Do nowej kuchni pasuja nowe gniazdka,kupilam wiec na allegro i poprosilam moja mame o przyslanie ich na wyspe cudow. Paczuszka 1985gr Moja mama umie wykorzystac miejsce. Przyszlo toto w kopercie 11 czerwca. Dwunastego czerwca wyslalam jak zwykle email na znany adres i czekam sobie spokojnie. Jeszcze nie bylo blatu wiec i z gniazdkami nie bylo cisnienia.
Czternastego juz cisnienie skoczylo ciut wiec wyslalam piec emaili ! A co moze ktos zobaczy piec ! Jednak do 18 czerwca nic. Dzwonie wiec dzisiaj rano i pytam jaki jest problem? W koncu to tylko list ponizej 2 kg i ponizej 13500 ISK wartosci wiec jaki problem? Nie dzwonilam od razu poniewaz jakos watpie w moje zdolnosci jezykowe. Niepotrzebnie jednak. Moja znajomosc ,,TALANIA,, jest na tyle wystarczajaca zeby ustalic ,ze teraz nie wysylamy emaili na poprzedni adres ale nalezy zalogowac sie na ich stronie i tam dopelnic formalnosci. Nie da sie tego telefonicznie ! Musza miec zgode na otwarcie paczuszki i rachunek przyslany za posrednictwem ich strony.
Nie dziwie sie,ze zatrzymuja moje ciezsze paczki. To w koncu ich clo do zgarniecia ale po co czepilo sie tej do 2 kg? sami pisza na swojej stronie,ze ponizej 2 kg i ponizej wartosci 13500ISK nie podlega ocleniu. Dziesiec lat tu zyje i nie przestaje zadawac takich durnych pytan, dziesiec lat tu zyje i jeszcze taka bzdurka potrafi mnie wkurzyc. Po prostu nie lubie komplikowania prostych spraw. Utrudniania zakupow, wysylania kasy do Polski. Dlaczego nie moge przelac ciezko zarobionych pieniedzy na wlasne konto w dowolnym kraju(zeby juz nie powiedziec w Polsce)? Dlaczego nie moge kupic gniazdek po 120zl(3700ISK) i przyslac ich sobie ? Pewnie , ze kupilabym gniazdka w Islandii gdyby te , ktore mi sie spodobaly nie kosztowaly 37000ISK.
Translate
poniedziałek, 18 lipca 2016
poniedziałek, 11 lipca 2016
okulista na Islandii
Okulary nosze od liceum. Po emigracji na Islandie pierwszy raz zrobilam w Polsce, zalowalam strasznie. Od razu po zalozeniu na nos czulam,ze sa zle zrobione. Pan z optyka jednak stwierdzil,ze sa dobre i obiecal naprawic za darmo gdyby bylo cos nie tak. ,,Cos nie tak ,, nastapilo dosc szybko i dosc daleko od partacza. Oczywiscie moglam poczekac do wakacji ale nie po to przeciez wyjechalam za granice zeby mi sie pogorszylo,zebym chodzila w okularach z wypadajacym szklem.
Chcialam zerejestrowac sie do okulisty w naszej przychodni. Okazalo sie,ze okulista tu ,,bywa,, Nalezy pilnowac ogloszen w prasie , na drzwiach sklepow i sluchac znajomych. Moja niecierpliwosc pogonila nas do stolicy gdzie czeka sie na okuliste w miare krotko. Samo badanie musze powiedziec zaskoczylo mnie. Po raz pierwszy widzialam taki sprzet i po raz pierwszy okreslono w lewym oku cylinder. I rowniez po raz pierwszy uslyszalam,ze mam jednoczesnie plus i minus! Czyli najlepiej byloby kupic okulary progresywne.Bylismy w Kringlanie.Wtedy tez starszy syn dostal szkla minus jeden.
Z recepta poszlismy zamowic okularki. Wybor oprawek naprawde duzy. Ceny od 15000 isk. Wybralam po promocyjnej cenie 25000isk oprawki Karla Lagerfelda. I trudna decyzja co do szkiel. Roznica w cenie zwyklych i progresywnych to ,,tylko,, 20000isk. Zdecydowalam sie na wersje drozsza z fotochromem. Calkowity koszt 97000isk to ponad 3tysiece zlotych.Okularki przyslano na adres domowy z rachunkiem, ktory upowaznia do zwrotu z naszych zwiazkow zawodowych 20000isk. Doplata jest stala i nie zalezy od wartosci zakupu.
To bylo trzy lata temu w tym roku wybralismy sie na badanie cala rodzina. Rowniez maz, ktory nasluchal sie w pracy jak to mezczyzna po czterdziestce zaczyna,, sie sypac ,, i od tamtej pory mial ,,problemy,,ze wzrokiem. Okazalo sie,ze jednak nie potrzebuje okularow Teraz mam na pismie,ze nic mu nie jest , nie ma juz prawa narzekac,ze czegos nie widzi.
Nie trafilismy do tego samego gabinetu co ostatnio. Lekarz byl starszy niz Islandia (gdyby syn nie tlumaczyl nie poradzilibysmy sobie) i sprzet mial z tamtej epoki ale zaufalam mu i slusznie. Nowe okulary sa doskonale dobrane i kosztowaly tylko 10000 wiecej niz 3 lata temu, chociaz oprawki wybralam drozsze. Po prostu jest promocja na szkla progresywne 45% i na wykonanie 50% . Koszt wizyty u okulisty 6790isk (220pln)od osoby .Oczywiscie jestesmy ubezpieczeni i to nie byla prywatna wizyta. Koszt okularow syna 48000isk zwykle szkla, moje 107000isk progresywne z fotochromem.Okulary syna przyslano po 3 dniach, na moje czekalam 2 tygodnie.Zlozylam juz wniosek o doplate w zwiazkach. Bardzo latwy, z podstawowym islandzkim bez problemow mozna wypelnic.
Kosztow dojazdu do Reykjaviku oczywiscie nie licze. Jeszcze nigdy nie dostalam zwrotu, chociaz znajomi opowiadaja,ze dostaja zwrot. Ja zlozylam raz ,kiedy musialam jechac na specjalistyczne przeswietlenie do Domus Medica. Odmowiono mi zwrotu poniewaz nalezy sie on tylko dzieciom i emerytom.
I tylko radosc ,ze nie trzeba kupowac trzecich okularow. Ktos w tej rodzinie patrzy na swiat bez wspomagania.
Chcialam zerejestrowac sie do okulisty w naszej przychodni. Okazalo sie,ze okulista tu ,,bywa,, Nalezy pilnowac ogloszen w prasie , na drzwiach sklepow i sluchac znajomych. Moja niecierpliwosc pogonila nas do stolicy gdzie czeka sie na okuliste w miare krotko. Samo badanie musze powiedziec zaskoczylo mnie. Po raz pierwszy widzialam taki sprzet i po raz pierwszy okreslono w lewym oku cylinder. I rowniez po raz pierwszy uslyszalam,ze mam jednoczesnie plus i minus! Czyli najlepiej byloby kupic okulary progresywne.Bylismy w Kringlanie.Wtedy tez starszy syn dostal szkla minus jeden.
Z recepta poszlismy zamowic okularki. Wybor oprawek naprawde duzy. Ceny od 15000 isk. Wybralam po promocyjnej cenie 25000isk oprawki Karla Lagerfelda. I trudna decyzja co do szkiel. Roznica w cenie zwyklych i progresywnych to ,,tylko,, 20000isk. Zdecydowalam sie na wersje drozsza z fotochromem. Calkowity koszt 97000isk to ponad 3tysiece zlotych.Okularki przyslano na adres domowy z rachunkiem, ktory upowaznia do zwrotu z naszych zwiazkow zawodowych 20000isk. Doplata jest stala i nie zalezy od wartosci zakupu.
To bylo trzy lata temu w tym roku wybralismy sie na badanie cala rodzina. Rowniez maz, ktory nasluchal sie w pracy jak to mezczyzna po czterdziestce zaczyna,, sie sypac ,, i od tamtej pory mial ,,problemy,,ze wzrokiem. Okazalo sie,ze jednak nie potrzebuje okularow Teraz mam na pismie,ze nic mu nie jest , nie ma juz prawa narzekac,ze czegos nie widzi.
Nie trafilismy do tego samego gabinetu co ostatnio. Lekarz byl starszy niz Islandia (gdyby syn nie tlumaczyl nie poradzilibysmy sobie) i sprzet mial z tamtej epoki ale zaufalam mu i slusznie. Nowe okulary sa doskonale dobrane i kosztowaly tylko 10000 wiecej niz 3 lata temu, chociaz oprawki wybralam drozsze. Po prostu jest promocja na szkla progresywne 45% i na wykonanie 50% . Koszt wizyty u okulisty 6790isk (220pln)od osoby .Oczywiscie jestesmy ubezpieczeni i to nie byla prywatna wizyta. Koszt okularow syna 48000isk zwykle szkla, moje 107000isk progresywne z fotochromem.Okulary syna przyslano po 3 dniach, na moje czekalam 2 tygodnie.Zlozylam juz wniosek o doplate w zwiazkach. Bardzo latwy, z podstawowym islandzkim bez problemow mozna wypelnic.
Kosztow dojazdu do Reykjaviku oczywiscie nie licze. Jeszcze nigdy nie dostalam zwrotu, chociaz znajomi opowiadaja,ze dostaja zwrot. Ja zlozylam raz ,kiedy musialam jechac na specjalistyczne przeswietlenie do Domus Medica. Odmowiono mi zwrotu poniewaz nalezy sie on tylko dzieciom i emerytom.
I tylko radosc ,ze nie trzeba kupowac trzecich okularow. Ktos w tej rodzinie patrzy na swiat bez wspomagania.
czwartek, 30 czerwca 2016
dentysta na Islandii
Zwykle wakacje w Polsce sa okazja do odwiedzin w gabinetach dentysty, ginekologa, pediatry i co tam kogo jeszcze boli. A co jesli plany wakacyjne sa inne? Nie co roku wybieramy Ojczyzne.
Nasze dzieci od razu zapisalismy do miejscowego stomatologa dba o ich zabki, wzywa na wizyty, lakieruje czysci i dzieki temu Mlodszy (13 lat) nie wie co to borowanie a Starszy (19 lat) ma zaleczony jeden zabek jeszcze z Polski( mieszkamy tu 10 lat). Na naszych zebach postanowilismy oszczedzac czyli leczyc w Polsce. Ostatnio bylismy w 2012 roku wiec jak latwo policzyc 4 lata nasze zeby nie widzialy wiertelek.
Nie liczac incydentu z kanalowym w 2013. Kanalowe leczenie to koszmar cenowy na Islandii(juz o tym pisalam) prawie 100.000ISK(3200pln) z droga do stolicy.
Na poczatku urlopu zarejestrowalismy sie wiec do naszego dentysty. Nie na konkretna godzine tylko tak na telefon. Jesli ktos zrezygnuje to po nas zadzwonia. Troszke obawialam sie czy zadzwoni do konca urlopu ale nieslusznie. Wczoraj(czyli po 3 dniach czekania) zaproszono nas na wizyte.
Moj Pan uzupelnil plombe jako pierwszy a potem ja. Wskazalam na gore po prawej ,poniewaz cos mnie tam niepokoilo. Dentysta powiedzial,ze wymieni plombe. Poprosilam o znieczulenie ale odmowil. I mial racje, nic nie bolalo. Nastepnie poprosilam o przeglad wszystkiego .
Trzy przeswietlenia i pare minut ,, grzebania drutem,, i wreszcie uslyszalam to co kazdy chcialby uslyszec ; NIC DO NAPRAWY. To uczucie bezcenne! Pytam o mojego Pana, okazalo sie,ze nie zrobil doktor przegladu, dlatego umowilismy sie znowu na telefon.
Koszt tej przygody 38000ISK (1230 pln) za dwie plomby i przeglad. Co mozna zrobic za to w Polsce? Nie wiem , ceny sie zmieniaja , nie bylam cztery lata. Jednak zyje tu, tyram tu, a o zabki trzeba dbac.
Nasz dentysta jest przemily, uczy sie potrzebnych slow po Polsku: boli, znieczulenie, chory.Jego syn pieknie gra na saksofonie, spotykamy sie na koncertach w szkole muzycznej. W malej spolecznosci wszyscy sie znaja.
Nasze dzieci od razu zapisalismy do miejscowego stomatologa dba o ich zabki, wzywa na wizyty, lakieruje czysci i dzieki temu Mlodszy (13 lat) nie wie co to borowanie a Starszy (19 lat) ma zaleczony jeden zabek jeszcze z Polski( mieszkamy tu 10 lat). Na naszych zebach postanowilismy oszczedzac czyli leczyc w Polsce. Ostatnio bylismy w 2012 roku wiec jak latwo policzyc 4 lata nasze zeby nie widzialy wiertelek.
Nie liczac incydentu z kanalowym w 2013. Kanalowe leczenie to koszmar cenowy na Islandii(juz o tym pisalam) prawie 100.000ISK(3200pln) z droga do stolicy.
Na poczatku urlopu zarejestrowalismy sie wiec do naszego dentysty. Nie na konkretna godzine tylko tak na telefon. Jesli ktos zrezygnuje to po nas zadzwonia. Troszke obawialam sie czy zadzwoni do konca urlopu ale nieslusznie. Wczoraj(czyli po 3 dniach czekania) zaproszono nas na wizyte.
Moj Pan uzupelnil plombe jako pierwszy a potem ja. Wskazalam na gore po prawej ,poniewaz cos mnie tam niepokoilo. Dentysta powiedzial,ze wymieni plombe. Poprosilam o znieczulenie ale odmowil. I mial racje, nic nie bolalo. Nastepnie poprosilam o przeglad wszystkiego .
Trzy przeswietlenia i pare minut ,, grzebania drutem,, i wreszcie uslyszalam to co kazdy chcialby uslyszec ; NIC DO NAPRAWY. To uczucie bezcenne! Pytam o mojego Pana, okazalo sie,ze nie zrobil doktor przegladu, dlatego umowilismy sie znowu na telefon.
Koszt tej przygody 38000ISK (1230 pln) za dwie plomby i przeglad. Co mozna zrobic za to w Polsce? Nie wiem , ceny sie zmieniaja , nie bylam cztery lata. Jednak zyje tu, tyram tu, a o zabki trzeba dbac.
Nasz dentysta jest przemily, uczy sie potrzebnych slow po Polsku: boli, znieczulenie, chory.Jego syn pieknie gra na saksofonie, spotykamy sie na koncertach w szkole muzycznej. W malej spolecznosci wszyscy sie znaja.
wtorek, 7 czerwca 2016
ziemia dla emigranta na Islandii ,czyli zachcialo sie Polakom ogrodow
Klimat w Islandii jest okrutny dla roslin ale jednak kilka daje rade tu rosnac. Wybieram ,eksperymentuje i dzieki temu mam w ogrodku:zonkile, krokusy,tulipany,oczywiscie lubiny, roabrbar ,szczypiorek, i jeszcze w inspekcie pietruszka,truskawki i poziomki. Rosna rowniez pozeczki, agrest
Chcielismy rozbudowac troszke ten nasz ogrod. W polowie maja pojawil sie kontener z ziemia na parkingu w srodku miasteczka. Ziemie mozna brac za darmo, jednak my potrzebujemy caly taki pojemnik wywalic w naszym ogrodku. Zadzwonilismy do czlowieka,ktory dwa lata wczesniej juz przywozil nam ziemie i poprosilismy zeby znowu dostarczyl glebe na nasz teren. Oczywiscie odplatnie, Fatyga w koncu nie jest tania. Czlowiek powiedzial,ze on owszem przywiezie,ale musi dostac zlecenie z urzedu miasta. Dzwonimy wiec do urzedu. Uprzejma Pani dala numer telefonu ,pod ktory mamy zadzwonic i poprosic o ziemie. Ten numer nie odpowiadal, sprawdzilismy,ze jest to numer tego samego,,czlowieka od ziemi,, Poprosilismy nasza islandzka brygadzistke o zaltwienie tej niby prostej sprawy. Z telefonem przy uchu zapytala o numer domu i powiedziala,ze juz po pracy ziemia bedzie w moim ogrodzie. Jednak nie bylo jej ani tego ani nastepnego popoludnia. Pytam Brydzie. gdzie moja ziemia? Ona z wielkimi oczkami odpowiada pytaniem :a to nie przywiozl? No nie! Dzwoni wiec zapytac o co chodzi i odpowiada mi,ze on myslal,ze zabraklo w kontenerze i tam wywalil cala ziemie. Zaczelam sie zastanawiac jak mogl sie tak pomylic skoro z telefonem przy uchu pytala o numer domu? Tu pora na teorie spiskowe: NIE DLA CUDZOZIEMCA ISLANDZKA GLEBA, ZACHCIALO SIE POLAKOM OGRODOW itd, itp.. Slowem goraczka na calego w konfrontacji z Islandzkim: EKKI STRESA (nie denerwuj sie ). Brydzia zadzwonila jeszcze raz i tak minal dzien bodajrze 7.
Niedzielne popoludnie, akurat imieniny Magdzleny. Moja przyjaciolka zaprosilam na skypowe party , opowiadam wlasnie o wrednej zmowie a tu za oknem cos sie dzieje. Tak! Czlowiek od ziemi zajechal z gleba. Radosci nie bylo konca.
Za kazda taka ,,lopate,,4 tys ISK, niestety mial ich tylko 3, musi wystarczyc na ten rok. Maja chyba jakies limity na ta ziemie, poniewaz prosilismy o 5 takich. Nie warto tu sie denerwowac, wszystko ma swoj tryb a wszystko co proste a mozna skompliokowac na pewno zostanie skomplikowane. O czym mialabym pisac gdyby po pierwszym telefonie czlowiek od ziemi przywiozl ziemie? Nuuuda...
Chcielismy rozbudowac troszke ten nasz ogrod. W polowie maja pojawil sie kontener z ziemia na parkingu w srodku miasteczka. Ziemie mozna brac za darmo, jednak my potrzebujemy caly taki pojemnik wywalic w naszym ogrodku. Zadzwonilismy do czlowieka,ktory dwa lata wczesniej juz przywozil nam ziemie i poprosilismy zeby znowu dostarczyl glebe na nasz teren. Oczywiscie odplatnie, Fatyga w koncu nie jest tania. Czlowiek powiedzial,ze on owszem przywiezie,ale musi dostac zlecenie z urzedu miasta. Dzwonimy wiec do urzedu. Uprzejma Pani dala numer telefonu ,pod ktory mamy zadzwonic i poprosic o ziemie. Ten numer nie odpowiadal, sprawdzilismy,ze jest to numer tego samego,,czlowieka od ziemi,, Poprosilismy nasza islandzka brygadzistke o zaltwienie tej niby prostej sprawy. Z telefonem przy uchu zapytala o numer domu i powiedziala,ze juz po pracy ziemia bedzie w moim ogrodzie. Jednak nie bylo jej ani tego ani nastepnego popoludnia. Pytam Brydzie. gdzie moja ziemia? Ona z wielkimi oczkami odpowiada pytaniem :a to nie przywiozl? No nie! Dzwoni wiec zapytac o co chodzi i odpowiada mi,ze on myslal,ze zabraklo w kontenerze i tam wywalil cala ziemie. Zaczelam sie zastanawiac jak mogl sie tak pomylic skoro z telefonem przy uchu pytala o numer domu? Tu pora na teorie spiskowe: NIE DLA CUDZOZIEMCA ISLANDZKA GLEBA, ZACHCIALO SIE POLAKOM OGRODOW itd, itp.. Slowem goraczka na calego w konfrontacji z Islandzkim: EKKI STRESA (nie denerwuj sie ). Brydzia zadzwonila jeszcze raz i tak minal dzien bodajrze 7.
Niedzielne popoludnie, akurat imieniny Magdzleny. Moja przyjaciolka zaprosilam na skypowe party , opowiadam wlasnie o wrednej zmowie a tu za oknem cos sie dzieje. Tak! Czlowiek od ziemi zajechal z gleba. Radosci nie bylo konca.
wtorek, 29 marca 2016
kotlety z kalafiora
KOTLETY Z KALAFIORA
Uwielbiam kalafiory, na Islandii sa dostepne caly rok. Kiedy znudzil mi sie klasyczny z wody z maselkiem i bulka tarta poszukalam przepisu na cos innego. Zmodyfikowalam troszke znaleziony przepis i dziele sie z Wami efektem moich wysilkow. Z jednego kalafiorka wyszlo mi 14 kotlecikow.
Skladniki: kalafior, cebula, natka pietruszki, bylka tarta, 2 albo 3 jajka, maslo(zielone jesli jestes tu w Islandii, w Polsce maslo extra), sol , pieprz, olej do smazenia
Wykonanie: kalafiora podzielc na rozyczki i obgotowac krotko w osolonej wodzie, nastepnie odcedzic i rozgniesc lekko widelcem, cebulke pokroic na drobna kostke i podsmazyc na maselku(daje sporo masla, poniewaz bardzo je lubie) tylko zeby troszke zmiekla, dodac jajka , natke , sol, pieprz i tyle bulki aby nie bylo ani zbyt geste ani za miekkie. Kotleciki robie za pomoca lyzki do ziemniakow dzieki temu sa rownej wielkosci, obtaczam w bulce tartej i smaze na zloty kolor.
Danie szybkie i latwe, a jakie pyszne! polecam!
sobota, 12 marca 2016
nauka tolerancji ciąg dalszy...
Dzisiaj mieliśmy spotkanie w szkole w związku z książką o małym Dorim. Na spotkaniu byli Dyrektor szkoły, Wychowawczyni naszego młodszego syna , nasz starszy syn, jego islandzka dziewczyna (nasz islandzki głos protestu w sprawie) i my. Okazało się,ze nie mieli pojęcia jaka jest treść tej książeczki. nikt dotąd nie zgłaszał wątpliwości. Za "poprawność polityczną" treści książeczek szkolnych odpowiada namsgagnstofun. Dyrektor dzwonił do nich opowiedział o naszych uwagach .Oczywiście nikt w naszej szkole już nie będzie czytał tej książeczki. Dyrektor obiecał również poinformować nas jak tylko otrzyma wyjaśnienie z namsgagnstofun.
Książeczka jest w młodszych klasach a trafiła w ręce naszego syna, ponieważ pani , która ma z nim dodatkowe lekcje islandzkiego(prosiliśmy o nie , ponieważ w domu posługujemy się językiem polskim i uważamy, że dziecku potrzeba dodatkowych lekcji) nie zadała sobie trudu sprawdzenia na jakim poziomie dziecko posługuje się językiem islandzkim. Mówiła do niego jakby dopiero co przybył na Islandię.Nasz syn się zdenerwował i nie bardzo był chętny do współpracy. Upewniło ją to w tym , ze słabo mówi po islandzku i dlatego dala książeczkę dla młodszych dzieci. Może to i dobrze, ponieważ dzięki temu książka została wycofana z naszej szkoły.
Dzieci w klasie naszego syna miały lekcje na temat tolerancji. Na przykładzie Hitlera pani tłumaczyła, jak nie powinno się traktować innych narodów. Następnego dnia była lekcja o słowach, które ranią. Nasza szkoła jest przeciwna dyskryminacji .
Mogę powiedzieć,ze podeszli poważnie do tematu.
Teraz parę slow do rodziców, którzy czytali a nie widzieli nic niestosownego w treści książeczki.
Poglądy na świat naszych dzieci kształtuje również literatura, którą poznają w szkole. Nie powinny to być treści dyskryminujące, poniżające kogokolwiek, a taka jest treść książeczki o Małym Dorim. Nie ma mowy o tolerancji kiedy w grę wchodzi dobro naszych pociech. Islandia jest "Ojczyzną" , którą im narzuciliśmy przyjeżdżając z mini tutaj. Dzieci muszą wiedzieć,ze nie są gorsze, maja swoje prawa, chociaż zawsze będą cudzoziemcami na Islandii.
Do rodziców, którzy czytali a bali się zareagować.
Nie bójmy się reagować kiedy coś budzi wątpliwości. Jak widać nikt nam głowy nie urwał, nie deportował ani nie zabił(nie wiem czy dobra hierarchia nieszczęść) Chodzi o dobro naszych dzieci. Nie powinny czuć się gorsze dlatego,ze ktoś przemycił do szkolnej biblioteki książeczkę o nieodpowiedniej treści.
Na koniec do rodziców, którzy nie interesują się tym co czytają dzieci.
Zainteresujcie się , proście dzieci o tłumaczenie jeśli nie znacie języka, w jakim jest książka. To bardzo ważne, ponieważ czasem trzeba dzieciom wyjaśnić treść a czasem wybrać inną literaturę.
Książeczka jest w młodszych klasach a trafiła w ręce naszego syna, ponieważ pani , która ma z nim dodatkowe lekcje islandzkiego(prosiliśmy o nie , ponieważ w domu posługujemy się językiem polskim i uważamy, że dziecku potrzeba dodatkowych lekcji) nie zadała sobie trudu sprawdzenia na jakim poziomie dziecko posługuje się językiem islandzkim. Mówiła do niego jakby dopiero co przybył na Islandię.Nasz syn się zdenerwował i nie bardzo był chętny do współpracy. Upewniło ją to w tym , ze słabo mówi po islandzku i dlatego dala książeczkę dla młodszych dzieci. Może to i dobrze, ponieważ dzięki temu książka została wycofana z naszej szkoły.
Dzieci w klasie naszego syna miały lekcje na temat tolerancji. Na przykładzie Hitlera pani tłumaczyła, jak nie powinno się traktować innych narodów. Następnego dnia była lekcja o słowach, które ranią. Nasza szkoła jest przeciwna dyskryminacji .
Mogę powiedzieć,ze podeszli poważnie do tematu.
Teraz parę slow do rodziców, którzy czytali a nie widzieli nic niestosownego w treści książeczki.
Poglądy na świat naszych dzieci kształtuje również literatura, którą poznają w szkole. Nie powinny to być treści dyskryminujące, poniżające kogokolwiek, a taka jest treść książeczki o Małym Dorim. Nie ma mowy o tolerancji kiedy w grę wchodzi dobro naszych pociech. Islandia jest "Ojczyzną" , którą im narzuciliśmy przyjeżdżając z mini tutaj. Dzieci muszą wiedzieć,ze nie są gorsze, maja swoje prawa, chociaż zawsze będą cudzoziemcami na Islandii.
Do rodziców, którzy czytali a bali się zareagować.
Nie bójmy się reagować kiedy coś budzi wątpliwości. Jak widać nikt nam głowy nie urwał, nie deportował ani nie zabił(nie wiem czy dobra hierarchia nieszczęść) Chodzi o dobro naszych dzieci. Nie powinny czuć się gorsze dlatego,ze ktoś przemycił do szkolnej biblioteki książeczkę o nieodpowiedniej treści.
Na koniec do rodziców, którzy nie interesują się tym co czytają dzieci.
Zainteresujcie się , proście dzieci o tłumaczenie jeśli nie znacie języka, w jakim jest książka. To bardzo ważne, ponieważ czasem trzeba dzieciom wyjaśnić treść a czasem wybrać inną literaturę.
niedziela, 28 lutego 2016
Subskrybuj:
Posty (Atom)