to dlaczego tv pokazuje takie bzdury? Jakie to jest osiagniecie, ze zasluzylo na wywiad w tv? Jakie bariery pokonala ta pani, jaki sens miala wyprawa? TV schodzi na psy,zachwycaja sie pania na hulajnodze, czy tym,ze smiagala po Islandii? Jesli chca pokazywac ,,nasz,, kraj to niech zrobia rzetelny reportaz , niech powiedza ,ze czesc drogi wokol wyspy jest szutrowa, niedobra dla hulajnogi, niech powiedza ,ze bez czapki i rekawiczek nie da sie wytrzymac nawet w srodku lata, ze sa podjazdy trudne dla rowerow a pod wiatr to juz wyczyn dla prawdziwych twardzieli .
Pani zanim zdecydowala sie na hulajnoge spedzila 3 zimowe miesiace na islandzkiej farmie , poniewaz marzyla zeby zajmowac sie islandzkimi konmi. Jedyne wrazenia jakie miala z tej zimowej opieki to fakt,ze 3 razy w tym czasie byla w Polsce. My widzimy islandzkie koniki zima stojace na pastwiskach . Stoja tak na wietrze, jak mocno wieje to chowaja sie za jakas oslona.Mogla opowiedziec co robila przy tych konikach , to bylo ciekawe a nie wycieczki do Kraju.
Trzy wypady do Polski w ciagu trzech miesiecy, czyli nic nie zaoszczedzila nawet jesli bilety lotnicze miala w super promocji. Co nam chciala przez to powiedziec?
Wiekszosc Polakow mieszkajacych w Islandii spedza wakacje w Polsce. Urlop jaki nam przysluguje to 6 tygodni ale mozna negocjowac przedluzenie, pracodawcy zwykle zgadzaja sie na dluzsze urlopy. Ludzie maja domy, mieszkania w Polsce, zyja latami od wakacji do wakacji zeby pozyc troszke w Ojczyznie, tesknia za nia kilka miesiecy a tu bohaterka z hulajnoga latala co miesiac i to zima.
Inna pani wywolala najpierw dyskusje na facebooku, poniewaz opowiedziala o planowanej wycieczce zima przez srodek wyspy z namiotem. Nie zostawilismy na niej suchej nitki, jak mozna wybierac sie do jakiegos kraju i nic o nim nie przeczytac? Na szczescie rzucila temat na forum i ludzie uswiadomili jej bezsens tej wyprawy. A jednak wyprawa sie odbyla a pani opowiedziala o niej w tv. Jacys ludzie przenocowali i obwiezli po okolicach Reykjaviku i jeszcze udostepnili swoje zdjecia zeby miala co pokazac w tv, sama nic nie zrobila. Zima jesli nie trafila na ladna pogode to widziala tylko mgle,deszcz, snieg . I jeszcze te banialuki jak to tanio mozna zwiedzic Islandie. Pewnie,ze mozna ! Jesli znajdzie sie chetnego, ktory przenocuje za darmo, nakarmi i jeszcze obwiezie po okolicy.
Taka forma turystyki stala sie ostatnio bardzo popularna. Wystarczylo wrzucic na forum na facebooku pytanie :,,kto kiedy moze mnie przenocowac za petko kielbaski z Polski,, i juz mozna planowac wyprawe. Potem trzeba pobiec do tvn gdzie Islandia wzbudza zainteresowanie i juz mamy nowego celebryte, ktory tanio zwiedzil cudowna wyspe na hulajnodze albo zima w namiocie ... Nie jestem przeciwna tej formie turystyki , dowod mam TU ,ale historia obu pan zainspirowala mnie do planowania wyprawy z BRYTFANKA DO CIASTA DOOKOLA ISLANDII. Pieke ciasta dla siebie i wszystkich chetnych( tu ) mam nawet taka grupe na facebooku tu to dlaczego nie mialabym opowiedziec fascynujacej historii o brytfance do ciasta w Islandii? Moze najpierw przespaceruje sie dookola Hellissandur? Trzymajcie kciuki, a moze znajde sponsora i na koniec wyprawy zjemy razem to co bedzie w brytfance ?? Zycie jest piekne !
Translate
wtorek, 31 stycznia 2017
poniedziałek, 30 stycznia 2017
Boze Narodzenie na Islandii
Nasze juz jedenaste na tej wyspie.
W ostatnia sobote listopada w szkole odbywa sie pieczenie pierniczkow piparkokudagur. Rodziny z dziecmi ida do szkoly z przyborami (foremkami, walkiem, pudelkiem na gotowe ciasteczka) i dobrych humorem. Za niewielka kwote kupujemy brylke ciasta i na szkolnych stoliczkach kroimy przyniesionymi foremkami swiateczne ksztalty. Kiedy cala percja jest gotowa dyzurujacy Rodzice zabieraja ciastka do kuchni. Podziwiam organizacje piecznia. Kazda blaszka z ciasteczkami dostaje numerek i w tej kolejnosci trafia do piekarnika. W tym czasie na stoliki roznoszone sa kolorowe lukry i jak tylko pierniczki nieco przestygna zaczynamy dekorowac. W tle slychac swiateczne piosenki i smiech dzieciakow. W oczekiwaniu na pierniczki mozna napic sie kawy lub soczku.
Na ulicznych latarnich pojawiaja sie ozdoby, ktore w kazdej miejscowosci maja inny ksztalt a na srodku miasteczka ustawiana jest ogromna choinka. W pierwszy weekend grudnia zbieramy sie przy choince. Dzieciaki spiewaja swiateczne piosenki i nastepuje uroczyste wlaczenie lampek choinkowych. Po kilku okrazeniach wokol choinki(ich ilosc zalezy od pogody) przychodza Mikolaje i wreczaj wszystkim dzieciom male upominki. W Isandii jest 13 Mikolajow Jolasveinar i wcale nie sa one grzeczne.Na 13 dni przed swietami schodza z gor. Zakradaja sie do domow i psoca, jeden wylizuje miski, inny kradnie kielbase,kolejny trzaska drzwiami , jest Podgladacz i Postrach owiec, jest Prostaczek i Zebracz swiec ich imiona odpowiadaja psotom , w ktrych sie specjalizuja Maja mame stara czarownice Gryle ale nie sa one takie calkiem zle. Przynosza codziennie drobne upominki do buta. Odpowiedznikiem naszej rozgi na Islandii jest ziemniak. lepiej wiec byc grzecznym( nie tylko w grudniu).
Na wszystkich domach pojawiaja sie lampki . Jest konkurs na najpiekniej ozdobiony dom, najczesciej wygrywal domek w Hellissandur kazda sciana ,okno, krzaczek, krawedz domku roila sie od kolorowych swiatelek. I od tego momentu mamy nowa rozrywke jezdzimy ogladac domy.
Kolejny krok to wspolne robienie kartek swiatecznych, dziecaki robia kartki dla kazdego kolegi z klasy to podobna impreza do piecznia ciasteczek. To rowniez okazja do spotkania ze znajomymi, wypicia kawy lub soczku, rozmowy w swiatecznym klimacie. W ostatni dzien przed feriami w szkole jest male Boze Narodzenie wtedy dzieci wrzucaja kolegom kartki,bawia sie przy choince i przynosza maly upominek dla wylosowanej kilka dni wczesniej osoby.
U nas w pracy od 3 lat tez sie tak bawimy,przez tydzien kazdego dnia podrzucamy upominek wylosowanej osobie a w piatek przychodzimy z okazalszym prezentem i wydaje sie tajemnica kto komu podrzucal upominki. Udzial w tej zabawie biora wszyscy. Czy wybrazacie sobie wlascicieli statkow i zakladu w Polsce bawiacych sie w podrzucanie prezentow swoim pracownikom?
Teraz wszyscy zyja kolacja swiateczna Jolahladborð. Tradycyjna kolacja organizowana przez naszych pracodawcow. Liczne przystawki z egzotycznymi miesami np mieso kangura, maskonura czy wieloryba danie glowne baranina, wieprzowina, pieczony indyk, i deser ciasto czekoladowe z bita smietana. Wszyscy bardzo odmienieni w najpiekniejszych kreacjach, zupelnie niepodobni do siebie z fabryki. Kolacja konczy sie szalenstwem na parkiecie. W tym roku zabrzmialy polskie nuty. Szef na kilka dni przed kolacja poprosil o playliste . Zapisalysmy ulubione przeboje a potem po raz pierwszy na swiatecznej kolacji z glosnikow zabrzmialo: Bedzie zabawa, Szalona, Ona tanczy dla mnie...Moze to dobra zmiana na Islandzkiej ziemi?
Choinke ubieramy na poczatku grudnia zeby nacieszyc sie nia do 6 stycznia. Po tym dniu gasna swiateczne lampki i to koniec Bozego Narodzenia.
Nasza pierwsza chionka byla butelka po pepsi owinieta girlanda. Nie tylko nie stac nas bylo na drzewko, nie tylko nie wiedzielismy gdzie mozna je kupic ale i nie mielismy miejsca na prawdziwa wielka ozdobe. O problemach z mieszkaniem juz pisalam TU
Na drugie nasze swieta na emigracji juz umialam kupic choinke i to w Polsce tu opowiadam o tym jak choinka do nas trafila. Mamy ja do tej pory.
Jak juz mamy i pierniczki i choinke, jak zjedlismy swiateczna pracownicza kolacje i dostalismy premie swiateczna w postaci karty upominkowej mozemy zaczac swieta. Jeszcze nigdy nie pracowalismy w wigilie. Zawsze praca konczyla sie wczesniej. W tym roku wigilia wypadla w sobote. Martwilo nas to poniewaz oznaczalo malo wolnego z okazji Bozego Narodzenia. Jednak dzieki dzielnym rybakom mamy wolne do odwolania. tu pisze o strajku
Powinnam jeszcze dodac,ze swieta spedzamy z Rodzina tylko dzieki nowoczesnej technice TU.
W ostatnia sobote listopada w szkole odbywa sie pieczenie pierniczkow piparkokudagur. Rodziny z dziecmi ida do szkoly z przyborami (foremkami, walkiem, pudelkiem na gotowe ciasteczka) i dobrych humorem. Za niewielka kwote kupujemy brylke ciasta i na szkolnych stoliczkach kroimy przyniesionymi foremkami swiateczne ksztalty. Kiedy cala percja jest gotowa dyzurujacy Rodzice zabieraja ciastka do kuchni. Podziwiam organizacje piecznia. Kazda blaszka z ciasteczkami dostaje numerek i w tej kolejnosci trafia do piekarnika. W tym czasie na stoliki roznoszone sa kolorowe lukry i jak tylko pierniczki nieco przestygna zaczynamy dekorowac. W tle slychac swiateczne piosenki i smiech dzieciakow. W oczekiwaniu na pierniczki mozna napic sie kawy lub soczku.
Na ulicznych latarnich pojawiaja sie ozdoby, ktore w kazdej miejscowosci maja inny ksztalt a na srodku miasteczka ustawiana jest ogromna choinka. W pierwszy weekend grudnia zbieramy sie przy choince. Dzieciaki spiewaja swiateczne piosenki i nastepuje uroczyste wlaczenie lampek choinkowych. Po kilku okrazeniach wokol choinki(ich ilosc zalezy od pogody) przychodza Mikolaje i wreczaj wszystkim dzieciom male upominki. W Isandii jest 13 Mikolajow Jolasveinar i wcale nie sa one grzeczne.Na 13 dni przed swietami schodza z gor. Zakradaja sie do domow i psoca, jeden wylizuje miski, inny kradnie kielbase,kolejny trzaska drzwiami , jest Podgladacz i Postrach owiec, jest Prostaczek i Zebracz swiec ich imiona odpowiadaja psotom , w ktrych sie specjalizuja Maja mame stara czarownice Gryle ale nie sa one takie calkiem zle. Przynosza codziennie drobne upominki do buta. Odpowiedznikiem naszej rozgi na Islandii jest ziemniak. lepiej wiec byc grzecznym( nie tylko w grudniu).
Na wszystkich domach pojawiaja sie lampki . Jest konkurs na najpiekniej ozdobiony dom, najczesciej wygrywal domek w Hellissandur kazda sciana ,okno, krzaczek, krawedz domku roila sie od kolorowych swiatelek. I od tego momentu mamy nowa rozrywke jezdzimy ogladac domy.
Kolejny krok to wspolne robienie kartek swiatecznych, dziecaki robia kartki dla kazdego kolegi z klasy to podobna impreza do piecznia ciasteczek. To rowniez okazja do spotkania ze znajomymi, wypicia kawy lub soczku, rozmowy w swiatecznym klimacie. W ostatni dzien przed feriami w szkole jest male Boze Narodzenie wtedy dzieci wrzucaja kolegom kartki,bawia sie przy choince i przynosza maly upominek dla wylosowanej kilka dni wczesniej osoby.
U nas w pracy od 3 lat tez sie tak bawimy,przez tydzien kazdego dnia podrzucamy upominek wylosowanej osobie a w piatek przychodzimy z okazalszym prezentem i wydaje sie tajemnica kto komu podrzucal upominki. Udzial w tej zabawie biora wszyscy. Czy wybrazacie sobie wlascicieli statkow i zakladu w Polsce bawiacych sie w podrzucanie prezentow swoim pracownikom?
Teraz wszyscy zyja kolacja swiateczna Jolahladborð. Tradycyjna kolacja organizowana przez naszych pracodawcow. Liczne przystawki z egzotycznymi miesami np mieso kangura, maskonura czy wieloryba danie glowne baranina, wieprzowina, pieczony indyk, i deser ciasto czekoladowe z bita smietana. Wszyscy bardzo odmienieni w najpiekniejszych kreacjach, zupelnie niepodobni do siebie z fabryki. Kolacja konczy sie szalenstwem na parkiecie. W tym roku zabrzmialy polskie nuty. Szef na kilka dni przed kolacja poprosil o playliste . Zapisalysmy ulubione przeboje a potem po raz pierwszy na swiatecznej kolacji z glosnikow zabrzmialo: Bedzie zabawa, Szalona, Ona tanczy dla mnie...Moze to dobra zmiana na Islandzkiej ziemi?
Choinke ubieramy na poczatku grudnia zeby nacieszyc sie nia do 6 stycznia. Po tym dniu gasna swiateczne lampki i to koniec Bozego Narodzenia.
Nasza pierwsza chionka byla butelka po pepsi owinieta girlanda. Nie tylko nie stac nas bylo na drzewko, nie tylko nie wiedzielismy gdzie mozna je kupic ale i nie mielismy miejsca na prawdziwa wielka ozdobe. O problemach z mieszkaniem juz pisalam TU
Na drugie nasze swieta na emigracji juz umialam kupic choinke i to w Polsce tu opowiadam o tym jak choinka do nas trafila. Mamy ja do tej pory.
Jak juz mamy i pierniczki i choinke, jak zjedlismy swiateczna pracownicza kolacje i dostalismy premie swiateczna w postaci karty upominkowej mozemy zaczac swieta. Jeszcze nigdy nie pracowalismy w wigilie. Zawsze praca konczyla sie wczesniej. W tym roku wigilia wypadla w sobote. Martwilo nas to poniewaz oznaczalo malo wolnego z okazji Bozego Narodzenia. Jednak dzieki dzielnym rybakom mamy wolne do odwolania. tu pisze o strajku
Powinnam jeszcze dodac,ze swieta spedzamy z Rodzina tylko dzieki nowoczesnej technice TU.
Strajk Rybakow czyli jak zostalam bezrobotna
14 grudnia odbyl sie ostatni rozladunek statkow. W tym roku mialy byc najkrotsze swieta w historii naszego pobytu w Islandii poniewaz wigilia wypadala w sobote. Troszke liczylismy ,ze strajki pozwola nam wypoczac dluzej, jednak nikt chyba nie oczekiwal ze az tak dlugo. Ryby z ostatniego polowu wystarczylo jeszcze na pare dni potem koncowe prace z zamrozona rybka, sprzatanie i juz zaczelismy najdluzsze Boze Narodzenie. Nasz Szef poinformowal,ze do 9 stycznia mamy finansowanie od nich a potem czas pokaze. Pokazal! 5 stycznia przyszedl sms z zaproszeniem na zebranie, na ktorym dowiedzielismy sie,ze od poniedzialku 9.I jestesmy BEZROBOTNI. Na domiar zlego nie dla wszystkich moze byc praca po przestoju, poniewaz firma traci kontrachentow.
Rejestracja bezrobotnych odbywa sie przez internet. Czyli od tej pory nie musimy wychodzic z domu...Samo wypelnienie druku nie jest problemem, wszystkie rubryki maja tlumaczenie na jezyk polski. Moj maz pierwszy otrzymal decyzje o przyznanym zasilku , pewnie dlatego,ze juz byl zarejestrowany a ja czekalam ponad dwa tygodnie. Poproszono nas rowniez o wyslanie ostatnich odcinkow wyplaty dlatego mysle,ze zasilek jest uzalezniony od dochodu. Wszystko wyjasni sie 1 lutego.
Po 20 do 25 kazdego miesiaca musimy potwierdzac gotowosc na stronie vinnumalastofnun.is.
W takiej sytuacji jest jeszcze jeden zaklad pozostale jakos ciagna. Pracuja po kilka godzin, albo czekaja. Dzieje sie tak , poniewaz male, prywatne statki plywaja. Strajk dotyczy Rybakow ze statkow plywajacych dla zakladow. Chodzi oczywiscie o pieniadze. Ludzie nie mieli podwyzek od kilku lat a przywileje zatrzymane na czas kryzysu nie zostaly im przywrocone. Okazalo sie,ze Rybacy partycypuja w kosztach paliwa. Chociaz znalezlismy sie przez ten strajk w niekomfortowej sytuacji to popieram ich calym sercem.
5 .02.2017
Pierwszego lutego dostalismy zasilek i smsa z zaproszeniem na szkolenie. Stawili sie prawie wszyscy i uczylismy sie pilnie przez 8 godzin. Szkolenie jest szesciodniowe i jak sie okazalo bedzie przeplatane praca. W poniedzialek bedzie ryba! Z malych statkow tych, ktore nie strajkuja. Czy to nie dziwne,ze jako bezrobotni mamy szkolenie w pracy? Cala ta sytuacja jest nieco dziwna. W kazdym razie z zasilku mozna przezyc. Kazdy otrzymal inna kwote, czyli zalezy od dochodu.
Dodatkowo zbiera sie kwota wolna od podatku ,,personaafslatur,, poniewaz nie zaznaczylam jaki procent maja mi wyplacac. Po powrocie do pracy beda wieksze wyplaty.
11.02.2017
Na piatkowym szkoleniu wreszcie wyjasnilo sie,ze nie jestesmy tak naprawde zwolnieni z pracy, Czyli osoba tlumaczaca wprowadzila nas w blad mowiac,ze po przestoju Szef nie musi nas wszystkich zatrudnic. Moze komus wreczys wypowiedzenie, ale nie moze nie przyjac do pracy. Okres wypowiedzenia zalezy od stazu pracy, np ja pracuje 5 lat wiec nalezy mi sie 3 miesieczne wypowiedzenie. W ubieglym tygodniu jeden dzien pracowalismy dwa dni uczylismy sie i dwa dni byly wolne. Dzieki szkoleniu wiem,ze sa cwiczenia fizyczne i ryba plywa wokol Islandii! Licze ,ze bedzie podwyzka , bo z taka wiedza bede o wiele lepszym pracownikiem niz dotychczas :)
19.02.2017
W piatek pracowalismy cztery godzinki. Szef oglosil,ze w tym roku nie ma prestoju letniego, dlatego musimy zalpanowac urlopy tak zeby firma mogla caly czas pracowac. Zauwazylismy,ze powlaczali maszyny produkujace lod a po poludniu przyszedl sms,ze w poniedzialek praca.To wyrazne znaki,ze nasz odpoczynek dobiega konca. Dzisiaj wieczorem artykul na mbl.is , potwierdzil koniec strajku. Moze kolej na nas? Tez chcielibysmy jakas podwyzke.
Rejestracja bezrobotnych odbywa sie przez internet. Czyli od tej pory nie musimy wychodzic z domu...Samo wypelnienie druku nie jest problemem, wszystkie rubryki maja tlumaczenie na jezyk polski. Moj maz pierwszy otrzymal decyzje o przyznanym zasilku , pewnie dlatego,ze juz byl zarejestrowany a ja czekalam ponad dwa tygodnie. Poproszono nas rowniez o wyslanie ostatnich odcinkow wyplaty dlatego mysle,ze zasilek jest uzalezniony od dochodu. Wszystko wyjasni sie 1 lutego.
Po 20 do 25 kazdego miesiaca musimy potwierdzac gotowosc na stronie vinnumalastofnun.is.
W takiej sytuacji jest jeszcze jeden zaklad pozostale jakos ciagna. Pracuja po kilka godzin, albo czekaja. Dzieje sie tak , poniewaz male, prywatne statki plywaja. Strajk dotyczy Rybakow ze statkow plywajacych dla zakladow. Chodzi oczywiscie o pieniadze. Ludzie nie mieli podwyzek od kilku lat a przywileje zatrzymane na czas kryzysu nie zostaly im przywrocone. Okazalo sie,ze Rybacy partycypuja w kosztach paliwa. Chociaz znalezlismy sie przez ten strajk w niekomfortowej sytuacji to popieram ich calym sercem.
5 .02.2017
Pierwszego lutego dostalismy zasilek i smsa z zaproszeniem na szkolenie. Stawili sie prawie wszyscy i uczylismy sie pilnie przez 8 godzin. Szkolenie jest szesciodniowe i jak sie okazalo bedzie przeplatane praca. W poniedzialek bedzie ryba! Z malych statkow tych, ktore nie strajkuja. Czy to nie dziwne,ze jako bezrobotni mamy szkolenie w pracy? Cala ta sytuacja jest nieco dziwna. W kazdym razie z zasilku mozna przezyc. Kazdy otrzymal inna kwote, czyli zalezy od dochodu.
Dodatkowo zbiera sie kwota wolna od podatku ,,personaafslatur,, poniewaz nie zaznaczylam jaki procent maja mi wyplacac. Po powrocie do pracy beda wieksze wyplaty.
11.02.2017
Na piatkowym szkoleniu wreszcie wyjasnilo sie,ze nie jestesmy tak naprawde zwolnieni z pracy, Czyli osoba tlumaczaca wprowadzila nas w blad mowiac,ze po przestoju Szef nie musi nas wszystkich zatrudnic. Moze komus wreczys wypowiedzenie, ale nie moze nie przyjac do pracy. Okres wypowiedzenia zalezy od stazu pracy, np ja pracuje 5 lat wiec nalezy mi sie 3 miesieczne wypowiedzenie. W ubieglym tygodniu jeden dzien pracowalismy dwa dni uczylismy sie i dwa dni byly wolne. Dzieki szkoleniu wiem,ze sa cwiczenia fizyczne i ryba plywa wokol Islandii! Licze ,ze bedzie podwyzka , bo z taka wiedza bede o wiele lepszym pracownikiem niz dotychczas :)
19.02.2017
W piatek pracowalismy cztery godzinki. Szef oglosil,ze w tym roku nie ma prestoju letniego, dlatego musimy zalpanowac urlopy tak zeby firma mogla caly czas pracowac. Zauwazylismy,ze powlaczali maszyny produkujace lod a po poludniu przyszedl sms,ze w poniedzialek praca.To wyrazne znaki,ze nasz odpoczynek dobiega konca. Dzisiaj wieczorem artykul na mbl.is , potwierdzil koniec strajku. Moze kolej na nas? Tez chcielibysmy jakas podwyzke.
wtorek, 1 listopada 2016
dyskryminacja na Isalndii
http://www.ruv.is/frett/haetti-ad-nota-polska-nafnid-til-ad-fa-vinnu
http://www.ruv.is/frett/haetti-ad-nota-polska-nafnid-til-ad-fa-vinnu
to link do artykulu w islandzkiej gazecie. Jest to historia dziewczyny, ktora przyjechala do Islandii w wieku 13 lat, Skonczyla tu szkole ale zeby dostac prace zrezygnowala z podawania swojego nazwiska, poniewaz pracodawcy slyszac polskie nazwisko nie zapraszali jej na rozmowe o prace.
I tak zeby dostac prace w swoim zawodzie z Malgorzaty Katrin zostala Katrin. Problemy sa rowniez roznice w wynagrodzeniu za prace na tym samym stanowisku Islandczycy otrzymuja wieksze wynagrodzenie. Autor pisze,ze potrzebne sa badania na ten temat, duzo sie mowi o roznicach w wynagrodzeniu kobiet i mezczyzn ale malo na temat traktowania cudzoziemcow.
pisalam na blogu o ksiazce, ktora dostal moj syn w szkole. Nikt nie zwrocil uwagi na to,ze dyskryminuje ona obcokrajowcow. jesli od dziecka mowi sie Islandczykom ,ze cudzoziemiec nadaje sie tylko do sprztania, ze byc codzoziemcem jest tak samo zle jak byc duchem itd to nie mozna sie spodziewac,ze beda nas traktowac na rownych prawach. Chociaz celem ksiazeczki nie byla dyskryminacja a nauczka dla dziecka to forma tej nauczki jest fatalna dla nas cudzoziemcow.
http://mojaislandia2.blogspot.is/search?q=nauka+tolerancji+po+islandzku
Juz nawet nie pamietam ile razy zanosilam podania o prace do przedszkola, zanosilam je rowniez do szkoly. mam wyksztalcenie wyzsze pedagogiczne, mam dyplom bibliotekarza ale pracy w swoim zawodzie nie moge dostac. W przedszkolu zawsze czekano do ostatniej chwili az zglosi sie Islandka. Rok temu w przedszkolu potrzebowano koniecznie i od zaraz i przyjeto dwie Polki jednak ja juz nie chcialam isc do tej pracy, nie czulabym sie tam dobrze po tych wszystkich odrzuceniach.
Pisalam rowniez o tym jakie mielismy problemy z kupnem domu, kiedy posrednik robil wszystko zeby nam to utrudnic.
http://mojaislandia2.blogspot.is/search?q=kupno
I w koncu pisalam rowniez o nieuczciwym pracodwacy, ktory wykorzystal nasza nieznajomosc prawa i pozbawil nas zaplaty za prace tylko dlatego,ze osmielislismy sie sprzeciwic zlemu traktowaniu w pracy.
http://mojaislandia2.blogspot.is/2016/08/niewolnictwo-na-islandii-czyli-okazja.html
Tak! gdybym to wszystko wiedziala zanim tu przyjechalam wybralabym skromniejsze zycie ale we wlasnym kraju. A przynajmniek jeszcze raz zastanowilabym sie nad emigracja, a jesli juz przyjechalabym tu, to z wieksza swiadomoscia na co moge liczyc.
W Polsce pracowalam w bibliotece, w swoim zawodzie ze wspanialymi ludzmi. Kim jestem w Islandii...
http://www.ruv.is/frett/haetti-ad-nota-polska-nafnid-til-ad-fa-vinnu
to link do artykulu w islandzkiej gazecie. Jest to historia dziewczyny, ktora przyjechala do Islandii w wieku 13 lat, Skonczyla tu szkole ale zeby dostac prace zrezygnowala z podawania swojego nazwiska, poniewaz pracodawcy slyszac polskie nazwisko nie zapraszali jej na rozmowe o prace.
I tak zeby dostac prace w swoim zawodzie z Malgorzaty Katrin zostala Katrin. Problemy sa rowniez roznice w wynagrodzeniu za prace na tym samym stanowisku Islandczycy otrzymuja wieksze wynagrodzenie. Autor pisze,ze potrzebne sa badania na ten temat, duzo sie mowi o roznicach w wynagrodzeniu kobiet i mezczyzn ale malo na temat traktowania cudzoziemcow.
pisalam na blogu o ksiazce, ktora dostal moj syn w szkole. Nikt nie zwrocil uwagi na to,ze dyskryminuje ona obcokrajowcow. jesli od dziecka mowi sie Islandczykom ,ze cudzoziemiec nadaje sie tylko do sprztania, ze byc codzoziemcem jest tak samo zle jak byc duchem itd to nie mozna sie spodziewac,ze beda nas traktowac na rownych prawach. Chociaz celem ksiazeczki nie byla dyskryminacja a nauczka dla dziecka to forma tej nauczki jest fatalna dla nas cudzoziemcow.
http://mojaislandia2.blogspot.is/search?q=nauka+tolerancji+po+islandzku
Juz nawet nie pamietam ile razy zanosilam podania o prace do przedszkola, zanosilam je rowniez do szkoly. mam wyksztalcenie wyzsze pedagogiczne, mam dyplom bibliotekarza ale pracy w swoim zawodzie nie moge dostac. W przedszkolu zawsze czekano do ostatniej chwili az zglosi sie Islandka. Rok temu w przedszkolu potrzebowano koniecznie i od zaraz i przyjeto dwie Polki jednak ja juz nie chcialam isc do tej pracy, nie czulabym sie tam dobrze po tych wszystkich odrzuceniach.
Pisalam rowniez o tym jakie mielismy problemy z kupnem domu, kiedy posrednik robil wszystko zeby nam to utrudnic.
http://mojaislandia2.blogspot.is/search?q=kupno
I w koncu pisalam rowniez o nieuczciwym pracodwacy, ktory wykorzystal nasza nieznajomosc prawa i pozbawil nas zaplaty za prace tylko dlatego,ze osmielislismy sie sprzeciwic zlemu traktowaniu w pracy.
http://mojaislandia2.blogspot.is/2016/08/niewolnictwo-na-islandii-czyli-okazja.html
Tak! gdybym to wszystko wiedziala zanim tu przyjechalam wybralabym skromniejsze zycie ale we wlasnym kraju. A przynajmniek jeszcze raz zastanowilabym sie nad emigracja, a jesli juz przyjechalabym tu, to z wieksza swiadomoscia na co moge liczyc.
W Polsce pracowalam w bibliotece, w swoim zawodzie ze wspanialymi ludzmi. Kim jestem w Islandii...
sobota, 22 października 2016
blaty w BYKO remont po islandzku
Kiedy juz mebelki byly umieszczone na swoim miejscu pojechalismy zamowic balty kuchenne. Jest wiele sklapow w Reykjaviku , w ktorych mozna zamowic blaty: Husasmidjan, Byko, Ikea , Bauhaus to oczywiscie te najpopularniejsze. Najbardziej spodobal sie nam blat w Byko. Tam gdzie sprzedaja drewno postawili niedawno automacik wydajacy bilety z numerem , pobierasz taki bilecik i podchodzisz do obslugi kiedy wyswietli sie nad jednym z kilku stanowisk obslugi. Pisze o tym poniewaz niedawno przeczytalam,ze tu na Islandii nikt nie stoi w kolejkach tylko wszyscy biegniemy na hura i przekrzykujemy sie przy kasach kto pierwszy ten lepszy. Nic podobnego! Kazdy czeka na swoja kolej i jeszcze czesto sie zdarza ,ze ktos przepusci w kolejce.
Pobralismy wiec numerek i z kawalkiem panela z podlogi wybralismy blat. Pan rysowal dokladnie nasze blaty nastepnie obliczyl koszt. Zaskoczyl mnie troszke, poniewaz metr biezacy kosztuje niecale 7 tys koron a wyszlo prwie 90 tys koron. Trudno, zachcialo sie nowej kuchni to trzeba placic. Zadowoleni czekalismy na telefon,ze gotowe i wyslane. Tymczasem po 3 dniach pan zadzwonil i mowi,ze jest problem z blatem. Ja cala w nerwach, z uwagi na wczesna pore telefonu i ciagla obawe czy zdolam sie porozumiec. Zrozumialam jednak bezblednie w czym problem. Jedna czesc blatu miala byc w ksztalcie L o wymiarach: 169,5x 61,5 i 20,0x 61,5. Wlasnie z ta 20cm czescia byl problem . To miala byc polka nad kaloryferem . Trudno ,skoro nie moga tego wyciac, zrobimy polke z czegos innego. Zrezygnowalam z tej ekstrawagancji . Na to pan mi mowi, super, narysuj to i mi przyslij emailem. Tak, nie ma problemu, szkoda,ze jedyny skaner w domu obsluguje tylko starszy syn aktualnie na wakacjach. Potrzeba matka wynalazku. Narysowalam to na kartce zrobilam zdjecie telefonem i poslalam. Szybko przyszla odpowiedz, ze przyjeto.
Kolejne dni oczekiwania i wreszcie jest! Zmiana projektu obnizyla koszt do 76 tys koron. Zamontowalismy blaty i okazalo sie,ze nie okleili brzegow przy kuchence. Zrobilam zdjecie , napisalam,ze nie jestem zadowolona i poprosilam o tasme zeby to okleic. Po kilku dniach puka ktos do drzwi. Pan przyjechal busem i pyta czy to Naustabud 19 ? no tak , ale o co chodzi. Pan pobiegl do busa i wyjmuje dwie 3 metrowe deski. Co to ?pytam poniewaz niczego juz nie zamawialismy. Widze opakowanie z logo BYKO. Zaprosilam panan zeby zobaczyl czego mi potrzeba w kuchni. Zasmial sie i powiedzial,ze ludzie w byko sa szaleni(na 100% to nie islandczyk ani polak, mowil po angielsku ja do niego po islandzku). Obejrzelismy te deski dokladnie i co sie okazalo? Pomiedzy deskami zapakowano okleine, ktorej potrzebowalismy do wykonczenia blatu. Kto wpadlby na pomysl zapakowania tasmy w taki sposob! Najwazniejsze,ze udalo sie wreszcie skonczyc nasza kuchnie. Wszystko ustawione, dopasowane.
Pobralismy wiec numerek i z kawalkiem panela z podlogi wybralismy blat. Pan rysowal dokladnie nasze blaty nastepnie obliczyl koszt. Zaskoczyl mnie troszke, poniewaz metr biezacy kosztuje niecale 7 tys koron a wyszlo prwie 90 tys koron. Trudno, zachcialo sie nowej kuchni to trzeba placic. Zadowoleni czekalismy na telefon,ze gotowe i wyslane. Tymczasem po 3 dniach pan zadzwonil i mowi,ze jest problem z blatem. Ja cala w nerwach, z uwagi na wczesna pore telefonu i ciagla obawe czy zdolam sie porozumiec. Zrozumialam jednak bezblednie w czym problem. Jedna czesc blatu miala byc w ksztalcie L o wymiarach: 169,5x 61,5 i 20,0x 61,5. Wlasnie z ta 20cm czescia byl problem . To miala byc polka nad kaloryferem . Trudno ,skoro nie moga tego wyciac, zrobimy polke z czegos innego. Zrezygnowalam z tej ekstrawagancji . Na to pan mi mowi, super, narysuj to i mi przyslij emailem. Tak, nie ma problemu, szkoda,ze jedyny skaner w domu obsluguje tylko starszy syn aktualnie na wakacjach. Potrzeba matka wynalazku. Narysowalam to na kartce zrobilam zdjecie telefonem i poslalam. Szybko przyszla odpowiedz, ze przyjeto.
Kolejne dni oczekiwania i wreszcie jest! Zmiana projektu obnizyla koszt do 76 tys koron. Zamontowalismy blaty i okazalo sie,ze nie okleili brzegow przy kuchence. Zrobilam zdjecie , napisalam,ze nie jestem zadowolona i poprosilam o tasme zeby to okleic. Po kilku dniach puka ktos do drzwi. Pan przyjechal busem i pyta czy to Naustabud 19 ? no tak , ale o co chodzi. Pan pobiegl do busa i wyjmuje dwie 3 metrowe deski. Co to ?pytam poniewaz niczego juz nie zamawialismy. Widze opakowanie z logo BYKO. Zaprosilam panan zeby zobaczyl czego mi potrzeba w kuchni. Zasmial sie i powiedzial,ze ludzie w byko sa szaleni(na 100% to nie islandczyk ani polak, mowil po angielsku ja do niego po islandzku). Obejrzelismy te deski dokladnie i co sie okazalo? Pomiedzy deskami zapakowano okleine, ktorej potrzebowalismy do wykonczenia blatu. Kto wpadlby na pomysl zapakowania tasmy w taki sposob! Najwazniejsze,ze udalo sie wreszcie skonczyc nasza kuchnie. Wszystko ustawione, dopasowane.
dzialalnosc gospodarcza na Islandii, small business, jesli ktos woli :)
Dzisiejszy wpis o tym wlasnie:
https://www.facebook.com/Ciasta-torty-ciasteczka-u-Moniki-w-Hellissandur-719473861527324/
Po wakacjach kiedy mialam juz dosc sprzatania sali fabrycznej zapuszczonej przez moja zmienniczke , postanowilam znalesc sobie inne zrodlo dochodu w dodatku sprawiajace mi przyjemnosc. Wiadomo,ze jesli praca sprawia radosc to nie pracujesz, marzenie kazdego!
Upieklam ciasto czekoladowe i wyslalam Starszego Synka do Pana z piekarni.(Synka, poniewaz mowi po islandzku znacznie lepiej niz ja)Poprosilam,zeby Pan z piekarni sprobowal moich wypiekow, chcialam podjac z nim wspolprace.
Jednak nie byl on komplatnie tym zainteresowany, nawet nie raczyl sprobowac ciasta. Rok wczesniej osobiscie z nim rozmawialam na temat pracy w piekarni i nawet ustalilismy jakies warunki ale jako zaplate zaproponowal mi bulki, jesli zostana w sklepiku..taki zarcik...Jednak ja potraktowalam ten zart powaznie zwlaszcza,ze slyszalam o problemach z wyplata u tego pracodawcy.
Skoro nie udalo sie w piekarni, ruszylam na wlasne konto. Wystawilam ciasta na facebookowej stronie, gdzie mieszkancy naszej gminy moga wystawiac rzeczy na sprzedaz. Pod postem z karpatka pojawilo sie pytanie pana z piekarni: Czy masz pozwolenie i placisz podatki? Pozostawilam pytanie bez odpowiedzi, a po jakims czasie odpowiedz pojawila sie od nieznajomej Islandki. Nie spodziewalam sie,ze wezmie mnie w obrone obcy czlowiek i w dodatku Idlandka stanela w obronie Polki. Napisala taki komentarz:
,,Z tego co wiem można sprzedawać przedmioty do wysokości 300.000 kr na rok bez konieczności płacenia podatku, także nie zauważyłam twoich, komentarzy kiedy inni ludzie sprzedają swoje towary tutaj i gdzie indziej i nie płacia podatków . Rozumiem bardzo dobrze, ze ludzie chcą kupić wypieki domowe, które sa zupełnie inne niż to badziewie, z twojej piekarni. Dobrze wiedzieć, że istnieje w naszej gminie fachowiec od podatkow, nie mogę się doczekać, aby zobaczyć komentarze od ciebie Jon Thor pod innymi postani Snæfellsbæ. ,, (pomagalam sobie google tlumaczem, wiec jesli ktos potrafi lepiej przetlumaczyc ten tekst, prosze o komentarze,oryginal ponizej). 15 osob polubilo wypowiedz tej Pani (przewaznie Islandczycy) za co jestem oczywiscie wdzieczna.
W pracy od naczelnej plotkary Snaefelsnes dowiedzialm sie,ze juz wszyscy o tym mowia jak to pan z piekarni,,mnie zjechal,,. Szkoda,ze ci WSZYSCY nie zauwazyli jak ,,tego pana zjechala,, jego Rodaczka. Coz ja uwazam,ze pan zrobil mi tylko reklame. Oczywiscie nie musze kazdemu okazywac zezwolen, sa odpowiednie wladze do tego powolane.
Zapraszam wiec amatorow domowego ciasta, uwielbiam piec! Chetnie podejme kazde wyzwanie cukiernicze o ile uda mi sie zdobyc odpowiednie produkty. Zaopatruje sie w Polskim Mini Markecie w Reykjaviku, akcesoria w Husasmidjan. To wspaniala przygoda tworzyc dekoracje, zwlaszcza na tortach i wspaniale jest uszczesliwiac Klientow smakowitymi wypiekami.
czwartek, 20 października 2016
zator u kota
Opisze co przytrafilo sie naszej Zuzi poniewaz bardzo malo jest informacji na temat zatoru u kotka a jeszcze mniej takich z zycia wzietych. Szukalam informacji w facebookowych grupach gdzie wlasciwie tylko jedna Pani miala doswiadczenie z ta choroba, w dodatku zakonczone tragicznie.
W czwartek na koniec pracy dostalam sms od synka :,,cos nie tak z Zuzia nie rusza tylnymi lapkami i strasznie krzyczy,co mam robic,, Natychmiast zadzwonilismy do lekarza i w piatek z rana Zuzia trafila na badanie. Wlasciwie diagnoza padla od razu, doktor nie mial watpliwosci to ZATOR, krew nie doplywa do dolnej czesci ciala. Zuzia wlokla za soba tylne lapki, ktore byly calkiem juz zimne. Doktor podal leki, zeby ustabilizowac oddech, poniewaz Zuzia nie mogla zlapac oddechu, to byla jej reakcja na stres. Raczej nie zabieramy jej na spacerki autem. A tu i niedowlad i jeszcze godzinna podroz do doktora. Doktor obdzwonil szpitale i zdobyl heparyne, podal jej leki i kazal isc na obiad, poczekac na reakcje na leki. Jeszcze wtedy naiwnie sadzilam,ze po naszym powrocie Zuzka podbiegnie do nas i wrocimy szczesliwie do domu. A tu Zuzek siedzi grzecznie naladowana silnymi lekami przeciwbolowymi ale polowa kotka zimna. Doktor przybyl z mlodszym kolega zobaczyc niezwykle rzadki na Islandii przypadek zatoru. Nastepnie zaczal wyjasniac sytuacje. A ja wolalabym nic nie rozumiec niz uslyszec to co uslyszalam. Doktorek widzial tylko raz taki przypadek, odeslali kotka do kliniki w Szwecji a i tak skonczylo sie tragicznie, dzwonil do swojej bylej zony, ktora pracuje w klinice weterynaryjnej w Danii i ona powiedziala,ze w takim przypadku usypiaja kotki...wzielam delikatnie Zuzke na rece, usiadlam na krzeselku, wtulilam nos w biale futerko i zaczelam wyc jak bobr...Obaj panowie dowrocili sie do nas tylem dajac mi czas na wyjasnienia tego co nie udalo mi sie zrozumiec i czas na podjecie decyzji. A niezrozumialam najwazniejszego. Starszy syn zrozumial doskonale i wyjasnil mi,ze Doktor chce zamowic leki dla Zuzki i chce sprobowac ja ratowac! Poprosil zeby zostawic ja u niego i czekac na reakcje na leki. W sobote pojechalismy zobaczyc co tam u naszego Kocurka. Dobrze reaguje na leki ale ciagle stan ciezki, zalecil zabrac kicie do domu ,podawac leki i byc dobrej mysli.Nie mogla u niego dluzej zostac ze wzgledu na koszty, ktore i tak juz byly niemale.
8.10 SOBOTA
przywiezlismy do domu, cala droge byla pod wplywem lekow i lezala bezwladnie na mioch kolanach. Jej reakcja na widok domu to potwierdzenie,ze warto walczyc o to zwierzatko. Uniosla lepek, rozejrzala sie i wyraznie ozywila.
9.10 NIEDZIELA
o 3.00 w nocy wyczolgala sie do lazienki, rano o 10.00 karmiona strzykawka, troszke popila wody,
o 14.54 karmienie strzykawka, zabralam do lazienki, postawilam na zlewie i pozwolilam napic sie wody tak jak lubila, wydawalo mi sie,ze poczulam ruch nozka, balam sie,ze to tylko moje marzenie,ale godzine pozniej Zuzia uniosla tylna nozke! po 21.00 uciekala z koszyka, nie zrozumialam jej i wkladalam z powrotem az w koncu oddala mocz w koszyku. To pierwszy raz od powrotu do domu i kamien z serca. W dodatku jej proby opuszczenia koszyka swiadcza o tym,ze czula w dole cialka.
10.10 PONIEDZIALEK DZIEN 5
duzo pije i zaczela wreszcie jesc, swoja karme, nie chce tej od doktora. Otworzylam inna puszke i z tej zjadla sama. To male ilosci ale juz nie trzeba wpychac do pysia na sile strzykawka.Wode podajemy tak czesto jak to jest mozliwe i w dzien i wnocy. Nozki wyraznie sa cieple, niewladne ale sa cieple i nie czarnieja...Wyslalam doktorowi zdjecie Zuzki zajadajacej samodzielnie karme,zadzwonil od razu i pytal jak ona sie czuje...cieszyl sie z postepow.
11.10 WTOREK DZIEN6
w nocy 2.20 przekreca sie na plecki, potrafi usiasc w koszyku, lize brzuszek jest wyraznie ciepla , o 4.40 uciekla z koszyczka,poniewaz miala mokro. Postawilam wreszcie kuwete w poblizu koszyka.
O 15.12 robilam film o tym jak Kotek korzysta z kuwety!
12.10.2016 SRODA
sama korzysta z kuwety, wychodzi i wraca do koszyczka, je coraz chetniej, wode proponujemy jak dotychczas, pije duzo i coraz wiecej je.
13.10.2016 CZWARTEK
nowoscia jest,to ze probowala isc do slonecznego(oranzeria, w ktorej spedzala duzo czasu przed choroba) i rowniez to,ze wygryzla sobie ok2cm futerka na chorej lapce. Rana jest paskudna, jesli nie przestanie trzeba bedzie jechac do doktora.
14.10.2016 PIATEK DZIEN 9
zostaje tylko kovar, przciwzakrzepowy, Doktor twierdzi,ze uratowalismy Kicie! Jest niesprawna ale cieplutka. Wieczorem pierwsza kupa, cieszyliscie sie kiedys z kociej KUPY?? ja wyslalam nawet sms do Starszego Synka, ktory akurat byl w pracy. Co za wiadomosc!
20.10.2016 CZWARTEK dwa tygodnie od zatoru...
Zuzia dostala sie w jakis sposob na ulubione krzeselko. Caly czas czekamy na postepy. Nozki sa ciagle niesprawne od polowy a jednak dostala sie na krzeselko. Musiala odbic sie od podlogi, bo nie sadze zeby potrafila przednimi lapkami wciagnac sie na wysokosc swojego wyprostowanego cialka...
Bede teraz dopisywac postepy Zuzi, jestesmy cala rodzina pelni wiary w to,ze Zulek bedzie z nami jeszcze dlugie lata. To mama wszystkich naszych kotow, jest z nami od 8 lat i nie wyobrazamy sobie domu bez niej. Zrobimy wszystko co w tym kraju mozna zrobic zeby ratowac kotka z chorym serduchem
24.10.2016
mamy kryzys...Zuzia zaczela ciezko oddychac, chcielismy od razu jechac do lekarza ale wcale nie odbieral telefonu...
o 9.49 dostalam zdjecie z Zuzia w lepszym stanie niz byla rano, troszke wypila wody i zjadla suchej karmy, jednak nie przyjela dawki leku przeciwzakrzepowego.
Dopiero po 16.00 udalo sie skontaktowac z doktorem , Zuzia dostala FURIX 0,3ml ( w Polsce to pewnie furosemid) i mamy czekac godzine na reakcje. Zwrocila trzy razy, raz jeszcze zanim wyszlam do pracy, drugi raz gdzies przed 16.00 i trzeci po moim powrocie z pracy po 17.00, Dwa razy byl to sluz z krwia...nie mam sily na to patrzec...zastanawiam sie czy byl sens podejmowac probe ratowania Kotka. Kiedy patrze w jej cierpiace dzisiaj oczka nie moge tego zniesc...moze postapilam samolubnie, pakujac w nia przez tydzien leki,zeby tydzien cieszyc sie z jej poprawy,z postepow a dzisiaj patrzec na to jak cierpi...okropnie jest podejmowac trudne decyzje...
25.10.2016
dostawala leki....ale co moga pomoc na kolejny zator... tym razem w sercu. Doktor zbadal Zuzie i stwierdzil,ze serce nie pracuje prawidlowo, slyszalam to w niedziele wieczorem...to wtedy sie zaczelo... to byl taki szmer dziwny...myslalam,ze to woda sie zbiera w plucach...skad mialam wiedziec,ze to serduszko ....nie moglismy zrobic nic wiecej....doktor powiedzial,ze zrobilismy wszystko co mozliwe i to co niemozliwe... przyjechal specjalnie zbadac Zuzie do domu....wszystko na nic....14.20 dostala zastrzyk na sen a potem dwa .... umarla we snie....tak wyglada, jakby spala...
W czwartek na koniec pracy dostalam sms od synka :,,cos nie tak z Zuzia nie rusza tylnymi lapkami i strasznie krzyczy,co mam robic,, Natychmiast zadzwonilismy do lekarza i w piatek z rana Zuzia trafila na badanie. Wlasciwie diagnoza padla od razu, doktor nie mial watpliwosci to ZATOR, krew nie doplywa do dolnej czesci ciala. Zuzia wlokla za soba tylne lapki, ktore byly calkiem juz zimne. Doktor podal leki, zeby ustabilizowac oddech, poniewaz Zuzia nie mogla zlapac oddechu, to byla jej reakcja na stres. Raczej nie zabieramy jej na spacerki autem. A tu i niedowlad i jeszcze godzinna podroz do doktora. Doktor obdzwonil szpitale i zdobyl heparyne, podal jej leki i kazal isc na obiad, poczekac na reakcje na leki. Jeszcze wtedy naiwnie sadzilam,ze po naszym powrocie Zuzka podbiegnie do nas i wrocimy szczesliwie do domu. A tu Zuzek siedzi grzecznie naladowana silnymi lekami przeciwbolowymi ale polowa kotka zimna. Doktor przybyl z mlodszym kolega zobaczyc niezwykle rzadki na Islandii przypadek zatoru. Nastepnie zaczal wyjasniac sytuacje. A ja wolalabym nic nie rozumiec niz uslyszec to co uslyszalam. Doktorek widzial tylko raz taki przypadek, odeslali kotka do kliniki w Szwecji a i tak skonczylo sie tragicznie, dzwonil do swojej bylej zony, ktora pracuje w klinice weterynaryjnej w Danii i ona powiedziala,ze w takim przypadku usypiaja kotki...wzielam delikatnie Zuzke na rece, usiadlam na krzeselku, wtulilam nos w biale futerko i zaczelam wyc jak bobr...Obaj panowie dowrocili sie do nas tylem dajac mi czas na wyjasnienia tego co nie udalo mi sie zrozumiec i czas na podjecie decyzji. A niezrozumialam najwazniejszego. Starszy syn zrozumial doskonale i wyjasnil mi,ze Doktor chce zamowic leki dla Zuzki i chce sprobowac ja ratowac! Poprosil zeby zostawic ja u niego i czekac na reakcje na leki. W sobote pojechalismy zobaczyc co tam u naszego Kocurka. Dobrze reaguje na leki ale ciagle stan ciezki, zalecil zabrac kicie do domu ,podawac leki i byc dobrej mysli.Nie mogla u niego dluzej zostac ze wzgledu na koszty, ktore i tak juz byly niemale.
8.10 SOBOTA
przywiezlismy do domu, cala droge byla pod wplywem lekow i lezala bezwladnie na mioch kolanach. Jej reakcja na widok domu to potwierdzenie,ze warto walczyc o to zwierzatko. Uniosla lepek, rozejrzala sie i wyraznie ozywila.
9.10 NIEDZIELA
o 3.00 w nocy wyczolgala sie do lazienki, rano o 10.00 karmiona strzykawka, troszke popila wody,
o 14.54 karmienie strzykawka, zabralam do lazienki, postawilam na zlewie i pozwolilam napic sie wody tak jak lubila, wydawalo mi sie,ze poczulam ruch nozka, balam sie,ze to tylko moje marzenie,ale godzine pozniej Zuzia uniosla tylna nozke! po 21.00 uciekala z koszyka, nie zrozumialam jej i wkladalam z powrotem az w koncu oddala mocz w koszyku. To pierwszy raz od powrotu do domu i kamien z serca. W dodatku jej proby opuszczenia koszyka swiadcza o tym,ze czula w dole cialka.
10.10 PONIEDZIALEK DZIEN 5
duzo pije i zaczela wreszcie jesc, swoja karme, nie chce tej od doktora. Otworzylam inna puszke i z tej zjadla sama. To male ilosci ale juz nie trzeba wpychac do pysia na sile strzykawka.Wode podajemy tak czesto jak to jest mozliwe i w dzien i wnocy. Nozki wyraznie sa cieple, niewladne ale sa cieple i nie czarnieja...Wyslalam doktorowi zdjecie Zuzki zajadajacej samodzielnie karme,zadzwonil od razu i pytal jak ona sie czuje...cieszyl sie z postepow.
11.10 WTOREK DZIEN6
w nocy 2.20 przekreca sie na plecki, potrafi usiasc w koszyku, lize brzuszek jest wyraznie ciepla , o 4.40 uciekla z koszyczka,poniewaz miala mokro. Postawilam wreszcie kuwete w poblizu koszyka.
O 15.12 robilam film o tym jak Kotek korzysta z kuwety!
12.10.2016 SRODA
sama korzysta z kuwety, wychodzi i wraca do koszyczka, je coraz chetniej, wode proponujemy jak dotychczas, pije duzo i coraz wiecej je.
13.10.2016 CZWARTEK
nowoscia jest,to ze probowala isc do slonecznego(oranzeria, w ktorej spedzala duzo czasu przed choroba) i rowniez to,ze wygryzla sobie ok2cm futerka na chorej lapce. Rana jest paskudna, jesli nie przestanie trzeba bedzie jechac do doktora.
14.10.2016 PIATEK DZIEN 9
zostaje tylko kovar, przciwzakrzepowy, Doktor twierdzi,ze uratowalismy Kicie! Jest niesprawna ale cieplutka. Wieczorem pierwsza kupa, cieszyliscie sie kiedys z kociej KUPY?? ja wyslalam nawet sms do Starszego Synka, ktory akurat byl w pracy. Co za wiadomosc!
20.10.2016 CZWARTEK dwa tygodnie od zatoru...
Zuzia dostala sie w jakis sposob na ulubione krzeselko. Caly czas czekamy na postepy. Nozki sa ciagle niesprawne od polowy a jednak dostala sie na krzeselko. Musiala odbic sie od podlogi, bo nie sadze zeby potrafila przednimi lapkami wciagnac sie na wysokosc swojego wyprostowanego cialka...
Bede teraz dopisywac postepy Zuzi, jestesmy cala rodzina pelni wiary w to,ze Zulek bedzie z nami jeszcze dlugie lata. To mama wszystkich naszych kotow, jest z nami od 8 lat i nie wyobrazamy sobie domu bez niej. Zrobimy wszystko co w tym kraju mozna zrobic zeby ratowac kotka z chorym serduchem
24.10.2016
mamy kryzys...Zuzia zaczela ciezko oddychac, chcielismy od razu jechac do lekarza ale wcale nie odbieral telefonu...
o 9.49 dostalam zdjecie z Zuzia w lepszym stanie niz byla rano, troszke wypila wody i zjadla suchej karmy, jednak nie przyjela dawki leku przeciwzakrzepowego.
Dopiero po 16.00 udalo sie skontaktowac z doktorem , Zuzia dostala FURIX 0,3ml ( w Polsce to pewnie furosemid) i mamy czekac godzine na reakcje. Zwrocila trzy razy, raz jeszcze zanim wyszlam do pracy, drugi raz gdzies przed 16.00 i trzeci po moim powrocie z pracy po 17.00, Dwa razy byl to sluz z krwia...nie mam sily na to patrzec...zastanawiam sie czy byl sens podejmowac probe ratowania Kotka. Kiedy patrze w jej cierpiace dzisiaj oczka nie moge tego zniesc...moze postapilam samolubnie, pakujac w nia przez tydzien leki,zeby tydzien cieszyc sie z jej poprawy,z postepow a dzisiaj patrzec na to jak cierpi...okropnie jest podejmowac trudne decyzje...
25.10.2016
dostawala leki....ale co moga pomoc na kolejny zator... tym razem w sercu. Doktor zbadal Zuzie i stwierdzil,ze serce nie pracuje prawidlowo, slyszalam to w niedziele wieczorem...to wtedy sie zaczelo... to byl taki szmer dziwny...myslalam,ze to woda sie zbiera w plucach...skad mialam wiedziec,ze to serduszko ....nie moglismy zrobic nic wiecej....doktor powiedzial,ze zrobilismy wszystko co mozliwe i to co niemozliwe... przyjechal specjalnie zbadac Zuzie do domu....wszystko na nic....14.20 dostala zastrzyk na sen a potem dwa .... umarla we snie....tak wyglada, jakby spala...
Subskrybuj:
Posty (Atom)