Translate

niedziela, 3 lipca 2022

preikestolen zdobyty

 Do Norwegii pojechaliśmy 29 maja 2022. To tylko dwie godzinki lotu z Islandii a Play właśnie otworzył bezpośrednia linie do  Stavanger. Oczywiście robiliśmy rozpoznanie co warto w okolicy zobaczyć i padło na  Preikestolen. Wiktorie zostawiliśmy w przedszkolu , wspominam o tym ponieważ ten fakt decydował o przebiegu całej wyprawy .I to prawie dosłownie PRZEBIEGU. Ze Stavanger trzeba jechać ok 45 minut samochodem, potem marsz pod górkę dwie godzinki według opisu wyprawy na jaki natrafiłam w "internetach". Pan tam twierdził, ze na pewno jemu ta droga aż tyle czasu nie zajmie bo taka łatwa i przyjemna i zróżnicowana. Nie wszystko w tym opisie się zgodziło. Przyjemna i zróżnicowana owszem tak ale łatwa to już zdecydowanie nie. Zaparkowaliśmy auto i z kopyta na trasę. Mój ślubny ruszył na swoich długich nożyskach jak na wyścig wiec już po kilku metrach musiałam prosić o litość bo nie dam rady . To bite dwie godziny marszu, rzeczywiście i po ścieżce i po moście i po płaskim i ostro w górkę , po drodze wspaniale widoki , pogoda się zmieniała , raz zdejmowaliśmy kurtki żeby w pewnym momencie wejść w chmurę deszczu. Mijaliśmy jeziorka, w których można się kąpać , stromizny ,z których można spaść, bagienka, w których można się zamoczyć. Na trasie spotykaliśmy ludzi w rożnym wieku od maleńkiego dziecka w plecaku po staruszków starszych ciut ode mnie. Mijaliśmy tez pieski , jednego dwa razy bo jak wspominałam trochę nam się spieszyło wiec tak w dol to prawie biegliśmy. 

Jak opisać wrażenia ze szczytu... strach , radość, zachwyt, duma ,ze udało nam się tam dotrzeć ...        Na podstawie zdjęć , które wcześniej widziałam wyobrażałam sobie to troszkę inaczej, było jakby ciut mniejsze i ciut mniej gładkie, jakieś pęknięcia , wypukłości.  Widzieliśmy helikopter krążący nad górami , może dla ochrony? Złapie jak ktoś będzie leciał w dol? Bo będzie leciał długo , 600 metrów ! Cale życie zdąży przylecieć przed oczami i to w dwie strony ! Wszystko robi niesamowite wrażenie. W dole pływał statek , może wycieczkowy? Można wybrać się na zwiedzanie fiordów stateczkiem ze Stavanger. Z góry wyglądał jak malutka łódeczka.                                                                         Spotkaliśmy dwa razy Polaków i pozdrowiliśmy się kilka razy z mijanymi turystami. W Polskich górach to normalne , ze pozdrawia się mijane osoby tu jakoś nie, ale uśmiech zawsze mile i często widziany. Nie było specjalnego tłoku na trasie, może dlatego ,ze to był maj? Ale i tak sporo ludzi.

Na dole chcieliśmy cos zjeść ale kawiarenka była zamknięta, tylko sklepik z pamiątkami , jakieś napoje i kawka. Obejrzałam pamiątki i okazało się , ze ceny naprawdę nie ubijały , przypominam ,ze przyjechałam z Islandii. U nas wszystko dużo droższe. Nawet magnesiki na lodówkę, wybór wielki i ceny od 20 norweskich koron czyli jakieś 9 polskich i 270 islandzkich koron. U nas magnesiki kosztują od 700 isk (fragment kolekcji na zdjęciu niżej). 

   Pewnie, ze warto wybrać się na Preikestolen, Chociaż jeszcze dwa dni po wyprawie chodziliśmy na sztywnych nogach to i tak warto. Zakwasy były na własne życzenie , polecam przygotować się troszkę do takiej wyprawy a nie prosto z kanapy w wysokie góry ! To troszkę nierozsądne ale da się , sprawdzałam ,boli ale się da . 

 Dojechaliśmy ze Stavanger własnym autem ,(to znaczy syna ) ale już na druga wyprawę po Norwegii musieliśmy skorzystać z wypożyczalni . Zapraszam do opowieści z odwiedzin w zoo w Kristiansand.

moje ulubione 


      kawka przed sklepikiem z pamiątkami
fragment kolekcji magnesików, te z Lublina nie są tu przypadkiem, kocham miejsce gdzie urodziły się nasze dzieci 


moje starsze dzieci, na samym szczycie, (mieszkają jeszcze w Stavanger )
sam początek trasy








 






moja bułeczka cynamonowa, bo prowiant z domu nie ma sobie równych, a jak smakuje po takim spacerku! 


nie miałam torby z biedry ale w Islandii mamy bonus , taki sklep jak biedra ale ze świnka a obciachowe odjęcie musi być


wysoko, mowie Wam



Zdjęcia nie są chronologicznie ale starałam się pokazać różnorodność trasy i pogody , trzeba być gotowym na wiele ale jednak polecam zarezerwować sobie więcej czasu i nie pędzić tak jak my. Cieszę się ze nie zabraliśmy Wiktorii w góry , bałam się o te dorosłe dzieci a strach o to maleństwo na pewno  nie pozwoliłby mi tam wejść. Male dziecko ma czas na zwiedzanie takich miejsc. Oczywiście to moja opinia uwzgledniająca temperament mojej wnuczki. lepiej niech biega po przedszkolnym placu zabaw niż po wysokich górach na skraju 600 metrowych przepaści.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz