Translate

niedziela, 11 kwietnia 2021

pielgrzymka w Islandii




Jakiś czas temu znalazłam informację o pielgrzymce z Reykjaviku do miejsca objawienia na półwyspie Snaefellsnes. Oniemiałam, mieszkam tu od prawie piętnastu lat i nie miałam pojęcia ,że niedaleko miało miejsce takie wydarzenie. Znalazłam informacje ,że w 1230 biskup Guðmundur Arason ujrzał Matkę Boską i poświęcił źródełko, które tam się znajduje. Miejsce to jest jednym z nielicznych bądź nawet jedynym w krajach skandynawskich w którym notuje się objawienie Maryjne. Oczywiście postanowiliśmy przy najbliższej okazji odnaleźć Mariulind, niestety pogoda nie dopisywała aż do dzisiaj. Pogoda piękna chociaż akurat spadł śnieg(10.04.2021). Pojechaliśmy ok 35 kilometrów od domu czyli z Hellissandur w kierunku Arnarstapi. GPS pokazywał dokładnie miejsce naszej pielgrzymki , skręciliśmy w drogę do hotelu Hellnar , po prawej stronie jest duża mapa więc mieliśmy pewność, że kierunek jest dobry. A GPS oznajmia "jesteś na miejscu" . Widzimy przecież ,że na pewno nie, ale kłócić się z GPS? Kierując się mapą , którą zobaczyliśmy na wjeździe dojechaliśmy do parkingu na końcu dobrze znanej nam drogi. Z tego parkingu prowadzi ścieżka spacerowa aż do Arnarstapi, ale autem nie da się jechać dalej a według tej mapy owszem. Wracamy więc pod kościółek ,który widzieliśmy na zdjęciach Pielgrzymów z Reykjaviku, ale tam droga kończy się znakiem zakazu wstępu na teren prywatny i kupą śniegu. Nie poddajemy się, wracamy na ten parking i zdajemy się na nasz instynkt i orientację w terenie. Poszliśmy ścieżką po śladach wydeptanych w śniegu w kierunku Arnarstapi, aż do czerwonego domku letniskowego ukrytego między drzewami. Stwierdziłam, że to ostatni moment żeby skręcić, ponieważ za górą to już nie będzie widać kościółka a z miejsca objawienia było go widać. Skręciliśmy więc, ale śnieg był prawie po kolana i skończyły się ślady wydeptane przez naszych poprzedników. Brnęliśmy w śniegu jeszcze chwilkę i już mieliśmy zrezygnować z postanowieniem powrotu po roztopach ale zauważyłam ledwie wystającą ze śniegu deskę z napisem: "Mariulind 0,3 km", czyli to tylko kilka kroków. W śniegu  i pod górkę, wzdłuż płotu, aż do miejsca gdzie widać było kościółek i domki letniskowe i już było widać figurkę, przy skałach , w zacisznym miejscu nad źródełkiem, którego woda podobno uzdrawia( z bliska wyglądała na bagienko więc pewnie zimą nie ma swoich cudownych mocy). Patrzyłam z bliska na białą figurkę Najświętszej Panienki , otaczająca cisza i spokój, nikogo oprócz nas , żadnych problemów, pustka , bezludzie... 
Nie było łatwo tu trafić ale na pewno jeszcze wrócimy. Nie ma tam zasięgu dlatego nie dodaliśmy poprawnej lokalizacji ale jeśli ktoś zobaczy zdjęcia tego miejsca i znajdzie się w pobliży hotelu Hellnar to na pewno trafi a jeszcze jak przeczyta moje wskazówki to już nie zabłądzi na pewno. Uważam, że to bardzo interesujące miejsce i powinno być bardziej  reklamowane, ciszy wystarczy dla wszystkich ...
zaraz za granicą Hellisandur zaczyna się park narodowy

 droga prosta i pusta , latem będą tu barany a może nawet turyści

 w oddali "trolle" jak ruiny zamku, a to tylko samotne skały



 wulkan, na który można się wspiąć po paskudnych schodach i podziwiać widoki aż po horyzont i zajrzeć do środka , a tam : NIC , trawa i kamienie 


   
a GPS na to "jesteście na miejscu" a my na to "niemożliwe"

dokładnie na wprost, przy górze jest cel naszej podróży 

nie wiem kto rysował tą mapkę ale dokładny nie był 







 




w tych warunkach to był jedyny drogowskaz, być może jak śnieg stopnieje znajdziemy ich więcej i tez łatwiej będzie trafić 









tam na dół prowadzi droga na Arnarstapi i tamtędy można dojść do Mariulind



przy sezonowym barze świeci się żarówka, jak niektórzy twierdzą prąd mamy tu za darmo , to się świeci 

za mną widać ścieżkę, którą przedeptaliśmy , tu należy skręcić , tam obok drzew  znaleźliśmy deskę - drogowskaz wystającą ze śniegu 

sezonowy bar, latem były tam tłumy, czy będą w tym roku...

czego nie robi się dla wygody turystów, paskudne ale wygodne kładki z Hellnar do Arnarstapi, na szczęście nie zabudowali całej trasy i miejscami można poczuć naturę pod stopami

 przy tym domku czas skręcić, chociaż nie wątpię, że znajdziemy inną drogę  
 i nieprawda ,że tam tylko figurka, są też znicze i doniczki ale nie dla nich tu szliśmy...




 to nagrywane jest z dźwiękiem, taką ciszę można "usłyszeć "  w wielu miejscach 



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz