Po Bonusie w Stykkisholmur możemy już chodzić z zamkniętymi oczami i wrzucać do koszyka z pamięci, więc kiedy tylko to jest możliwe wybieramy inne markety. Marzy mi się robienie zakupów z jedną siatą...
Translate
niedziela, 26 listopada 2017
dlaczego BONUS??
Po Bonusie w Stykkisholmur możemy już chodzić z zamkniętymi oczami i wrzucać do koszyka z pamięci, więc kiedy tylko to jest możliwe wybieramy inne markety. Marzy mi się robienie zakupów z jedną siatą...
nowa praca na Islandii czyli nie rezygnujcie z marzeń
Muszę w końcu opowiedzieć co słychać w życiu zawodowym, bo słychać dużo. Od 18 września do pracy mam jakieś 18 kroków, wychodzę za trzy minuty dziewiąta i jeszcze nigdy się nie spóźniłam.
Na przedszkole w Hellissandur patrzyłam codziennie, ponieważ jest dokładnie przez płot z moim ogrodem. Podanie o pracę nosiłam już nawet nie pamiętam ile razy, aż w końcu zrozumiałam ,że mnie tam nie chcą. Zaakceptowałam pracę z rybą i tak chciałam doczekać emerytury zwłaszcza,że po strajku rybaków TU w naszej fabryce zapanowała naprawdę dobra atmosfera. Patrzyłam na nasze przedszkole i już nie reagowałam na ogłoszenia o pracę, może ciut obrażona? Tyle razy odmówili pewnie mnie nie chcą... I wtedy do naszej fabryki wróciło "nieszczęście" , naczelna plotkara naszej gminy wróciła ze zwolnienia lekarskiego. Wróciła w czwartek a następną środę mieliśmy wolną. Listonosz podrzucił pocztę ,zajrzałam więc do naszej lokalnej gazetki a tam ogłoszenie o pracę w przedszkolu! Jak to ? Przecież nie chcę...nie chcę...a może? Przecież mam dyplom uznany przez tutejsze ministerstwo, to mój zawód, marzenie. Myślałam,że pewnie znowu mnie nie zechcą, ale jak nie spróbować w sytuacji kiedy w fabryce katastrofa wisi na włosku? Zaniosłam podanie o pracę, zaniosłam CV to ,które pisałam do szkoły rybnej(opowiem o tym niedługo), nawet nie poprawiałam uzasadnienia na końcu dokumentu więc było troszkę nieadekwatne. W piątek niespodziewanie zadzwoniła do mnie Pani Dyrektor z przedszkola i zaprosiła na rozmowę. Pojechałam tak jak stałam, ciut z zapachem rybki na sobie. Już kiedyś prawie dostałam pracę w przedszkolu, już rozmawiałyśmy o obowiązkach a potem przyszedł email z wiadomością,że jednak nie.
Teraz pierwsze zdanie było MASZ PRACĘ. Ale jak to? Roześmiałam się i pytam czy dobrze rozumiem? No dobrze, mam zacząć od poniedziałku. Pani Dyrektor pokazała mi całe przedszkole , zapoznała ze wszystkimi pracownicami. Mała trudność polegała na tym,że obowiązuje mnie 3 miesięczne wypowiedzenie. Takie jest islandzkie prawo, po 6 latach w fabryce na mocy "cyrografu" na koniec mam odpracować trzy miesiące. Trudna rozmowa z Szefem pokazała ,że nie zmarnowałam tam sześciu lat, że warto było pracować dla tego człowieka. Nie zawiodłam się na nim. Uzgodnił z Panią Dyrektor przedszkola,że popracuję jeszcze dwa tygodnie, żeby znalazł kogoś na moje miejsce i mogę nie tylko iść ale i wrócić jak umowa w przedszkolu się skończy.
Co jeszcze mogę dodać w tym temacie? Pracuję z grupką 3 latków , staram się więcej słuchać , mniej mówić. Zdaję sobie sprawę,że mój zasób słów różni się od tego dotychczas najczęściej używanego. Jest w tej grupce jedno dziecko Polskie, w innych grupach jest ich więcej. Mam umowę do końca lipca a o przedłużeniu jej zdecyduje sytuacja po wakacjach. Nawet jeśli będę musiała wrócić do fabryki to wrócę bogatsza o niesamowite doświadczenie. Pracę z dziećmi trudno mi nazywać pracą, to prawdziwa przyjemność. Nigdy nie trzeba rezygnować z marzeń, trzeba próbować i wierzyć ,że kiedyś się uda. Nawet jeśli to będzie tylko na chwilkę.
Na przedszkole w Hellissandur patrzyłam codziennie, ponieważ jest dokładnie przez płot z moim ogrodem. Podanie o pracę nosiłam już nawet nie pamiętam ile razy, aż w końcu zrozumiałam ,że mnie tam nie chcą. Zaakceptowałam pracę z rybą i tak chciałam doczekać emerytury zwłaszcza,że po strajku rybaków TU w naszej fabryce zapanowała naprawdę dobra atmosfera. Patrzyłam na nasze przedszkole i już nie reagowałam na ogłoszenia o pracę, może ciut obrażona? Tyle razy odmówili pewnie mnie nie chcą... I wtedy do naszej fabryki wróciło "nieszczęście" , naczelna plotkara naszej gminy wróciła ze zwolnienia lekarskiego. Wróciła w czwartek a następną środę mieliśmy wolną. Listonosz podrzucił pocztę ,zajrzałam więc do naszej lokalnej gazetki a tam ogłoszenie o pracę w przedszkolu! Jak to ? Przecież nie chcę...nie chcę...a może? Przecież mam dyplom uznany przez tutejsze ministerstwo, to mój zawód, marzenie. Myślałam,że pewnie znowu mnie nie zechcą, ale jak nie spróbować w sytuacji kiedy w fabryce katastrofa wisi na włosku? Zaniosłam podanie o pracę, zaniosłam CV to ,które pisałam do szkoły rybnej(opowiem o tym niedługo), nawet nie poprawiałam uzasadnienia na końcu dokumentu więc było troszkę nieadekwatne. W piątek niespodziewanie zadzwoniła do mnie Pani Dyrektor z przedszkola i zaprosiła na rozmowę. Pojechałam tak jak stałam, ciut z zapachem rybki na sobie. Już kiedyś prawie dostałam pracę w przedszkolu, już rozmawiałyśmy o obowiązkach a potem przyszedł email z wiadomością,że jednak nie.
Teraz pierwsze zdanie było MASZ PRACĘ. Ale jak to? Roześmiałam się i pytam czy dobrze rozumiem? No dobrze, mam zacząć od poniedziałku. Pani Dyrektor pokazała mi całe przedszkole , zapoznała ze wszystkimi pracownicami. Mała trudność polegała na tym,że obowiązuje mnie 3 miesięczne wypowiedzenie. Takie jest islandzkie prawo, po 6 latach w fabryce na mocy "cyrografu" na koniec mam odpracować trzy miesiące. Trudna rozmowa z Szefem pokazała ,że nie zmarnowałam tam sześciu lat, że warto było pracować dla tego człowieka. Nie zawiodłam się na nim. Uzgodnił z Panią Dyrektor przedszkola,że popracuję jeszcze dwa tygodnie, żeby znalazł kogoś na moje miejsce i mogę nie tylko iść ale i wrócić jak umowa w przedszkolu się skończy.
Co jeszcze mogę dodać w tym temacie? Pracuję z grupką 3 latków , staram się więcej słuchać , mniej mówić. Zdaję sobie sprawę,że mój zasób słów różni się od tego dotychczas najczęściej używanego. Jest w tej grupce jedno dziecko Polskie, w innych grupach jest ich więcej. Mam umowę do końca lipca a o przedłużeniu jej zdecyduje sytuacja po wakacjach. Nawet jeśli będę musiała wrócić do fabryki to wrócę bogatsza o niesamowite doświadczenie. Pracę z dziećmi trudno mi nazywać pracą, to prawdziwa przyjemność. Nigdy nie trzeba rezygnować z marzeń, trzeba próbować i wierzyć ,że kiedyś się uda. Nawet jeśli to będzie tylko na chwilkę.
Piernik długo dojrzewający
PIERNIK DOJRZEWAJĄCY
Na Islandii jest taka tradycja: w pierwszy weekend grudnia albo ostatni listopada idziemy do szkoły, kupujemy bryłkę ciasta piernikowego , przygotowujemy za pomocą przyniesionych foremek ciasteczka , Komitet Rodzicielski zabiera je do upieczenia. Gotowe ciasteczka dowolnie zdobimy i zabieramy do domu. Liczy się oczywiście nastrój świąteczny całej zabawy. Okazja do spotkania ze znajomymi , wypicia kawy i degustacji świeżo upieczonych ciasteczek(chociaż są jeszcze twarde).
W tle muzyka świąteczna , gwar rozmów, śmiech dzieciaków. Jednak tych pierniczków nigdy dość, dlatego postanowiłam przygotować długo dojrzewające ciasto piernikowe, w internecie jest dużo przepisów, po przeczytaniu wielu opisów i opinii na forach wybrałam przepis ze strony "moje wypieki".
SKŁADNIKI: 500 g miodu, 1 szklanka cukru, 250 g masła, 1 kg mąki pszennej, 3 jajka, 3 łyżeczki sody,130 ml mleka, 1/2 łyżeczki soli, 2 torebki przyprawy do piernika (po 40 g)
Miód, cukier , masło podgrzewać stopniowo , do zagotowania. Wystudzić. Sodę rozpuścić w mleku. Mąkę , jajka, sól, przyprawę dodać do wystudzonej masy, wyrobić ciasto. Ciasto przełożyć do szklanego lub kamionkowego naczynia, przykryć ściereczką odstawić w zimne miejsce np do lodówki na 5-6 tygodni, minimum dwa tygodnie. Piec 5-7 dni przed świętami.
PIECZENIE: ciasto podzielić na trzy części, piec trzy placki w blaszce o wymiarach 39 x 26 cm. Piec w temperaturze 170C przez 15 - 20 minut można z termoobiegiem.
Ciasto przełożyć powidłami śliwkowymi (600 g ) polać polewą czekoladową lub lukrem. Gotowy piernik przekroić na trzy mniejsze, przechowywać zawinięty w ściereczkę, można upiec małe pierniczki, polukrować dowolnie i przechowywać w metalowym pudełku.

Kilka dni wcześniej przygotowuję z lukru królewskiego cukrowe ozdoby, zostawiam na noc do wyschnięcia a potem w szkole układam na pierniczkach
foremki dokupuję systematycznie, jak tylko zobaczę coś nowego musi być moje :)
Subskrybuj:
Posty (Atom)